Honda MSX 125 - miejski wariat
Zanim cokolwiek tutaj napisałem, nieśmiało przeczuwałem, że pod moim blokiem wkrótce zbierze się tłum ludzi, który zechce mnie ukamienować za tego stopala na Puławskiej. I za te białe trampki. Wszystko to dlatego, że miał to być maksymalnie obiektywny w swojej subiektywności tekst. I taki właśnie jest. Wszakże nie jest to motocykl stworzony dla poważnych motocyklistów od stóp do głów odzianych w skóry, na każdym kroku zwracających uwagę na kwestię politycznej poprawności. Raczej dla gości chcących wyskoczyć na miasto, nie dbając o to, czy na nogach założone mają białe trampki, czy wysokie buty motocyklowe.
Historia kołem się toczy
Zacznijmy słowem wstępu, kiedy w ogóle Honda wpadła na pomysł skonstruowania czegoś niepodlegającego żadnym konwencjom. Zapewne niejedna osoba spotkała się w swoim życiu z kultową Hondą Monkey, choćby od strony fonetycznej. Dla niezorientowanych – to taki japoński Romet Pony 50, tyle że niezawodny i zużywający mało paliwa. Od czasu swojego debiutu w roku 1963 miała jeszcze kilku następców jak wersje Dax i Ape. Ich fenomen polegał na poręczności, niezawodności czterosuwowej jednostki napędowej, generującej zawrotną moc 1,5KM z pojemności 50cc oraz wyjątkowo dyskusyjnej stylistyce. W ten sposób historia popularnych modeli doczołgała się do czasów współczesnych. W tym roku Honda zainspirowana czasami świetności Monkey’a, postanowiła zbudować nowy model. Zwiększyła jego pojemność, nadała ładniejszych stylistycznie kształtów, przy okazji pozostając wierną dawnym konwenansom – niezawodności, poręczności i ekonomii. Tak powstał MSX 125, którego akronim możemy rozwinąć jako Mini Street X-treme 125 i który nieźle zamieszał w naszej redakcji.
Od strony ergonomiczno-technicznej
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem na oczy MSX’a nie do końca wierzyłem w to, że możemy się zakumplować. Ba, uważałem nawet, że przy moich 187cm wzrostu jest to jakieś totalne nieporozumienie. Nie mniej jednak, po kilku przejechanych kilometrach ten sprzęt wbrew pozorom dał się polubić. Wprawdzie jego rozmiary mogą wydawać się absurdalne dla osób wyższych niż średnia azjatycka, jednak w gruncie rzeczy pozycja na nim jest stosunkowo wygodna. W dużym stopniu jest to zasługa wysoko-profilowanej kierownicy, dzięki której nasza sylwetka pozostaje wyprostowana.
Rolę kręgosłupa MSXa stanowi pojedyncza, stalowa rama grzbietowa. W trosce o niskie koszty produkcji ze stali wykonany został również tylny wahacz, co sprawia, że jego waga, mimo rozmiarów, nie jest wcale najmniejsza. Istotną rzeczą, wpływającą na ostateczną cenę motocykla jest również zawieszenie. W przypadku Hondy MSX 125 mamy do czynienia z nieregulowanym, lecz rzadko spotykanym w tej klasie motocykli widelcem teleskopowym typu upside-down. W porównaniu z klasycznym widelcem poprawia on ogólną pracę przedniego zawieszenia. Z tyłu znalazł się natomiast tradycyjny, pojedynczy amortyzator, współpracujący z wahaczem w kształcie litery H.
Próbę obniżenia kosztów można jednak zauważyć przede wszystkim na małych, licznych drobiazgach. Prawdę mówiąc, na pierwszy rzut oka wszystkie dodatkowe elementy jak podnóżki, klamki czy dźwignia hamulca mogą wydać się tandetne, jednak w gruncie rzeczy jakość tych elementów przy użytkowaniu nie pozostawia wiele do życzenia. Trzeba mieć na uwadze fakt, że jest to projekt, który z założenia ma być tani w zakupie i eksploatacji.
Test organoleptyczny
Mała, zwarta konstrukcja, osadzona na 12 calowych kołach i rozstawie osi wynoszącym zaledwie 1200mm sprawia, że motocykl ten jest niezwykle poręczny i wrażliwy na ruchy kierownicą. Przeciskanie się w korkach pomiędzy samochodami nabiera nowego, lepszego wymiaru. To właśnie tam, w ciasnych alejkach miejskich korków, MSX udowadniał swoją potrzebę istnienia. Gdyby nie względy bezpieczeństwa, nie byłoby nawet potrzeby odpuszczania gazu przy omijaniu stojącego sznura samochodów.
Jakby nie patrząc, nie w samych korkach się człowiek przeciska. Generowane przez silnik Hondy MSX 125 niespełna 11 Nm sprawia, że większość cywilnych samochodów pozostaje z tyłu, a 9,8 KM mocy równo napędza Hondę do prędkości rzędu 90km/h. Według przepisów, w mieście ta prędkość, przynajmniej w teorii powinna nam w zupełności wystarczyć. Ale nie zawsze wystarcza. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby rozpędzić MSX’a o kolejne 30 km/h więcej, jednak wówczas warto mieć świadomość związanego z tym dyskomfortu. Niestety praw fizyki nie jesteśmy w stanie oszukać. Mały rozstaw osi i skromne koła sprawiają, że powyżej magicznej bariery dziewięciu dych, Honda zachowuje się jak rozwydrzony dzieciak – silnik wyje na wysokich obrotach, a drgania przez niego generowane dają się we znaki na długo po zejściu z kanapy siedzenia.
W zasadzie, gdyby nie manualna, 4-stopniowa skrzynia biegów obsługiwana przy pomocy lekko i płynnie działającego mokrego sprzęgła, można by uznać ten motocykl za klasyczny przykład skutera opartego na ramie motocykla. Podobnie zresztą, jak wyglądało to w przypadku nieco większej Gillery DNA. Kolejną kwestią która wychodzi in-plus dla miejskiego użytkownika tego sprzętu jest jego spalanie, a w zasadzie niemalże jego brak. Prawie jak perpetuum-mobile. Na pełnym, 5,5 litrowym zbiorniku paliwa jesteśmy w stanie zrobić blisko 300km. Idąc dalej tym tropem, przy obecnych cenach paliw jazda tym minibike’iem kosztuje nas zaledwie 10zł za każde przejechane 100km. Proste?
Potencjalni odbiorcy
Nie jest to jednak motocykl dla ludzi poważnych, z klasą i wypchanym portfelem. Tacy cieszą się z posiadania o wiele mniej lekkomyślnych zabawek (a może jednak się mylę?). Na rynku są motocykle, które dają o wiele więcej komfortu użytkownikom wysokim jak ja, nie wspominając już o 16% otyłego społeczeństwa. Młodzi gniewni do 16 roku życia z uwagi na nowe kategorie praw jazdy nie mogą na niego siadać. Po tym okresie mają coraz częściej pod 1,90m wzrostu, albo nadwagę. Dla kogo więc jest skierowany MSX? Ano dla wszystkich tych, którzy się tym w ogóle nie przejmują, czerpiąc wyłącznie przyjemność z jazdy czymś zupełnie nietuzinkowym, czymś co sprawia, że kierowcy na światłach opuszczają szyby, żeby pogadać, a dziewczęta spoglądają na Was ukradkiem, uśmiechając się przy tym pod nosem. Kiedy dorzucimy do tego sumę kosztów związaną z użytkowaniem opisywanego jednośladu, nasz uśmiech nierzadko przeradza się w euforię – szczególnie podczas tankowania.
Podsumowując, to naprawdę ekscytujący, mały i figlarny sprzęt, który możecie swobodnie spakować w windę i zaparkować na balkonie siódmego piętra. Możecie, choć nie powinniście, skrócić sobie drogę chodnikiem, a nawet zjechać po schodach, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Wsiadając na Hondę MSX 125 zapominacie gdzie kończy się poprawność polityczna, co powie szef, a tym bardziej dziewczyna. To w jaki sposób ją wykorzystacie, zależy tylko i wyłącznie od Waszej wyobraźni. Grunt to przecież dobra zabawa – tego się trzymajmy.
Model | MSX 125 |
Silnik | |
Typ | Chłodzony powietrzem, 1-cylindrowy, 2-zaworowy |
Pojemność skokowa | 124,9cc |
Średnica x skok tłoka | 52,4mm x 57,7mm |
Stopień sprężania | 9,3 : 1 |
Maksymalna moc | 9,8 KM przy 7000 obr/min |
Maksymalny moment obr. | 10,9 Nm przy 5500 obr/min |
Pojemność miski olejowej | 1,1 litra |
Układ zasilania | |
Przygotowanie mieszanki | Elektryczny wtrysk paliwa PGM-FI |
Pojemność zbiornika paliwa | 5,5 litra |
Instalacja elektryczna | |
Rozrusznik | Elektryczny |
Pojemność akumulatora | 12 V 3,5 AH |
Moc alternatora | 160 W / 5000 obr/min |
Przeniesienie napędu | |
Sprzęgło | Mokre, wielotarczowe |
Skrzynia biegów | 4-biegowa |
Przełożenie końcowe | Łańcuch |
Rama | |
Typ | Pojedyncza, stalowa rama grzbietowa |
Podwozie | |
Wymiary (dł. x szer. x wys.) | 1760 x 755 x 1010 mm |
Rozstaw osi | 1200 mm |
Kąt nachylenia główki ramy | 25 stopni |
Wyprzedzenie | 81 mm |
Wysokość siedzenia | 765 mm |
Prześwit | 160 mm |
Waga | 101,7 kg |
Promień skrętu | 1,9 m |
Zawieszenie | |
Typ | Przód: 31 mm odwrócony widelec teleskopowy Tył: Wahacz stalowy, pojedynczy amortyzator |
Koła | |
Typ | Przód: Ramiona Y, odlew aluminiowy, MT 2,5 - 12 Tył: Ramiona Y, odlew aluminiowy, MT 2,5 - 12 |
Opony | Przód: 120/70-12 Tył: 130/70-12 |
Hamulce | |
Typ | Przód: 220 mm pojedynczy tarczowy, 2-tłoczkowy zacisk Tył: 190 mm pojedynczy tarczowy, 1-tłoczkowy zacisk |
Instrumenty i elektryka | |
Panel wskaźników | Wyświetlacz LCD uwzględniający prędkość, dwa liczniki przebiegu dziennego, wskaźnik poziomu paliwa, zegarek |
Przednia lampa | Wielozwierciadłowy reflektor projektorowy z podwójną żarówką HS1 35 W / 35 W |
Tylna lampa | LED |
Cena | 12 400 PLN |
|
Komentarze 9
Poka¿ wszystkie komentarzeW Azji to zwierze zwie siê GROM, jak zwykle w Europie musi byæ idiotyczny skrót
OdpowiedzNo w³a¶nie siê tak zastanawia³em czy to nie czasem Grom bo jest wygl±dem ma³y ;) A o takich g³upich skrótach ¿em nie wiedzia³
OdpowiedzHe he! A ja kupie³em to maleñstwo. Ju¿ dawno nie mia³em takiej zabawy. Morda siê ¶mieje!
OdpowiedzWszystko fajnie, ale jednak wolê supermoto. Poza skuterkiem nie ma nic lepszego do miasta.
OdpowiedzA ja mam! i jest super!
OdpowiedzJak zwykle u Hondy, cena nieadekwatna do zawarto¶ci, 3-5tys. taniej by³by atrakcyjny
OdpowiedzKTM Duke 125 robiony w Indiach kosztuje 17 tysiêcy... I nagle cena tego MSX-a wcale nie taka straszna
OdpowiedzWydaje siê fajn± alternatyw± dla skutera. I oczywi¶cie dla tych co chc± "200 w mie¶cie" taki twór to obciach. Dopiero jak utykaj± w korku mimo rozganiania aut wydechem (swoj± drog± od czasu jak w ...
Odpowiedz