Zwieńczeniem długiego majowego weekendu były zawody z serii Mistrzostw Polski i Pucharu Polski Enduro, które odbyły się w słowackiej miejscowości Brezno. To tam zjechała się czołówka polskiego taplania się w błocie, pokonując często mocno ponad 1000km. Zawodników niestety nie przywitała piękna majowa pogoda i jaskrawe promienie słońca - z piątku na sobotę zaczął padać deszcz i taki stan rzeczy towarzyszył zawodom niezmiennie do końca imprezy. Bazę rajdu zlokalizowano na skraju miasta, co było dość logicznym posunięciem. Niestety już na samym początku trzeba zaznaczyć, że oznakowanie dojazdu do bazy pozostawiało wiele do życzenia. Ba! Praktycznie w ogóle go nie było. Czy leżący w krzakach znak z napisem „Country Cross Depo" ma być wystarczający dla zawodników, którzy często byli w tych rejonach po raz pierwszy? Mało tego - owy znak znajdował się tuż za miastem, a w samym Breznie nam nie udało się zauważyć żadnego. Dlatego też, żeby dotrzeć do bazy kierowano się techniką dzwonienia do tych, co już tam są.
Trasa i próby Naprawdę piękne okolice słowackiego Brezna dawały duże możliwości do zrobienia ciekawych zawodów. Widok z bazy rajdu na góry zatopione w gęstej mgle i szarawych chmurach robił wrażenie. Do tego wszędobylskie pola rzepaku mocno kontrastujące z zielenią drzew sprawiały, że mimo deszczu chciało się zatopić w tym bajkowym terenie - oczywiście w stricte offroadowy sposób. Z bazy rajdu wyjeżdżało się mając po swojej lewej stronie próbę, a prawej wspomniane już wyżej pola rzepaku. Krótki odcinek wiódł ciasną otaśmowaną ścieżką, by po chwili wjechać na utwardzone dróżki prowadzące w stronę miasta. Odcinek ten zaplanowany był na prawie 1,5 godziny jazdy i kończyć miał się próbą, jednakże w praktyce miało się to z goła inaczej. Dlaczego? Ponieważ z relacji zawodników wynika, iż oznakowanie trasy praktycznie nie istniało! Możliwe, że to nocne deszcze pozmywały znaki z drzew, ale jeśli nawet tak się stało, to organizatorzy powinni zadbać o to, żeby chociaż trochę trasę poprawić. Słowacy i Czesi jeździli najprawdopodobniej stosując jakieś nikomu nieznane metody żeglarskie, a Polacy byli zdani całkowicie na siebie. Większość starała się znaleźć ślad i kierować się nim, ale często złudne poczucie bezpieczeństwa było szybko zaburzone przez wyjeżdżający z przeciwka motocykl! Tak właśnie - na trasie panowało całkowite prawo dżungli. Każdy jechał jak chciał, aż dochodziło do sytuacji, iż po wyjechaniu ciężkiego podjazdu, na górze czekało już 3 wyprzedzonych pół godziny temu Słowaków. Oczywiście, że zawody Enduro to przeprawa dla twardzieli, ale kosztem czego? Kontuzji? Jazda w takich warunkach była wyjątkowo niebezpieczna. Do tego dodać trzeba, że trud za wyjechanie ciężkiego elementu był nagradzany wyprzedzeniem przez dużo słabszych zawodników, który znali skrót by tamtędy nie jechać. Może chociaż sprawa na próbach miała się zgoła inaczej... Test Enduro Bardzo ciekawa i piekielnie długa próba poprowadzona tuż przy bazie rajdu sprawiała wrażenie godnej rangi Mistrzowskiej. Dużo zakrętów, krótki przeprawy wodne i podjazdy. Padający deszcz sprawił, że z dość łatwej pod względem technicznym, trasa przekształciła się w nie lada wyzwanie nawet dla lepszych zawodników. Trzeba było wykazać się kunsztem by pokonywać efektywnie ostre zakręty na mokrej trawie przy takim pochyleniu stoku. Próba ta na pewno byłaby bardzo dobrze zapamiętana przez zawodników, ale... No właśnie. Kolejne niedoróbki organizacyjne sprawiły, że wyniki z próby nie były niemiarodajne. Górna cześć trasy nie była otaśmowana, a miejsca w których taśmy były zostały zerwane. Brakowało osób odpowiedzialnych za ich szybką naprawę. W rezultacie wyglądało to tak, że po zerwaniu kawałka taśmy, z zakrętu robiła się prosta, gdyż kolejni zawodnicy skracali trasę. Często robili to nawet omyłkowo, ponieważ wystarczyło by 2-3 jadących skróciło w taki sposób trasę i już został założony ślad. Test Cross Nie różniąca się za dużo próba zlokalizowana bardzo blisko samego Brezna mogłaby być dość ciekawym wyzwaniem. Niestety druga część próby została zmieniona praktycznie w dzień zawodów, o czym nie poinformowano polskich zawodników na oficjalnej odprawie. Kończyło się to tak, że zawodnicy przelatywali zakręty, wypadali z trasy i wywalali się - tracąc cenne sekundy. Dlatego też drugi test specjalny niekoniecznie musiał być miarodajny pod sportowym względem. Oczywiście byli zawodnicy, którym nie sprawiała żadnych trudności zmiana trasy, jednakże byli to raczej ci ciut wolniejsi, ponieważ pędząca czołówka nie mogła zareagować na zaistniało sytuację. Czas na zmiany Po przejechaniu drugiej pętli czołowi zawodnicy zaczęli dochodzić do wniosku, że dalsza jazda nie ma sensu. Przede wszystkim chodziło o bezpieczeństwo, gdyż nie sztuką jest załapać kontuzję, kiedy na trasie zawodnicy jeżdżą pod prąd, a znaków brak. Mistrzostwa Polski w Rajdach Enduro nie są zawodami o Złote Majtki rozgrywanymi na łące między dwoma palikami - ranga zobowiązuje do odpowiedniego poziomu. A kiedy zawody nie spełniają jakiegokolwiek regulaminu, to jak można nazwać je zmaganiami godnymi miana Mistrzostw? Mamy co do tego wątpliwości. Oczywiście, że nasi sąsiedzi Słowacy mają taką technikę organizowania zawodów i nikt nie ma zamiaru im w to ingerować. Jednakże jeżeli zawody Mistrzostw Polski i Pucharu PZM organizowane są za granicą, to niech chociaż sprawiają pozory trzymania się sportowych norm bezpieczeństwa i rywalizacji obowiązujących w naszym kraju. Po drugiej pętli zawodnicy zaczęli mocno dyskutować i rozważać dalszą jazdę. Początkowo większość czołowych rajdowców zgłosiła, że przejadą tylko próbę leżącą przy depo w ramach treningu i stawiają sprzęty do parku zamkniętego. Niektórzy byli sceptycznie nastawieni do myśli rezygnacji z zawodów, a inni zaś z góry założyli, że cokolwiek by się nie działo to jadą do końca. Można zrozumieć pucharowców, którzy przyjechali kawał drogi raczej po to, żeby zmierzyć się z własnymi słabościami, niżeli walczyć o setne sekundy. Dlatego właśnie potrzebne są zmiany w naszym Enduro - choćby te najbardziej radykalne. Jeden z zawodników w rozmowie ze mną poddał pomysł dopuszczenia do zawodów motocykli crossowych (tak jak to miało miejsce na Słowacji), co oczywiście mocno zmniejszyłoby koszta startowe, a co za tym idzie przyciągnęłoby większą rzeszę zawodników. Niekoniecznie muszę podzielać ten pogląd, ale jest to jakieś wyjście z sytuacji. To właśnie dzięki możliwości startowania bez prawa jazdy na motocyklu crossowym taki bum przeżywają zawody Country Cross, które zresztą dorobiły się rangi Mistrzostw. | |
Komentarze 23
Pokaż wszystkie komentarzeJAK DLA MNIE I TAK NAJLEPSZY JEST M I C H A Ł O S T R Z Y Ż E K ! ! !
Odpowiedzasiu a skad ty jestes ze znasz tak dobrze michała bo obok nas nikt taki nie mieszka ????????????
Odpowiedza ty asiu to gdzie mieszkasz koło michała a gdzie dokładnie???
Odpowiedzty lucek a co zazdroscisz mu SZUSTER jest bardzo dobrym zawodnikem a ty zwyklym kiepem i spoleczniakiem
OdpowiedzStrasznie mi zal tych wszystkich ktorzy wypowiadaja sie bez zadnej wiedzy na temat Michała Szustera.....nie wiedza tak naprawde co dzieje sie na MŚ ani Na MW nie maja pojecia i nie moga pojac ze ...
OdpowiedzSzuster to chłopak z możliwościami,ale musi jeszcze pare lat poćwiczyć.A Obłucki to światowa czołówka ,więc jak ktoś pisze ,że nastąpi zmiana w polskim enduro i ma na myśli Szustera to musi trochę ...
OdpowiedzNie znasz widocznie ani Szustera ano Obłuckiego.jJa mieszkam koło Michała i wiem co on dopiero potrafi na motorze a nie Bartuś który się tylko popisuje swoimi sztuczkami których nawet dobrze nie potrafi.Widziałeś kiedyś co potrafi i jak jeżdzi Michał jak nie to się przyjrzyj jest to kolosalna róznica między Michałem a Bartkiem.Ale nie powiem że Bartek nie umie jeżdzić bo nawet dobrze sobie radzi ale Michałek jest lepszy.Chcesz pogadać ze mną i Michałem na ten temat to pisz asiacross@o2.pl
Odpowiedznie filozofuj tylko siadaj na sztukę i pokaż co potrafisz!!!
Odpowiedzw pelni sie zgadzam z ta wypowiedzia! Oblucki do tego wszystkiego ma leb na karku, a Szuster jest po prostu "malo inteligentny".. dawac gazu to nie wszystko.
OdpowiedzCzyżby przez kogoś przemawiała zawiść ??? Po ostatnich eliminacjach Mistrzostw Świata też tak sądzisz ??? Na paru próbach Szuster skutecznie dokopał Obłuckiemu !!! Pomimo duzo młodzego wieku i doswiadczenia i dużo gorszego motocykla !!!
OdpowiedzCo by nie powiedzieć, to tych dwóch zwodników dzieli od siebie niewiele, ale do pozostałych w Polsce to dzieli ich PRZEPAŚĆ !!! I to chyba oni tak obsmarowywują Michała Szustera !!! Masz rację, że to zawiść !!! Obłucki nie startuje w Polsce, więc zostawiają go w spokoju !!!
Odpowiedz