Indie mają plan. Będą rozwijać segment elektryków, ale nie samochodów
Od marek takich jak Tesla i Rivian w Stanach Zjednoczonych, Nio i XPeng w Chinach, oraz Tesla i Fiat w Europie, globalna sprzedaż pojazdów elektrycznych gwałtownie wzrosła. Ale Indie nie chcą skupiać się na e-samochodach.
W pierwszym kwartale 2022 r. sprzedano dwa miliony pojazdów elektrycznych — to znaczący skok w porównaniu z sytuacją sprzed dekady, kiedy to sprzedaż wyniosła zaledwie 120 tys. samochodów na całym świecie — podała Międzynarodowa Agencja Energii.
Ale w Indiach jest inaczej. Stany Zjednoczone, Chiny i Europa skupiły się na przyjęciu samochodów EV, natomiast w najludniejszym państwie świata i szóstej największej gospodarce, pojazdy dwukołowe, takie jak skutery, motorowery i motocykle, dominują na rynku.
James Hong, szef badań nad mobilnością w Macquarie Group, powiedział, że pojazdy dwukołowe cieszą się większym popytem niż samochody w Indiach, i że to nie powinno być zaskoczeniem. Skąd fenomen dwukołowców zasilanych prądem?
Powodów jest wiele, ale najważniejsze to słabo rozwinięta infrastruktura drogowa i niższe dochody mieszkańców Indii na tle USA, Chin i krajów Europy. Te główne czynniki sprawiają, że posiadanie skuterów, motocykli lub motorowerów jest dla ludzi w Indiach wygodniejsze, a pojazdy bardziej przystępne niż samochody.
To nie znaczy, że pojazdy elektryczne mają mocą pozycję. W przypadku samochodów EV stanowią one jedynie około 2 proc. całkowitej sprzedaży pojazdów samochodowych. Tymczasem rząd Indii ma ambitne cele zwiększenia adopcji EV w następnej dekadzie, ale nie chce koncentrować się na elektryczny autach, lecz na zwiększeniu zakupów pojazdów dwukołowych.
Oczekiwania są spore. Zgodnie z prognozami Bain & Company opublikowanymi w grudniu 2022 roku, sprzedaż dwukołowych EV wzrośnie od 40 do 45 proc. już do 2030 roku, co oznacza 13 milionów nowych e-jednośladów rocznie.
Sektor pojazdów czterokołowych w Indiach ma wzrosnąć tylko o 15 do 20 proc. do 2030 roku, chociaż oczywiście należy pamiętać o skali. Wzrost o 20 proc. oznacza 1 milion nowych pojazdów EV rocznie.
Bain & Co. przewiduje, że łączne przychody w całym łańcuchu dostaw indyjskiego przemysłu EV wygenerują od 76 mld do 100 mld dolarów do 2030 roku. Żeby Indie zwiększyły zakupy pojazdów dwukołowych, muszą one być tańsze. Do tego niezbędna jest infrastruktury ładowania, o czym przekonywał Jinesh Gandhi — analityk badań kapitałowych w Motilal Oswal Securities.
Gandhi odniósł się tym samym do faktu, że 90 proc. pojazdów dwukołowych z silnikami spalinowymi kosztuje od 70 000 rupii (ok. 845 dolarów) do 140 000 rupii (ok. 1 690 dolarów). Z kolei cena elektrycznych pojazdów dwukołowych, tj. najtańszych wariantów, wynosi nawet 160 000 rupii. To bariera, którą władze muszą zlikwidować, jeśli chcą rozwijać segment dwukołowych pojazdów EV.
Z kolei Arun Kumar dyrektor finansowy producenta dwukołowców zasilanych prądem, czyli marki Ola Electric, powiedział, że to "mit", iż EV są droższe niż pojazdy spalinowe, ponieważ "koszt posiadania elektryka w całym cyklu życia jest niższy" niż dwu- lub czterokołowego pojazdu napędzanego paliwem.
Elektryczne skutery Ola Electric, a także nadchodzący motocykl i samochód osobowy, mieszczą się w przedziale od 1000 do 50 000 dolarów. Oznacza to, że pieniądze, które właściciele EV mogą zaoszczędzić na paliwie i kosztach utrzymania, pozwolą zrównoważyć wyższą początkową cenę zakupu - powiedział Kumar.
"Nie ma powrotu do pojazdów z silnikiem spalinowym. To jeden kierunek" - dodał Kumar. Warto dodać, że stacje ładowania pojazdów elektrycznych powstają w Indiach jak grzyby po deszczu. Tylko w przypadku stacji firmy Tata Power tego typu punkty można znaleźć na 350 z 600 autostrad w kraju.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze