Harley-Davidson Low Rider S - mroczny typ
Harley-Davidson jest prekursorem produkcji maszyn w stylu low rider. Wszystko zaczęło się jeszcze w latach 70’, a w roku 2016 dorobek amerykańskiego producenta zmaterializował się w postaci modelu Low Rider S. Tu w redakcji nie jesteśmy ultrasami marki H-D, wiec aby dowiedzieć się, czym ta maszyna różni się od rodzeństwa musieliśmy przewertować specyfikację techniczną. A z niej dowiadujemy się, że konia wyposażono w świetny napęd Screamin’ Eagle Twin Cam 110 z fikuśnie wystającym wlotem i filtrem powietrza. Nowe siodło, podnóżki i nowa podwyższona kierownica nadają kierowcy charakterystyczną pozycję, która zdaniem producenta umożliwi mu wykorzystanie potencjału drzemiącemu w napędzie i podwoziu. Do tego cała lista drobnych zmian i modyfikacji nadających ostateczny rys mrocznej, potężnej maszynie.
Tym co rzuca się w oczy jako pierwsze jest jednak charakterystyczna linia i mroczne, ciemne malowanie motocykla. Aby przebić nieco czarny lakier na budzie i silniku producent zdecydował się na złote malowanie odlewanych z lekkiego stopu felg oraz pozostawienie w kilku miejscach polerowanego metalu. Nam bardzo się to podoba. Maszyna ma swój charakter i jeżdżąc w redakcji różnymi motocyklami widzimy wyraźnie, że pytań na parkingach i stacjach benzynowych o Low Ridera jest zdecydowanie więcej, niż w przypadku innych sprzętów.
Za starami i za małą owiewką jest wygodnie. To nieco zaskakujące, bo spodziewaliśmy się czegoś innego, ale głębokie siodło i wąska kierownica robią robotę. Przede wszystkim kierowcę porządnie trzyma dobrze wyprofilowane siodło, dzięki czemu można rozluźnić chwyt na kierownicy. A to zawsze pozytywnie wpływa na komfort i prowadzenie. Do nóg wyciągniętych do przodu trzeba (w przypadku kierowców jeżdżących bardziej standardowymi maszynami) chwilę się przyzwyczaić, ale nie zmienia to faktu, że Low Rider S świetnie spisuje się na mieście i podczas przeciskania się w korkach. Wąski przekrój i nisko umieszczony środek ciężkości ułatwiają manewrowanie sporą i ciężką maszyną nawet w gęstym ruchu ulicznym.
Skoro jesteśmy przy ergonomii, to warto wspomnieć, że dużym minusem jest tandemowe umieszczenie na baku prędkościomierza i obrotomierza. O ile z tego pierwszego da się jeszcze jakoś skorzystać, o tyle z obrotomierza nie ma żadnego pożytku, szczególnie jeśli jeździcie w kasku szczękowym. A nawet jeśli jeździcie bez kasku, to spojrzenie na bak, wyłuskanie wzrokiem wartości na cyferblacie wymaga dłuższej chwili, po czym oczy ponownie muszą się akomodować do tego co przed wami. Bez sensu, tutaj styl wziął niestety górę nad funkcjonalnością, co kontrastuje z przemyślanymi i wygodnymi w obsłudze przełącznikami na kierownicy.
A jak jeździ prezentowany Harley, gdy może rozwinąć skrzydła? Mówiąc krótko – jeździ znakomicie. Silnik Screamin’ Eagle Twin Cam 110 dzięki zastosowanej elektronice oferuje znakomitą (jak na tak duże V2!) kulturę pracy i bardzo dobrą reakcję na gaz. Możecie tutaj spokojnie zejść do 2000 obrotów na szóstym biegu bez obawy o to, że wibracje wyrwą wam plomby z zębów. Co więcej 110 cali sześciennych to ponad 1800cc, które generuje potężną moc. Ten sprzęt naprawdę ma konkretnego kopa (czasem aż za dużego, o czym za chwilę), a elastyczność powala. Do tego bardzo dobrze pracująca skrzynia biegów, która nie jest może najcichsza, ale pracuje precyzyjnie i na tyle lekko, że nie ma problemu aby obsługiwać ją w trampkach. Sprzęgło jest precyzyjne, ale pozostaje jednocześnie żywą ilustracją, że to maszyna dla dużych chłopaków.
Wspomnieliśmy o tym, że charakterystyczna ergonomia nieźle sprawdza się w mieście. Tutaj zresztą dynamiczny i wyrywny koń czuje się jak u siebie. Low Riderem da się pojechać również dalej i szybciej, ale… nie jest to maszyna na dalekie wypady. Mała owiewka pozostaje małą owiewką i jej funkcja jest głównie dekoracyjna. Powyżej 120 km/h trudno mówić o komforcie. Niezłe jest natomiast prowadzenie w zakrętach. Co prawda wąska kielnia nie ułatwia wprowadzania fury w złożenie, ale gdy już nadacie Low Riderowi S pożądany kierunek, pozostanie on stabilny w złożeniu i precyzyjnie będzie utrzymywał zadaną linię.
Skoro jesteśmy przy podwoziu warto przyjrzeć się hamulcom. Czasy gdy H-D instalował zwalniacze mamy na szczęście już dawno za sobą. Dwie tarcze z przodu i dwa czterotłoczkowe zaciski robią dobrą robotę, a skutecznie wspomaga je jedna tarcza z tyłu. Można by przyczepić się do dozowalności i precyzji działania, ale uwagę bardziej zwraca bardzo grubiańska praca układu ABS. To nie jest tak, że coś tutaj nie działa, po prostu konkurencja stosuje systemy pracujące subtelniej.
A dobry ABS z pewnością przyda się, gdy jeździcie po deszczu. Tradycyjnie już w przypadku fabrycznego montażu w HD dobór ogumienia to jakieś nieporozumienie. O ile na suchej nawierzchni założone oryginalnie na koła gumy Michelin Scorcher zapewniają niezłą przyczepność i dobrą informację zwrotną, o tyle w deszczu ich przyczepność jest tak jak w przypadku innych testowanych przez nas maszyn z Milwaukee rażąco niska. Harley-Davidson z pewnością lepiej niż my zna swoich klientów i pewnie wie, kiedy wyciągają oni z garażu swoje maszyny oraz jak nimi jeżdżą. Niemniej jednak dla osoby która, jeździ w każdych warunkach atmosferycznych zachowanie Scorcherów będzie szokiem i to szokiem negatywnym. Motocykl ślizga się na każdej malowanej linii, na przejściach dla pieszych, na łatach ze smoły. To właśnie dlatego opisując napęd wspomnieliśmy o tym, że moc i moment silnika są w pewnych sytuacjach problematycznie duże. Nieco więcej gazu (a silnik ma czym jechać) i poczujesz się jak zawodnik flat tracku, bo tył błyskawicznie wchodzi w poślizg i stawia wóz bokiem. A może twórcom tej maszyny chodziło o to, aby dzikość w zachowaniu maszyny odpowiadała jej starannie ukształtowanemu wizerunkowi. Nie wiemy, ale wiemy że opony wymienilibyśmy w Low Riderze S zaraz po zakupie maszyny.
Całościowo prezentowana maszyna, to bardzo fajny motor. Dynamiczny, całkiem poręczny i jazda nim sprawia mnóstwo przyjemności, a chyba o to chodzi w motocyklach najbardziej. Do tego wygląda znakomicie. To jednak również maszyna dla prawdziwych koneserów i miłośników marki. Cena zaczynająca się od 84 000 zł mocno zawęża krąg zainteresowanych i sprawia, że Low Ridera S nie ma nawet sensu zestawiać z np. japońską konkurencją.
Dane techniczne:
Model Harley-Davidson Low Rider S 2016 |
Napęd |
Silnik 2 Chłodzony powietrzem, Screamin' Eagle® Twin Cam 110™ |
Średnica cylindra 101.6 mm |
Skok tłoka 111.1 mm |
Pojemność skokowa 1,801 cc |
Stopień sprężania 9.2:1 |
Układ paliwowy Elektroniczny, sekwencyjny wtrysk paliwa (ESPFI) |
Przeniesienie napędu |
Wstępne przeniesienie napędu Łańcuch, przełożenie 34/46 |
Przełożenie 1 bieg 9.311 |
Przełożenie 2 bieg 6.454 |
Przełożenie 3 bieg 4.793 |
Przełożenie 4 bieg 3.882 |
Przełożenie 5 bieg 3.307 |
Przełożenie 6 bieg 2.79 |
Podwozie |
Wydech Czarny, typu Shotgun 2-1-2 z dwoma tłumikami |
Koła, przód 9 Magnum Gold, odlew aluminium z pięcioma rozdwojonymi ramionami |
Koła, tył Magnum Gold, odlew aluminium z pięcioma rozdwojonymi ramionami |
Hamulce 4-tłoczkowe stałe z przodu i 2-tłoczkowe pływające z tyłu |
Wymiary i wagi |
Długość 2,390 mm |
Wysokość siedzenia (bez obciążenia) 7 685 mm |
Prześwit 125 mm |
Kąt pochylenia główki ramy 30.5 |
Wyprzedzenie 128.3 mm |
Rozstaw osi 1,630 mm |
Opony, przód 100/90B19 57H |
Opony, tył 160/70B17 73V |
Pojemność zbiornika paliwa 17.8 l |
Objętość oleju 2.8 l |
Masa (bez płynów) 293 kg |
Masa (gotowy do eksploatacji) 305 kg |
Osiągi |
Metoda testowania momentu obrotowego EEC/95/1 |
Moment obrotowy silnika 3 156 Nm |
Moment obrotowy silnika (obr/min) 3,500 |
Przechył boczny, prawy (°) 29.5 |
Przechył boczny, lewy (°) 30.5 |
Zużycie paliwa (średnie) 5.1 l/100 km |
Wyposażenie dodatkowe |
Lampki kontrolne 8: Światła drogowe, kierunkowskazy, bieg jałowy, niskie ciśnienie oleju, niski poziom paliwa, niski poziom naładowania akumulatora, diagnostyka silnika, system zabezpieczający, 6. bieg, ABS |
Wskaźniki: Prędkościomierz i obrotomierz z czarnymi ramkami, zamontowane w czarnej konsoli na zbiorniku paliwa |
Cena: od 83 660 zł |
|
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze