Honda Gold Wing F6C w redakcji ¦cigacz.pl
Kiedy zobaczyłem film promocyjny Gold Winga F6C, w którym kierowca testowy podpalił tylną oponę następnie spowitą w kłębach dymu, już wtedy wiedziałem, że to będzie wyjątkowy sprzęt. I taki też się okazał. Przede wszystkim - Gold Wing naked. W redkacji zawsze śmialiśmy się, że coś bardzo nieprawdopodobnego będzie miało miejsce dopiero wtedy jak premier obniży VAT albo jak powstanie Gold Wing naked. No i stalo się.
Największy szok i niedowierzanie to prowadzenie tego lewiatana. To tak, jakbyś zobaczył swojego dziadka na imprezie, tańczącego z najgorętszymi dziewczynami w klubie i kolekcjonującego numery telefonów. F6C prowadzi się poetycko. Nigdy jeszcze jazda tak wielkim gabarytowo sprzętem nie dawała mi tyle frajdy. Którą oczywiście potęguje wspaniały, kreskówkowo wielki, 6-cylindrowy bokser. Zestaw hiperboli zostawię sobie na pełny test, ale powiem tylko, że silnik się poprawił i to znacznie. Zresztą, czemu miałbym narzekać skoro pod batutą mojej prawej dłoni jest 168 Nm?
W USA ten sprzęt nazywa się Valkyrie, co może sugerować, że jest to reinkarnacja motocykla sprzed kilkunastu lat. Zapewniam, że nie. To zupełnie nowe zwierzę, a raport z safari przeczytacie już niebawem i jak zawsze, tylko na Ścigacz.pl!
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze