tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Harley-Davidson The Legend on Tour - kto za tym stoi?
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Harley-Davidson The Legend on Tour - kto za tym stoi?

Autor: Lovtza 2013.07.17, 13:24 4 Drukuj

Niedawno zapraszaliśmy Was na imprezy u dealerów Harley-Davidsona, w których mogliście zapoznać się z tą amerykańską marką. Choć same motocykle budziły ogromne zainteresowanie i emocje, niewiele osób zwracało uwagę na wielką ciężarówkę, która je przywiozła oraz na parę przesympatycznych ludzi w jej kabinie, dzięki którym Harley Davidson The Legend on Tour mogło w ogóle mieć miejsce.

Legend on Tour to forma wsparcia, jakie europejska centrala H-D udziela sieciom dealerskim w naszej części świata. Wyładowana nowymi modelami Harley-Davidsonów ciężarówka objeżdża punkty sprzedaży 16 krajów, w Polsce, krajach nadbałtyckich, Rosji, Białorusi, Ukrainie, Czechach, Słowacji, Węgrzech, Turcji oraz Rumunii. Na miejscu może stawić się dosłownie każdy i organoleptycznie przekonać się jak to jest jeździć motocyklem tej legendarnej marki.

My postanowiliśmy zajrzeć jak Harley Davidson The Legend on Tour wygląda od kuchni. Tony i Helen Sollart to małżeństwo, które dwuosobowo zarządza całym tym przedsięwzięciem. O blaskach i cieniach dostarczania ludziom radości z jazdy motocyklem rozmawialiśmy z nimi podczas ich ostatniej wizyty w Warszawie. 

Ścigacz.pl: Jak to się w ogóle stało, że zaczęliście jeździć tą wielką ciężarówką po Europie?

Tony: Firma transportowa, w której pracuję zajmuje się wożeniem motocykli Harley-Davidson i od 7 lat obsługuje The Legend on Tour. Wcześniej ciężarówka objeżdżała dealerów H-D i kierowcy zmieniali się co dwa tygodnie. W ubiegłym roku pojawiła się możliwość, abym objechał całą trasę sam. Zgodziłem się pod warunkiem, że będzie ze mną mogła pojechać żona. W 2012 wzięliśmy udział w 23 imprezach w całej Europie Centralnej i Wschodniej. Helen bardzo pomogła mi w sprawach organizacyjnych oraz we współpracy z dealerami. Wszystko przebiegło bardzo sprawnie i Harley-Davidson był zadowolony z tej formy współpracy.

Helen: Gdy co dwa tygodnie zmieniają się kierowcy siłą rzeczy pojawiają się problemy komunikacyjne i organizacyjne. Tymczasem my w ubiegłym roku pokonaliśmy ponad 10 tysięcy kilometrów i wszystko działało jak w zegarku. Sama jazda zresztą jest relatywnie prosta i przyjemna. Podróż z Gdańska do Rygi, a potem dalej do Tallina dobrymi drogami, ze wspaniałymi widokami na morze to prawdziwa przyjemność. Schody zaczynają się gdy pojawiają się celnicy i biurokracja.

Ścigacz.pl: Jakich ludzi przyciągają imprezy, które obsługujecie?

Tony: Choć miłośnicy motocykli, szczególnie tak charakterystycznych jak Harley-Davidson wydawać się mogą jednorodną grupą, na imprezy trafiają bardzo różni ludzie. Niektórzy z nich mają dużo szacunku dla samych motocykli i pracy dealerów. Oni mają świadomość, że przywozimy im te motocykle specjalnie z Wielkiej Brytanii, że wszystko robione jest dla sprawienia im radości. Harley-Davidson The Legend on Tour to jakby nie było jedyna okazja, kiedy można przetestować wszystkie nowości w jednym miejscu. Oczywiście są też sytuacje, kiedy  ludzie nie okazują szacunku ani dla motocykli, ani dla ludzkiej pracy. Zdarza się do jednak znacznie rzadziej. W większości przypadków ludzie cieszą się, że mogą zasiąść za sterami najnowszych modeli motocykli.  Dla nas jest to bardzo satysfakcjonujące.

Ścigacz.pl: Jak wygląda sprawa bezpieczeństwa? Często trafiają do Was osoby, które chcą spróbować jazdy Harleyem po raz pierwszy.

Tony: Mamy bardzo mało wypadków i problemów. Raczej nikomu nie dzieje się krzywda. Jeśli natomiast jakiś motocykl zostanie uszkodzony, jest naprawiany na miejscu u dealera, u którego gościmy. Gdy motocykl jest tak mocno uszkodzony, że nie da się go naprawić do czasu naszego wyjazdu – bierzemy od dealera nowy. Musimy mieć kompletną flotę, w końcu najważniejsi się klienci, dla których wszystko to robimy.

Ścigacz.pl: Rozmawialiśmy o motocyklistach a jak widzicie różnicę w samych ludziach, których spotykacie podróżując przez te wszystkie kraje?

Helen: Ludzie są różni w zależności od kraju do którego trafimy. Dla przykładu Rosjanie są w moim odczuciu bardzo skryci. Gościnni, ale skryci. Nigdy nie mówią tego co naprawdę myślą. Na wschodzie można często natknąć się na sposoby myślenia, których nie uświadczysz na zachodzie. Przykładowo na Białorusi nie dostaliśmy do kolacji deseru, bo była już 21.00 i kuchnia właśnie kończyła pracę…

Ścigacz.pl Jak się podróżuje ciężarówką z takim ładunkiem po tak różnych krajach?

Tony: Różnie. Najciężej jest w Rosji i na Ukrainie. Na tej drugiej mieliśmy zresztą wiele przygód jak chociażby przerwa na parkingu gdzie za prysznic „robiło” podziurawione wiadro zawieszone pod sufitem. Wyglądało to zupełnie jak w Texasie, tyle że dwieście lat temu. Zupełna egzotyka i sprawa zupełnie niewyobrażalna w kraju, gdzie my mieszkamy.

Chciałbym też podkreślić, że miejscem niezwykle przyjaznym dla kierowców ciężarówek jest Polska. Dużo wygodnych parkingów, tanie i dobre noclegi, prysznice, gastronomia, bezprzewodowy Internet. Pomimo miejscami kiepskich dróg, wasz kraj to jedno z najlepszych miejsc do podróżowania ciężarówką i to nie tylko w Europie Centralnej i Wschodniej ale w całej Europie. No i Polska stanowi totalny kontrast w stosunku do podróżowania po krajach byłego ZSRR. Za każdym razem gdy do Was wjeżdżamy, robimy głośne „Ufff…”. Do Polski mógłbym przyjeżdżać co tydzień.

Ścigacz.pl: A skoro jesteśmy przy przygodach. Najzabawniejsze wydarzenie w waszych podróżach?

Helen: Jedno wydarzenie utkwiło mi szczególnie w pamięci. Któregoś razu nocowaliśmy w hotelu i dostałam informację, że jest w nim basen. Postanowiłam, że z niego skorzystam. Pominę już, że znalezienie tego basenu zajęło mi mnóstwo czasu, nie był on nigdzie oznaczony, tak jak i droga do niego prowadząca. Gdy już jednak do niego trafiłam, nagle znalazł się przy mnie jakiś facet z gwizdkiem, który nie znał słowa po angielsku, ale nie przeszkadzało mu to wrzeszczeć na mnie i wydawać mi polecania. Wskoczyłam więc do wody przy akompaniamencie gwizdka. Przez cały czas spędzony w basenie ów człowiek stał nade mną pokrzykując i poganiając mnie co chwilę. Kiedy skończył się mój czas kazał mi po prostu wyjść z wody i wygonił mnie z basenu. Zamiast odpoczynku i relaksu zaliczyłam ostry trening. Gdybym tego nie przeżyła, nigdy bym nie uwierzyła w taką historię. Wtedy była zszokowana, teraz się z tego śmieję.

Ścigacz.pl: A czego nie wspominacie z uśmiechem?

Tony: Któregoś razu w Rosji popsuła się nam ciężarówka. Zepsuły się hamulce i nie mogliśmy jechać dalej, bo uciekło nam z nich ciśnienie. Spędziliśmy przez to dobę na autostradzie, a właściwie na jej poboczu. Staliśmy na pasie awaryjnym. Problem polega na tym, że Rosjanie pasa awaryjnego używają jako normalnego pasa do jazdy. Baliśmy się strasznie, że ktoś może w nas wjechać, szczególnie, że staliśmy za górką i za lekkim zakrętem w prawo. Rozstawiliśmy trójkąt i pachołki ostrzegawcze, ale obawialiśmy się, że to nie zadziała. Nie mogliśmy też spać w samochodzie, więc spędziliśmy mało romantyczną noc w polu.

Poza tym nie było źle. Jako zawodowy kierowca ciężarówki słyszałem o wielu kradzieżach samochodów z całym ładunkiem, albo samego ładunku. Nasza naczepa z wielkim zdjęciem motocykli siłą rzeczy zwraca uwagę i przyciąga ciekawskich. Wszyscy wiedzą, że nie wieziemy np. cementu, tylko drogie motocykle. Słyszeliśmy o usypianiu kierowców, do tego stopnia że nadmierna dawka gazu zabijała w niektórych przypadkach. Jesteśmy też świadomi, że na trasach tranzytowych działa wielu bandytów wyspecjalizowanych w okradaniu samochodów ciężarowych, ale jak do tej pory tego typu atrakcje nas omijały.

Ścigacz.pl: Co najbardziej męczy w Waszej pracy?

Helen: Biurokracja, celnicy, policjanci i milicjanci. Nasz rekord to 3 kontrole policyjne w 10 minut. Mentalność urzędników w krajach byłego Związku Radzieckiego to jakieś nieporozumienie.

Tony: Poza tym dochodzą zupełnie prozaiczne tematy. Czasami męczące jest samo życie w ciężarówce, w której jakby nie było spędzamy bardzo dużo czasu. Nie możemy zabrać ze sobą nieograniczonej liczby ubrań i np. całe pranie trzeba robić ręcznie. Kontakt z rodziną jest również utrudniony. Jeżdżę ciężarówkami od lat, ale podróżowanie z żoną czasami bywa ciężkie (śmiech)! Dwoje ludzi zamkniętych w małej przestrzeni, taka sytuacja wymaga prawdziwego partnerstwa i chęci współpracy z obu stron. Dogadujemy się jednak świetnie i fakt, że możemy pracować razem dużo dla nas znaczy. Zimą mamy co wspominać. Zupełnie inaczej jest bowiem dzielić się czymś z Helen, co przeżyłem sam a co innego, kiedy we dwoje przechodziliśmy przez te sytuacje razem. Kolejny rok Harley Davidson The Legend on Tour pokazał nam, że nie tylko jesteśmy udanym małżeństwem, ale i bardzo dobrze pracuje się nam razem.

Helen: Dochodzi do tego sporo papierkowej roboty z naszej strony. Musimy przygotować raport z każdej wizyty u dealera, raportujemy także koszty, wszystkie kwestie związane z obsługą i ewentualną naprawą motocykli. Nie bez znaczenia jest także bieżąca obsługa i serwis ciężarówki. To naprawdę sporo pracy.

Ścigacz.pl: Jak wygląda wasz typowy tydzień?

Tony: Sobota i niedziela to czas jazd u dealera. W trakcie dnia musimy być w pełni dyspozycyjni. Rozładunek, mycie czy tankowanie motocykli to nasz obowiązek. Z reguły jednak wieczory mamy dla siebie. To czas na kolacje z dealerami, znajomymi poznanymi w tracie naszej podróży czy jazdę na rowerze i zwiedzanie miasta. To bardzo ważne aby w podróży znaleźć jakąś równowagę i potrafić się zrelaksować. Poniedziałek to pakowanie naczepy. Wyjeżdżamy we wtorek rano. W  środę, najpóźniej w czwartek jesteśmy u kolejnego dealera, w piątek wypakowujemy motocykle i przygotowujemy je do jazdy. Ten cykl powtarza się przez 6 miesięcy.

Tutaj pojawia się też nieco zabawna kwestia, a mianowicie imprezowanie. Wszędzie, gdzie jedziemy spotykamy się z gościnnością i przychylnością. Niestety nie możemy korzystać ze wszystkich zaproszeń, bo nigdy byśmy nie dojechali do kolejnego dealera…

Ścigacz.pl: Gdzie jest najlepsze jedzenie?

Helen: To najlepsze pochodzi oczywiście z kuchenki, którą mamy w samochodzie (śmiech)! Nie chodzi tylko o to, że jest smaczne, po prostu wiemy co jemy i jak zostało to przyrządzone. W przypadku naszej pracy jakiekolwiek problemy zdrowotne, żołądkowe, itd., bardzo skomplikowałyby nasz sztywny grafik.

Tony: Oczywiście nie oznacza to, że unikamy knajp. W Gdańsku ostatnio bardzo dobrze zjedliśmy – świetna zupa pieczarkowa i doskonałe warzywa. Na drugim końcu skali są przydrożne bary w Rosji – jedzenie ciężkie, tłuste, niesmaczne.

Ścigacz.pl: Pomimo jedzenia w Rosji rozumiem jednak, że lubicie ta pracę?

Tony: Tak, bardzo. Dostarczyła nam ona mnóstwo pozytywnych wspomnień. Możecie jednak przekazać mojemu szefowi za tak dobrze wykonaną pracę zawsze mogłaby być lepsza kasa (śmiech)!

Ścigacz.pl: Przekażemy, dzięki za rozmowę!

Tony & Helen: Dziękujemy!

NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
NAS Analytics TAG
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarze
Autor:bu 17/07/2013 14:10

może sobie kiedyś kupie

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

NAS Analytics TAG

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    NAS Analytics TAG
    na górę