Honda CB300R - stylowy średniak bez kompleksów [TEST]
Hondzie udało się stworzyć i wyprodukować model, który ma szansę stać się nowym kanonem lekkich motocykli miejskich. CB300R jest świetnie wystylizowana, doskonale się prowadzi, a o jej zwrotności będą kiedyś pisać pieśni. Młot na konkurencję? Przyjrzyjmy się jej bliżej.
Honda CB300R to jeden z trzech modeli z zaprezentowanej na ubiegłorocznych targach EICMA rodziny Neo Sports Cafe, do której należą też junior CB125R i litrowa rakieta CB1000R. Jak wiadomo, w rodzinach z co najmniej trójką dzieci, średnie ma często pod górkę. Nie jest pierworodnym, nie jest też najmłodszym pupilkiem, często pomijane i zmuszone do ostrej walki o swoje.
Podobna sytuacja występuje z motocyklami klasy 300-400 cm3. Nie mogą nimi jeździć posiadacze samochodowego prawa jazdy, a kierowcy legitymujący się prawkiem A2 mogą już wybrać sporo mocniejsze maszyny. Dla kogo są więc trzysetki? Kilka dni w siodle nowej Hondy CB300R pozwoliło mi, przynajmniej częściowo, poznać odpowiedź na to pytanie.
Silna grupa pod wezwaniem
Motocykl jest zadziwiająco niewielki - moje pierwsze wrażenie to po prostu nadwozie 125-tki. Dodatkowo mój szok pogłębiał fakt, że chwilę wcześniej oddałem Harleya Sport Glide. Miałem więc początkowo wrażenie jazdy na samym silniku, na motocyklu bez przodu i tyłu. Pod względem silnika i gabarytów Honda CB300R konkurować będzie przede wszystkim z BMW G310R, Yamahą MT-03, KTM Duke 390 oraz rodzeństwem Husqvarny - Svartpilenem 401 i Vitpilenem 401. Do tych ostatnich jest zresztą całkiem zbliżona stylistycznie. Pozostaje jeszcze grupa konkurentów spoza klasy premium, ale bardzo dobrze wykonanych i przy tym sporo tańszych - Bajaj Dominar oraz Benelli BN302.
Czysty neoklasyk
Stylistycznie połączono tu klasykę z absolutną nowoczesnością. CB300R jest niewielkim nakedem z okrągłą lampą z przodu, wykonaną jednak, podobnie jak cała reszta oświetlenia, w technologii LED. Przy okazji, pierwszy raz spotkałem się z tym, że w motocyklu przeznaczonym na europejski rynek oba kierunkowskazy świecą na stałe, a miga ten aktualnie włączony. Tak podobno ma już być we wszystkich nowych modelach Hondy. Europejska homologacja tego nie zabrania, choć jeszcze nie wszystkie polskie stacje diagnostyczne o tym wiedzą.
To, co jeszcze zwraca uwagę w przedniej części pojazdu, to bardzo solidnie wyglądające rury przedniego widelca typu USD, o chropowatej fakturze. Zastosowano również lusterka wsteczne o wyjątkowo dużej powierzchni, jak na tę klasę motocykli, chociaż tradycyjnie ich wysięgniki mogłyby być nieco dłuższe. Całkowicie elektroniczny zestaw wskaźników bardzo przypomina te stosowane w serii NC, choć nie jest to ten sam moduł. Jest estetycznie wykonany i bardzo czytelny.
Zbiornik paliwa, choć wizualnie duży i ciągnący się aż pod kanapę, ma pojemność tylko 10 litrów. Na szczęście CB300R nie konsumuje zbyt wielkich ilości paliwa i można liczyć na zasięg blisko 300 km. Przetłoczenia na zbiorniku są bardzo dobrze zaprojektowane, mieszczą się w nich kolana nawet wysokich kierowców. Ciekawym elementem są też niewielkie osłony chłodnicy w kolorze szczotkowanego aluminium, nadające maszynie bojowy wizerunek.
Pasażer musi kochać
Zarówno blok silnika, jak i kratownicową ramę pomalowano na kolor czarny. Kanapa jest niezbyt obszerna, ale, stosownie do przeznaczenia motocykla, wystarczająco wygodna. Narzekać może tylko pasażer, którego część jest wyraźnie mniejsza, a uchwyty ograniczają się do plastikowych wytłoczek w tylnym błotniku. Pod poduszką plecaczka umieszczono otwierany kluczykiem schowek, w którym zmieszczą się jednak tylko drobiazgi - dokumenty, telefon i może niewielka blokada tarczy hamulcowej.
Głównym elementem tyłu motocykla jest bardzo długi, plastikowy wysięgnik tablicy rejestracyjnej i kierunkowskazów. Zadarty do góry tłumik wygląda bardzo rasowo, ale jego dźwięk daleki jest od groźnego pomruku. Cóż, normy emisji hałasu robią swoje, ale zawsze pozostaje bogaty rynek wydechów akcesoryjnych. Honda CB300R toczy się na 17 calowych, odlewanych kołach, uformowanych w dosyć cienkie szprychy, nadające całości bardzo lekki, ażurowy wygląd.
Sprawne serce w małym ciele
Do napędu Hondy CB300R zastosowano jednocylindrową jednostkę o pojemności 286 cm3 i mocy 31,4 KM, połączoną z sześciobiegową skrzynią. Zapewnia ona wystarczającą dynamikę do sprawnego poruszania się w mieście i na obwodnicach, choć nie jest też demonem. Częste wachlowanie dźwignią zmiany biegów jest niestety koniecznością, na szczęście układ skrzynia-sprzęgło działa wzorowo. Przy mojej masie ponad 100 kg motocykl rozpędzał się na prostych do ok. 140 km/h, choć potrzebował do tego trochę czasu.
Ergonomia i precyzja
Ergonomia motocykla to wysoki standard, do którego przyzwyczaiła nas Honda. Przełączniki są tam, gdzie powinny być, a ich wygląd, spasowanie i działanie nie budzi zastrzeżeń. Czytelny zestaw zegarów dostarcza wszystkich potrzebnych informacji, choć nieco drażni kontrolka zbyt wysokich obrotów, zaczynająca migać już przy ok. 6 tysiącach. Pozycja kierowcy jest wyprostowana i dosyć wygodna, choć trzeba pamiętać, że kanapa znajduje się na wysokości niemal równych 80 cm, więc nie jakoś przesadnie nisko.
Pojedzie, gdzie każesz
Honda CB300R waży tylko 143 kg i jest niesamowicie zwrotna. To właśnie lekkość prowadzenia, będąca efektem kompaktowych rozmiarów, wygodnej pozycji kierowcy i świetnie zestrojonego zawieszenia, jest główną zaletą tego motocykla. W mieście jest w stanie wcisnąć się w każdą szczelinę, zawrócić na wąskiej uliczce i ciasno manewrować pomiędzy autami stojącymi w korku. Z zatrzymaniem pojazdu świetnie radzą sobie hamulce z czterotłoczkowymi, radialnymi zaciskami z przodu i ABS-em. Gruby, odwrócony widelec skutecznie zapobiega przy tym zbyt mocnemu nurkowaniu przodu.
Drobny motocykl, drobne minusy
Czy niewielka Honda CB300R jest pozbawiona wad? Nie do końca. Ofiarą doskonałego designu padły możliwości przewozu bagażu - jedyna opcja to plecak lub torba umieszczona na siodełku pasażera, z elastycznymi linkami przeciągniętymi pod błotnikiem. Wyżej nie ma nawet cienia elementu, do którego można by się było przywiązać. Zmarnowano również nieco potencjału doskonałej przedniej lampy LED. Daje ona jasny snop światła, jednak umieszczone w środku elementy dekoracyjne powodują powstawanie w nim dużego cienia w kształcie uśmiechniętej buźki. W mieście nie ma to znaczenia, ale poza nim chciałoby się nieco więcej.
125 na sterydach
Wybór Hondy CB300R, jak też innych motocykli tej klasy, ma swoje uzasadnienie. Są one niemal tak lekkie i równie zwrotne, jak pojazdy klasy 125, a przy tym wyraźnie mocniejsze i żwawsze. Doskonale nadają się zarówno dla kogoś, kto dopiero zaczyna przygodę z motocyklami, jak też dla tych, którzy z racji wieku i spadającej kondycji kończą romans z ciężkimi maszynami.
Cena tego modelu to 21900 zł, jest to więc wyraźnie klasa premium. Idzie za tym siła marki, doskonały wizerunek i jakość wykonania motocykla - koszty są więc uzasadnione. Honda CB300R jest wręcz uzależniająco sprawna w mieście i głównie z takim założeniem powinna być wybierana. Warto więc dać jej szansę i skorzystać z jazdy próbnej.
|
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeCzy CB300R wypadła na stałe z oferty Hondy?
OdpowiedzHonda CBR 250R kosztowała 16500pln, mimo że też była tej marki premium, a miała dzięki temu całkiem niezłe wzięcie. 22tys.pln to troszkę dużo, biorąc pod uwagę, że za dodatkowe 4tys. można mieć ...
Odpowiedz