tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 GP Włoch - Wyścig - Relacja
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka 950
NAS Analytics TAG
motul belka 420
NAS Analytics TAG

GP Włoch - Wyścig - Relacja

Autor: Michał "Mick" Fiałkowski 2007.06.07, 15:49 1 Drukuj

Choć tegoroczna Grand Prix Włoch nie upłynęła pod znakiem tak zaciętych pojedynków jak w poprzednich latach, emocji na Mugello nie brakowało. Triumfował, po raz szósty z rzędu, Włoch Valentino Rossi przed Hiszpanem Danim Pedrosą i Brazylijczykiem Alexem Barrosem. Oto co mieli do powiedzenia wszyscy zawodnicy klasy MotoGP po niedzielnym wyścigu.

Po słabym starcie, Rossi spadł z trzeciej na ósmą pozycję jednak po chwili ruszył do odrabiania strat i na siódmym okrążeniu znalazł się za plecami lidera, Daniego Pedrosy. Dwa kółka później Włoch wysunął się na prowadzenie i stopniowo powiększając swoją przewagę nad Hiszpanem, minął linię mety trzy sekundy przed Pedrosą, szósty raz z rzędu wygrywając Grand Prix Włoch na torze Mugello przed legionami własnej, fanatycznej wręcz publiczności. „Kolejny triumf na Mugello to coś niesamowitego dlatego jestem teraz bardzo szczęśliwy." - powiedział 28'letni Valentino Rossi, który w ten weekend ścigał się - już tradycyjnie, w kasku o specjalnym malowaniu. Tym razem padło na wielkie czerwone serce na białym tle, co było odpowiedzią na zarzuty włoskich dziennikarzy, wypominających Valentino po kilku mniej udanych wyścigach, że po tylu latach [2007 to jedenasty pełny sezon "Doktora" w Mistrzostwach świata] w królewskiej klasie, nie wkłada już w wyścigi serca. „Ściganie tutaj przed własnymi fanami to coś wspaniałego. Oni zawsze dają mi dodatkową motywację. Widzieć tylu kibiców ubranych na żółto to coś cudownego. Mieliśmy nadzieję, że wyścig obędzie się na suchym torze. Rano wyszło słońce i wszystko poszło zgodnie z planem. Mój zespół pracował wyśmienicie, motocykl był idealny i mogłem jechać nim dokładnie tak jak chciałem, dlatego bardzo dziękuje całej ekipie oraz ludziom z Michelin. Mój start nie był udany ale kiedy opony już się rozgrzały, M1 naprawdę poleciała i mogłem odrobić stratę oraz wrócić na prowadzenie. Wszyscy jechali na maksimum swoich możliwości od samego początku wyścigu więc pierwszych kilka okrążeń było naprawdę świetnych. To był naprawdę wspaniały dzień, który dał mi ogromną pewność siebie przed kolejnymi wyścigami. Korzystałem w ten weekend ze specjalnego kasku z sercem i dzisiaj cały zespół pokazał że Yamaha wkłada wiele serca to co robimy." - podsumował Włoch, który wyrównał w niedzielę rekord 95 wizyt na podium, ustanowiony wcześniej przez Australijczyka Michaela Doohana.

Poranne treningi przed wyścigiem dały wszystkim wyraźnie do zrozumienia, że na suchym torze bardzo niebezpieczny będzie w niedzielę Dani Pedrosa. Tak też się stało jednak choć 21'letni Hiszpan dojechał do mety na drugiej pozycji, ostatecznie nie był w stanie utrzymać tempa zwycięzcy i walczyć z Valentino Rossim o pierwsze miejsce na podium. „Cieszę się, że znów jestem na pudle." - przyznał zawodnik ekipy Repsol Honda, który na trzeciej pozycji zakończył dwie pierwsze rundy sezonu, Grand Prix Kataru i Hiszpanii, lecz od tego czasu nie pił „szampana pierwszej trójki". „To świetny wynik, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że startowałem dopiero z ósmej pozycji. Świetnie rozpocząłem wyścig i mogłem wyprzedzić wielu zawodników przed pierwszym łukiem jednak wówczas zaliczyłem wielki uślizg i znów straciłem pozycje. Aż do połowy wyścigu moje tempo było bardzo dobre, dlatego mogłem odrobić stratę i wysunąć się na prowadzenie. Później pojawiły się te same problemy jak podczas poprzednich wyścigów. Wiedziałem, że Valentino trochę mi odjeżdża i starałem się dotrzymać mu kroku ale obu oponom brakowało przyczepności i musiałem nieco odpuścić, godząc się z drugą pozycją. Mimo wszystko to cały czas niezły rezultat. Mieliśmy sporo szczęścia że w ogóle dzisiaj nie padało. Poprzedni wyścig także poszedł nam nieźle dlatego jestem w bardzo dobrym nastawieniu przed Grand Prix Katalonii." - dodał Hiszpan, który mieszka zaledwie kilka kilometrów od toru Montmelo na przedmieściach Barcelony.

Gdyby ktoś powiedział, że na podium w Mugello zobaczymy zawodnika dosiadającego Ducati, większość kibiców byłaby pewna, że oznaczać to będzie zwycięstwo Casey Stonera lub Lorisa Capirossiego. Tym jednak razem do reprezentant prywatnej ekipy d'Antin Pramac, Brazylijczyk Alex Barros okazał się najszybszym Dukatystą, zdobywając swoje pierwsze podium od czas powrotu do MotoGP po rocznej przygodzie w World Superbike. „Jestem bardzo zadowolony ze swojego pierwszego podium w tym sezonie, tym bardziej że ma ono miejsce tutaj." - komentował wyścigowy weteran z krainy salsy. „Mugello to bardzo ważny wyścig zarówno dla Ducati jak i naszego sponsora, firmy Pramac, dlatego cieszę się, że mogłem wywalczyć dla nich ten wynik. Dziękuję całemu zespołowi za ciężką pracę oraz firmie Birdgestone za udostępnienie nam ogumienia umożliwiającego walkę o miejsce w pierwszej trójce. Po moim czwartym miejscu w Grand Prix Turcji miałem pecha podczas dwóch kolejnych wyścigów dlatego cieszę się, że przegoniłem go dzisiaj. Bardzo lubię ten tor i mam nadzieję, że w dalszej części sezonu także będziemy równie konkurencyjni. Mój zespół pracuje bardzo ciężko i świetnie się razem dogadujemy." - zakończył 36'latek z Sao Paulo, który po Grand Prix Włoch awansował na dziewiątą pozycję w klasyfikacji generalnej.

Tuż za podium... 

Choć dla fabrycznej ekipy Ducati Marlboro Grand Prix Włoch to wyścig obywający się niemal za bramą fabryki w Bolonii, tym razem na podium zabrakło reprezentanta „czerwonego" składu. Casey Stoner był co prawda zaskakująco szybki na mokrym torze i to on wywalczył w sobotę pierwsze pole startowe jednak w wyścigu zabrakło ostatecznie kropki nad „i", i 21'letni lider klasyfikacji generalnej, stracił miejsce na pudle po wyprzedzeniu przez Alexa Barros na trzy kółka przed metą. Mimo iż Australijczyk stracił w niedzielę aż dwanaście punktów do zwycięzcy i drugiego w klasyfikacji generalnej, Valentino Rossiego, Stoner nadal jest liderem generalki z przewagą zaledwie dziewięciu oczek nad Włochem. „To był bardzo ciężki wyścig." - wyjaśniał Stoner. „Po porannej rozgrzewce wiedzieliśmy, że będziemy mieli małe problemy ale liczyliśmy po cichu na finisz na podium. Naprawdę niewiele brakowało ale ostatecznie nie udało się. Mimo wszystko chciałbym podziękować zespołowi ponieważ robił co mógł. Niestety warunki nie były zbyt sprzyjające i z powodu zmiennej pogody nie byliśmy wstanie odpowiednio przygotować motocykla. Wyciągnęliśmy wnioski dzięki którym, mam nadzieję, pójdzie nam lepiej w Barcelonie. Naszym największym problem podczas wyścigu był przejazd przez długie zakręty. Brakowało nam też odrobimy przyczepności ale, tak jak mówiłem, powinniśmy poradzić sobie z tymi problemami przed kolejnym wyścigiem." - zakończył Australijczyk.

John Hopkins z pewnością liczył na swoje drugie podium w karierze po świetnym występie w Chinach jednak podczas wyścigu na torze Mugello, plany Anglo-Amerykanina pokrzyżowała zbyt miękka przednia opona, która niewytrzymała trudów Grand Prix Włoch i agresywnej jazdy „Hoppera". „To był ciężki wyścig, ale świetnie się bawiłem." - przyznał zawodnik ekipy Rizla Suzuki, który po starcie z dziewiątej pozycji, w połowie wyścigu przebił się aż na czwartą lokatę ale nie był w stanie utrzymać tempa Ducati Stoner i Barrosa, spadając ostatecznie na piąte miejsce na mecie. „Chcieliśmy utrzymać ciąg finiszów na podium ale dzisiaj okazało się to niemożliwe. Po starcie nie było łatwo. Przez pewien czas ostro tasowałem się z Valentino co było naprawdę przyjemnym przeżyciem. Później stawka trochę się rozciągnęła i pierwsza czwórka zaczęła uciekać. Wiedziałem, że musze dotrzymać im kroku i dałem z siebie wszystko. Opony Bridgestone działały świetnie, szczególnie podczas hamowań, utrzymując wręcz niesamowitą stabilność. Mechanicy świetnie się spisali, szczególnie biorąc pod uwagę zmienne warunki w jakich przyszło im pracować. Lubię tor w Barcelonie więc jestem gotowy na wyścig i ciekawy jak nam pójdzie." - zakończył „Hopper", który dzięki piątej pozycji na mecie umocnił się na szóstej pozycji w generalce, tracąc zaledwie cztery punkty do teamowego kolegi, Chrisa Vermeulena.

Startując z piętnastej pozycji, Toni Elias z pewnością nie miał zbyt wygórowanych oczekiwań jeśli chodzi o jego wynik w Grand Prix Włoch. Hiszpan świetnie poradził sobie jednak w niedzielę i dotarł do mety na szóstej pozycji. Choć zawodnik ekipy Gresini Honda korzystał z takiej samej jak większość zawodników - najtwardszej przedniej mieszanki ogumienia Bridgestone, ta okazała się zbyt miękka dla jego agresywnego stylu jazdy i nie pozwoliła na lepszy wynik. „Szósta pozycja na mecie to niezły rezultat, szczególnie po starcie z piętnastego pola." - zaznaczył 24'latek z Manresy. „Zespół świetnie się dzisiaj spisał i podczas porannej rozgrzewki znalazł kilka rozwiązań które bardzo pomogły mi podczas wyścigu. Świetnie wystartowałem i odrabiałem pozycje ale niestety, przednia opona okazała się za miękka i po kilku kółkach nie mogłem jechać tak szybko jak na początku wyścigu. I tak jestem zadowolony i nie mogę się już doczekać wyścigu przed własną publicznością w Barcelonie." - dodał Elias, który obecnie zajmuje ósmą pozycję w klasyfikacji generalnej, tracąc dwa punkty do Lorisa Capirossiego.

To właśnie Loris Capirossi zakończył wyścig z plecami Eliasa. Włoch nie spisuje się w tym sezonie najlepiej dlatego Ducati przygotowało dla niego specjalną ewolucję silnika Desmosedici GP7. Choć jednostka napędowa zapewniała byłemu, trzykrotnemu mistrzowi świata mniejszych kategorii lepsze prowadzenie, miała mniej mocy. Kluczowe dla wyniku wyścigu okazało się jednak coś innego. „Dałem dziś z siebie wszystko i sytuacja wyglądała naprawdę nieźle na początku wyścigu." - komentował Loris. „Później zaliczyłem dwa potężne uślizgi na zakrętach Arrabbiata 1 i 2. Przednie koło straciło przyczepność i niewiele brakowało a wylądowałbym na poboczu. Z tego powodu straciłem trochę pewności siebie i nie byłem już w stanie utrzymać szybkiego tempa. Niestety, dziwne warunki pogodowe podczas weekendu nie pozwoliły nam na wykonanie całej pracy związanej z nowym silnikiem. Postanowiliśmy wykorzystać go podczas wyścigu ponieważ Ducati świetnie spisało się zapewniając mi lepsze prowadzenie. Niestety brakowało nam nieco mocy. Mimo wszystko dobrze było znów swobodnie czuć się na motocyklu. W Barcelonie będziemy dalej pracować nad nową jednostką napędową." - podsumował siódmy w generalce CapiTrex.

Przetasowania w środku stawki... 

Mokry tor pozwolił Chrisowi Vermeulenowi na wywalczenie startu z pierwszego rzędu do niedzielnego wyścigu o Grand Prix Włoch, podobnie jak dwa tygodnie wcześniej ulewa umożliwiła mu triumf w Grand Prix Francji na Le Mans. Niestety tor Mugello w „suchej wersji" nie jest ulubioną trasą Australijczyka, który ostatecznie dotarł do mety na ósmej pozycji, na ostatnich kółkach wygrywając pojedynki z Nickym Haydenem na Marco Melandrim. „Start z pierwszego rzędu dawał mi szansę do dobry wyścig." - przyznał Australijczyk. „Po świetnym początku trzymałem się za Stonerem ale po prostu nie mogłem utrzymać tempa czołówki. Straciłem kilka pozycji i muszę przyznać, że zabrakło mi trochę doświadczenia i znajomości toru. Byłem tu dopiero drugi raz a treningi i kwalifikacje odbywały się w bardzo zmiennych warunkach pogodowych. Moje czasy poprawiały się z okrążenia na okrążenie i pod koniec wyścigu miałem już całkiem dobre tempo. Ósma pozycja to niezły wynik jak na tor, na którym spodziewałem się sporych problemów." - dodał zawodnik ekipy Rizla Suzuki, który zajmuje obecnie piątą pozycję w klasyfikacji generalnej.

Marco Melandri opuszczał Mugello wyraźnie zawiedziony swoim wynikiem. Dziewiąta pozycja na mecie to wynik znacznie poniżej oczekiwań pochodzącego z włoskiej Ravenny 24'latka. „Świetnie wystartowałem i przez pierwszych kilka okrążeń dosłownie leciałem do przodu jednak po kolejnych kółkach zaczęły się problemy. Motocykl ślizgał się i wibrował więc z trzeciej pozycji spadłem na dziewiątą. Jestem zawiedziony ponieważ ten wyścig jest dla mnie wyjątkowy. Mamy ten sam problem z motocyklem od początku sezonu i cały czas nie jesteśmy w stanie znaleźć rozwiązania." - skomentował czwarty w generalce Włoch. Warto zaznaczyć, że Marco otrzymał propozycję jazdy w zespole Ducati Marlboro jednak zgodnie z umową ze swoim pracodawcą Fausto Gresinim, jego ekipa miała dwa tygodnie na złożenie kontroferty, którą Melandri musiał ostatecznie przyjąć. Wyraźnie rozczarowany z tego powodu „Macio' próbował już w tym roku wszystkiego aby poprawić zachowanie swojej Hondy - od zmian ustawień, poprzez wykorzystywanie zawieszeń z ubiegłorocznego motocykla... bez skutku.

Obrońca mistrzowskiego tytułu, Amerykanin Nicky Hayden, który podobnie jak Melandri boryka się w tym sezonie z problemami z maszyną, od samego startu był skazany na ciężki wyścig. „Jeśli kwalifikujesz się na trzynastej pozycji to jesteś w sporych tarapatach i tak też było dzisiaj." - komentował po zjeździe do garażu zawodnik ekipy Repsol Honda. „To był ciężki wyścig. Wyprzedziłem kilku zawodników na początku po dobrym starcie ale nie byłem w stanie dotrzymać kroku czołówce. Ostatnich kilka kółek upłynęło pod znakiem bardzo fajnej walki z Melandrim i Vermeulenem ale to nie są pozycję o które chcę walczyć. To nie był dobry dzień. Miałem problemy w szybkich zakrętach, balans motocykla nie był prawidłowy i kiedy starałem się przyspieszyć, niemal kończyło się to upadkiem." - zakończył 26'latek, który w klasyfikacji generalnej jest dopiero na jedenastej pozycji. Podobnie jak Melandri, Hayden - jako pierwszy - otrzymał ofertę zespołu Ducati. Z uwagi na walkę o tytuł i uzależnione od swojej decyzji wsparcie Honda Racing Corporation, Amerykanin postanowił pozostać w zespole Repsol Honda i choć po koronę ostatecznie sięgnął, dzisiaj z pewnością żałuje swojej decyzji.

Problemy, problemy, problemy... 

Grand Prix Włoch miało być jubileuszowym, setnym wyścigiem Niemca Alexa Hofmanna w motocyklowych mistrzostwach świata. Niestety na mecie zawodnik ekipy Pramac d'Antin mógł świętować tylko z tej okazji, ponieważ jedenasta pozycja na mecie i dwunasta w klasyfikacji generalnej nie dawały specjalnych powodów do radości. „Gratuluje Alexowi Barrosowi świetnego wyścigu ale niestety ze swojego wyniku nie mogę być zadowolony." - wyjaśniał „Hoff". „Nie wiem tak naprawdę co poszło dziś nie tak. Tuż po starcie czułem, że tył motocykla nie zachowuje się najlepiej. Choć wczoraj miałem niezłe tempo, dzisiaj nie poszło mi tak jakbym chciał i wyścig był bardzo ciężki. Próbowałem jechać szybciej ale było to niemożliwe dlatego jestem trochę sfrustrowany. Musimy pracować bardzo ciężko jeśli chcemy walczyć o lepsze pozycje w Barcelonie, ponieważ nie mamy zbyt wiele czasu." - dodał Niemiec.

Mimo całej naszej sympatii dla jednego z najbardziej wyluzowanych zawodników na paddocku mistrzostw świata, ostatnie wyniki Colina Edwardsa budzą poważne obawy co do jego przyszłości w MotoGP. Amerykanin wywalczył co prawda swoje pierwsze pole position dwa tygodnie temu w Le Mans, jednak Grand Prix Francji zakończył na ostatniej pozycji, a we Włoszech był dopiero dwunasty [na tej samej pozycji dojechał do mety we Francji jednak wyścig na Mugello zakończyło więcej zawodników], spadając jednocześnie na dziesiątą pozycję w klasyfikacji generalnej. Wszyscy doskonale pamiętają szumne zapowiedzi, iż Edwards i Rossi są w stanie zakończyć sezon na pierwszych dwóch pozycjach w generalce i choć powszechnie wiadomo, że YZR-M1 brakuje trochę mocy, za słabe wyniki winić można chyba tylko Edwardsa. „Kolejny raz Mugello oznaczało dla mnie ciężki weekend, choć ten był naprawdę fatalny." - wyjaśniał zawodnik zespołu Fiat Yamaha. „Myślę, że mógłbym dzisiaj wywalczyć piątą albo szóstą pozycję ale startując z końca stawki straciłem jakieś siedem sekund tylko na pierwszym okrążeniu. Dookoła mnie było mnóstwo wolniejszych zawodników i to by było na tyle. Straciliśmy mnóstwo czasu z powodu zmiennych warunków pogodowych w treningach kiedy testowaliśmy kilka nowych części. Mugello chyba mnie jakoś prześladuje dlatego nie mogę się już doczekać aż wyjadę stąd i udam się prosto do Barcelony."

Kolejną ciężką Grand Prix zaliczyła włosko-japońska ekipy Konica Minolta Honda. Japończyk Shinya Nakano, który trzy lata temu zaliczył we Włoszech niesamowicie niebezpieczny wypadek, także tegorocznej wizyty na Mugello nie będzie wspominał z sentymentem. W 2004 roku w motocyklu Shinyi, na samym końcu prostej startowej przy prędkości przekraczającej trzysta kilometrów na godzinę, eksplodowała tylna opona Bridgestone, wysyłając Japończyka na lot zwiadowczy nad Toskanią. Choć wyglądało to makabrycznie, Nakano na szczęście nic się nie stało! W tym roku, mimo iż bez dzwonów i z trzema dodatkowymi punktami do klasyfikacji generalnej, też nie było najlepiej. Choć pierwszych kilka okrążeń przebiegało bez zarzutów, w połowie wyścigu Japończyk zaczął mieć problemy z wibracją przedniego zawieszenia powodującą straszną podsterowność Hondy RC212V. Jest to problem doskonale znany ekipie prowadzonej przez Włocha Gianlucę Montirona, gdyż Nakano zmaga się z nim, podobnie jak pozostali zawodnicy współpracujący z Honda Racing Corporation, od samego początku sezonu. „Przez pierwszą połowę wyścigu motocykl spisywał się całkiem dobrze a ja mogłem utrzymywać dość szybkie tempo." - komentował Nakano. „W drugiej połowie Grand Prix znowu pojawiły się jednak wibracje i musiałem zmniejszyć swoje tempo, szczególnie w zakrętach - wtedy właśnie wyprzedził mnie Colin Edwards. Od tego momentu jechałem samotnie i mogłem dowieźć do mety kilka punktów. Musimy teraz przeanalizować dane i poprawić ustawienia przed kolejnym wyścigiem." - powiedział Japończyk, który w ekipie zastąpił w tym roku swojego rodaka Makoto Tamadę i miał być tajną bronią, która w końcu wywinduje zespół na czoło klasyfikacji generalnej. Niestety tak do tej pory nie stało. Obowiązujący od 2005 roku kontrakt sponsorski pomiędzy zespołem a głównym partnerem - firmą Konica Minolta, upływa wraz z końcem sezonu co rodzi poważne obawy co do przyszłości włosko-japońskiej ekipy.

Przełom Dunlopa... 

Dwie ostatnie punktowane na pozycje na mecie zajęli zawodnicy ekipy Yamaha Tech3, jedynego w stawce MotoGP zespołu korzystające z ogumienia firmy Dunlop. Francuz Sylvain Guintoli kolejny raz pokonał swojego bardziej doświadczonego kolegę, Japończyka Makoto Tamadę. Szwajcarskie media sugerują, iż były Mistrz Świata klasy 125ccm, Thomas Luthi, dołączy w sezonie 2008 do prowadzonej przez Herve Poncharala ekipy, co stawia przyszłość Tamady pod znakiem zapytania. Co ciekawe obaj zawodnicy teamu Tech3 korzystali w ten weekend po raz pierwszy z nowych przednich opon o średnicy 16 cali. Ogumienie to Guintoli i Tamada testowali wcześnie po Grand Prix Turcji i Francji. „To był kolejny dobry weekend." - podsumował Guintoli. „Korzystaliśmy z nowego typu ogumienia a dodatkowo mieliśmy ograniczony czas na jego przetestowanie z powodu kapryśnej pogody. Z tego powodu mieliśmy nieco zaryzykować jeśli chodzi o dobór opon na wyścig ale udało się. Mój start nie był najlepszy ale szybko ustanowiłem dobre tempo i ostatecznie udało mi się wyprzedzić Oliviera Jacque'a i Makoto Tamadę - którego pokonanie jest dla mnie priorytetem podczas każdego wyścigu. Walka była zaciekła, świetnie się bawiłem i co najważniejsze, wygrałem pojedynek dlatego jestem bardzo szczęśliwy. Zaliczyłem w Barcelonie kilka świetnych wyścigów w przeszłości dlatego liczę na weekend równie dobry jak ten we Le Mans kiedy przez chwilę jechałem na prowadzeniu." - zakończył, szesnasty w klasyfikacji generalnej, Francuz.

„Od pełnego słońca i upału do ulewnego deszczu - to był wyjątkowo trudny weekend." - wyjaśniał z kolei Makoto Tamada. „Z tego powodu wybranie ustawień motocykla nie było łatwym zadaniem ale udało nam się znaleźć w miarę optymalne rozwiązanie. Jestem bardzo zadowolony z zachowania ogumienia 16 calowego. Czułem się na nim o wiele lepiej i teraz jestem przekonany, że będziemy szli do przodu z wyścigu na wyścig."

Na mecie, lecz bez punktów... 

Wyścig ukończył choć dopiero na szesnastej pozycji i bez żadnych mistrzowskich punktów, Olivier Jacque. Francuz powrócił we Włoszech do rywalizacji po blisko miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją podczas treningów przed Grand Prix Chin. Reprezentant ekipy Kawasaki Racing tak niefortunnie wówczas upadł, że bardzo głęboko rozciął sobie przedramię po upadku na podnóżek co wymagało dłużej rekonwalescencji. W Mugello Francuz nie pojawił się jednak w pełni sił, co dało się zauważyć podczas wyścigu. „Dojechałem do mety i to jest najważniejsze." - przyznał „OJ". „Byłem zaskoczony faktem, że udało mi się utrzymać dobre tempo do samej mety ale teraz jestem naprawdę wykończony. Dobrze wystartowałem ale kiedy przerzuciłem bieg z dwójki na trójkę wielu rywali mnie wyprzedziło. Chyba za długo przetrzymałem silnik na jedynce i w efekcie spadłem z czwartej na dwunastą pozycję na pierwszym kółku. Wyścig odbywał się na suchej trasie a w takich warunkach tor Mugello jest bardzo wymagający pod względem fizycznym. Po siedmiu okrążeniach zacząłem tracić siły w ramieniu. Nie chciałem ryzykować więc uspokoiłem nieco tempo starając się utrzymać siły do mety. Próbowałem atakować Guintoliego i Tamadę aby byli po prostu lepsi ode mnie i na końcu prostej nie mogłem dorównać im podczas hamowań. Jestem pewny, że w Barcelonie będzie już o wiele lepiej." - podsumował Francuz, który z dorobkiem zaledwie czterech punktów zajmuje przedostatnią, dziewiętnastą pozycję w klasyfikacji generalnej klasy MotoGP.

Bez punktów i bez finiszu... 

Zmienne warunki pogodowe podczas treningów i kwalifikacji odbiły się wyraźnie na postawie ekipy LCR Honda, dla której Grand Prix Włoch było "domowym" wyścigiem. Reprezentujący barwy włoskiego, lecz ulokowanego w Monako, składu, Carlos Checa zakwalifikował się dopiero na czternastej pozycji. Sam wyścig wypadł jeszcze gorzej, choć tak naprawdę to Checa wypadł z wyścigu! Hiszpan zaliczył wywrotkę na dziesiątym kółku, wcześnie kończąc i tak fatalny weekend ekipy Lucio Cecchinello. „To ogromny zawód dla całego zespołu." - przyznał „El Toro". „Starałem się odzyskać stracone na starcie pozycje i już przymierzałem się do ataku na Colina Edwardsa i Shinyę Nakano. Nie było to łatwe ponieważ nie czułem się dobrze na motocyklu. Za mocno naciskałem i nie jechałem wystarczająco płynnie ponieważ walczyłem o dobry wynik... wtedy się wywróciłem. Chciałem za wszelką cenę dojechać do mety ale kiedy źle czujesz się na motocyklu, musisz zrozumieć dlaczego tak jest i poprawić ustawienia. Takie jest życie. Teraz skupiam się już na moim domowym Grand Prix w Barcelonie." - zakończył trzynasty w generalce Hiszpan.

Kolejny fatalny weekend zaliczył także Francuz Randy de Puniet. 26'letni reprezentant ekipy Kawasaki Racing wyleciał z toru na super-szybkim zakręcie Arrabbiata co doprowadziło do potężnego upadku i drugiego nieukończonego wyścigu z rzędu. Warto przypomnieć, że zaledwie dwa tygodnie wcześniej de Puniet [podobnie jak Checa] przed własną publicznością wyleciał z toru jadąc na prowadzeniu w Grand Prix Francji. Tym samym Randy udowodnił, iż ZX-RR jest motocyklem gotowym do walki o zwycięstwa w MotoGP. „Po pierwsze, słabo wystartowałem i spadłem za siedmiu zawodników" - przyznał de Puniet, który po fatalnym początku heroicznie próbował odrabiać stracone pozycje. „Chciałem wrócić do czołowej grupy zanim liderzy odjadą, poradziłem sobie z Nakano i Olivierem, i już szykowałem się do zaatakowania Hofmanna kiedy wylądowałem na ziemi. Wyjechałem szeroko poza optymalną linię przejazdu, wjechałem na nierówności i zaliczyłem uślizg przedniej opony. Na szczęście nic się nie stało się z moim ramieniem, które kontuzjowałem we Francji i choć uderzyłem się mocno w kolano, nie powinno być to problemem w Barcelonie. Przepraszam mój zespół i obiecuję że wynagrodzę mu to podczas kolejnego wyścigu." - dodał Francuz.

Nie jest tajemnicą, że nowe kierownictwo zespołu (w tym sezonie management Austriaka Haralda Eckla zastąpili bezpośredni Japończycy z Kawasaki Japan) nie jest zadowolone z wyników swoich podopiecznych. Kawasaki nie tylko przyznało, że zastanawia się nad przygotowaniem trzech motocykli fabrycznych w sezonie 2008 ale rozpoczęło już rozmowy z Johnem Hopkinsem, Chrisem Vermeulenem i Marco Melandrim. Przyszłość francuskiego duetu de Puniet-Jacque stoi więc pod znakiem zapytania i zależy tylko i wyłącznie od ich wyników. Co ciekawe, sponsorem wszystkich działań sportowych Kawasaki w USA jest nowy producent napojów energetyzujących "Monster Energy Drink". Firma z Kalifornii rozpoczęła także współpracę z Hopkinsem, który jest jej pierwszą twarzą ścigającą się w mistrzostwach świata. Hopkins nie ukrywał, że "Monster" płaci mu aż trzy razy więcej niż jego poprzedni "orzeźwiający" sponsor - Red Bull. Można więc podejrzewać, że amerykańska firma byłaby gotowa sfinansować przejście Anglo-Amerykanina do zespołu Kawasaki.

Postęp klanu Robertsów

W ubiegłym roku, dzięki fenomenalnemu silnikowi Hondy RC211V, ekipa trzykrotnego Mistrza Świata, Kenny'ego Robertsa Seniora, mogła w końcu zademonstrować pełnię swojego potencjału, Kenny Junior, Mistrz Świata z roku 2000, kilkakrotnie lądował na podium i do samego końca walczył o piątą pozycję w klasyfikacji generalnej.

Wiele wskazywało na to, że także w tym roku brytyjska ekipa będzie liczyła się w walce o czołowe pozycje jednak tegoroczna konstrukcja inżynierów HRC - Honda RC212V okazała się wyraźnie mniej udana. To samo co o motocyklu, można powiedzieć o nowym, czterocylindrowym silniku, który w połączeniu z własnej konstrukcji podwoziem, dostarcza w tym roku zespołowi z Banbury nie lada problemów. Do tej pory Junior wywalczył zaledwie cztery mistrzowskie punkty a choć Grand Prix Włoch ukończył, to poza punktowaną piętnastką.

W Mugello w akcji zobaczyliśmy młodszego brata Juniora, Kurtisa, który po rozstaniu ze startującym w Mistrzostwach USA zespołem NFS (No Factory Support), z chęcią zgodził się pomóc zespołowi swojego ojca w znalezieniu przyczyn ich problemów z maszyną. Choć Kenny nie dobył punktów a Kurtis wycofał się z powodu problemów z ustawieniami, zespół jest zadowolony.

„Kurtis bardzo nam pomógł w sklasyfikowaniu kilku problemów." - wyjaśniał szef i założyciel zespołu, Kenny Roberts Senior. „Teraz musimy zbudować nowe podwozie. To pierwsza 800tka którą przygotowaliśmy i po prostu nam nie wyszła. Teraz wiemy to, co powinniśmy wiedzieć po pierwszych trzech, czterech wyścigach sezonu ale zimowe testy poszły nam całkiem nieźle i motocykl zachowywał się dobrze. Od drugiego wyścigu sezonu mamy duży problem z powodu proporcji w jakich rozłożona jest na motocyklu masa. Dopiero teraz do tego doszliśmy i zdaliśmy sobie sprawę, że sytuacja jest poważna i wymaga ogromnych przeróbek podwozia. Z pewnością nie będziemy w stanie przygotować dwóch ram przed końcem lata ale będziemy się starać. Rozpoczęliśmy przygotowania do ery 800 bardzo późno a że nie rywalizujemy z bandą przeciętniaków tylko najlepszymi producentami na świecie, jesteśmy tam gdzie jesteśmy. To tylko pokazuje jak ciężkie jest życie w MotoGP."

„Praktycznie od drugiego zakrętu wyścigu jechałem samotnie." - wyjaśniał Kenny Roberts Junior po Grand Prix Włoch. „Mamy przy kierownicy mnóstwo przełączników więc po prostu bawiłem się nimi licząc, że znajdę coś, co pomoże mi w dorównaniu swojemu tempu z treningów. Wyłączyłem kontrolę trakcji, kombinowałem z mapami silnika itd. Kiedy już złapałem dobre tempo, na przedostatnim okrążeniu postanowiłem sprawdzić limity zawieszenia i przejechałem jedną z szybkich szykan na granicy przyczepności, praktycznie starając się wywinąć orła. Wyjeżdżając na ostatnią prostą zwolniłem, ponieważ nie chciałem potrącić kibiców, którzy zaczęli przebiegać przez barierki. Ten motocykl, przy prędkości ponad trzystu kilometrów na godzinę, mógłby wyrządzić sporo zamieszania gdybym wjechał w ludzi." - żartował Roberts.

„Mieliśmy tylko dwie godziny czasu na jazdę po suchym torze więc musieliśmy zaryzykować na wyścig." - dodał Kurtis Roberts. „Postanowiliśmy, że jeśli nasze ustawienia nie zadziałają, zjadę do boksu i nie będę marnował silnika. Nie próbowałem nawet jechać szybko a motocykl zachowywał się jak szalony i nie mogłem utrzymywać linii przejazdu."

Michelin górą dzięki nowej technologii

Po wyraźnych problemach od początku sezonu, Valentino Rossi wygrał dla Michelin drugi wyścig w tym roku. Na drugim miejscu Grand Prix Włoch zakończył Dani Pedrosa sprawiając, iż tym razem to francuski producent zdominował "gumową wojnę" w klasie MotoGP choć największy rywal, Bridgestone, wcale nie przegrał z kretesem.

„To dla nas wspaniały wynik" - powiedział Jean-Phillippe Weber, Dyrektor Michelin odpowiedzialny za wyścigi motocyklowe. „Wyścig nie był łatwy ponieważ zarówno Valentino jak i Dani musieli po starcie przebijać się na czoło z głębi stawki a potem odjechać rywalom. Obawialiśmy się nieco prędkości maksymalnych Ducati na długich prostych ale tempo Valentino i Daniego w zakrętach wystarczyło, aby to zrównoważyć. W ten weekend zwycięstwo Valentino potwierdza, że pracujemy w dobrym kierunku jeśli chodzi o nową zewnętrzną warstwę tylnych opon. Podczas wyścigu wykorzystał mieszankę którą testowaliśmy dwa tygodnie temu po Grand Prix Francji. Dani użył dzisiaj bardziej miękkiej konstrukcji ale porozmawiamy z nim i jeśli będzie trzeba przygotujemy coś nowego na kolejny wyścig. Każdy z naszych zawodników potrzebuje ogumienia indywidualnie dopasowanego do swoich potrzeb oraz charakterystyki motocykla. Nasze przedni opony 16 calowe także spisały się dzisiaj bardzo dobrze. Dają one zawodnikom o wiele większą pewność siebie na wejściach w łuki co jest tak ważne na Mugello, gdzie wiele zakrętów prowadzi "z górki". Co prawda zmienne warunki pogodowe przeszkodziły nam w przetestowaniu wszystkich dostępnych na ten weekend mieszanek ale jesteśmy zadowoleni z wyników." - zakończył Francuz.

„Weekend upłynął pod znakiem zmiennych warunków pogodowych które ograniczyły możliwości przetestowania wszystkich dostępnych mieszanek ale myślę, że możemy być zadowoleni z naszego tempa podczas wyścigu." - wyjaśniał z kolei Atsushu Tomura, Generalny Menedżer Bridgestone Motorsport odpowiedzialny za rozwój ogumienia wyścigowego. „Brakowało nam tempa w połowie wyścigu w porównaniu z prowadzącą dwójką ale pokazaliśmy, że nasze opony o średniej twardości pozwalają walczyć o miejsca na podium - co udowodnił Alex Barros."

Mniejsze klasy

W klasie 250ccm swoje pierwsze pole position i zwycięstwo wywalczył Hiszpan Alvaro Bautista, który na ostatnim okrążeniu wypchnął z trasy lidera klasyfikacji generalnej, Jorge Lorenzo. Podium uzupełnili Alex de Angelis i Hector Barbera który po fotofiniszu wyprzedził na mecie faworyta publiczności, Andreę Dovizioso W 125ccm po zaciętym pojedynku triumfował Hiszpan Hector Faubel przed swoim rodakiem Sergio Gadeą [startował z dwudziestej pozycji] i Włochem Simone Corsim.

Wyniki

MotoGP

1. Valentino Rossi, Yamaha 42:42.385
2. Dani Pedrosa, Honda +3.074
3. Alex Barros, Ducati +5.956
4. Casey Stoner, Ducati +6.012
5. John Hopkins, Suzuki +13.244
6. Toni Elias, Honda +19.255
7. Loris Capirossi, Ducati +19.646
8. Chris Vermeulen, Suzuki +22.810
9. Marco Melandri, Honda +22.837
10. Nicky Hayden, Honda +24.413
11. Alex Hofmann, Ducati +24.781
12. Colin Edwards, Yamaha +28.001
13. Shinya Nakano, Honda +36.733
14. Sylvain Guintoli, Yamaha +45.098
15. Makoto Tamada, Yamaha, +45.145
16. Olivier Jacque, Kawasaki +45.217
17. Kenny Roberts Junior, KR Honda +1:27.272

Nie ukończyli:
Carlos Checa, Honda
Kurtis Roberts, KR Honda
Randy de Puniet, Kawasaki

Najszybsze okrążenie
Dani Pedrosa, Honda 1:50.357 na trzecim kółku

250ccm

1. Alvaro Bautista, Aprilia 40:18.605
2. Alex de Angelis, Aprilia +0.087
3. Hector Barbera, Aprilia +7.665
4. Andrea Dovizioso, Honda +7.751
5. Thomas Luthi, Aprilia +27.267
6. Shuhei Aoyama, Honda +27.522
7. Julian Simon, Honda +27.774
8. Jorge Lorenzo, Aprilia +32.238
9. Marco Simoncelli, Gilera +51.455
10. Anthony West, Apirlia +1:04.308
11. Yuki Takahashi, Honda +1:04.318
12. Aleix Espargaro, Aprilia + 1:04.462
13. Fabrizio Lai, Aprilia +1:04.556
14. Alex Baldolini, Aprilia +1:04.570
15. Taro Sekiguchi, Aprilia +1:05.162
16. Karel Abraham, Aprilia +1:10.583
17. Dirk Heidolf, Aprilia +1:10.587
18. Roberto Locatelli, Gilera +1:20.650
19. Jules Cluzel, Aprilia +1:20.921
20. Eugene Laverty, Honda +1:21.282
21. Hiroshi Aoyama, KTM +1:46.776
22. Imre Toth, Aprilia +1:54.965
23. Arturo Tizon, Aprilia +1 okrążenie
24. Thomas Tallevi, Yamaha +1 okrążenie

Nie ukończyli
Omar Menghi, Aprilia
Mika Kallio, KTM
Ratthapark Wilairot, Honda

Najszybsze okrążenie
Hector Barbera 1:54.061 na szóstym kółku

125ccm

1. Hector Faubel, Aprilia 40:14.164
2. Sergio Gadea, Aprilia +0.020
3. Simone Corsi, Apirlia +0.066
4. Gabor Talmacsi, Aprilia +0.134
5. Tomoyoshi Koyama, KTM +1.662
6. Mattia Pasini, Aprilia +1.691
7. Sandro Cortese, Aprilia +1.813
8. Braldey Smith, Honda +2.959
9. Pol Espargaro, Aprilia +17.495
10. Lorenzo Zanetti, Aprilia +18.277
11. Michael Ranseder, Derbi + 23.855
12. Nicolas Terol, Derbi +32.919
13. Randy Krummenacher, KTM +36.260
14. Raffaele De Rosa, Aprilia +38.199
15. Dominique Aegerter, Aprilia +1:05.054
16. Joey Litjens, Honda +1:05.106
17. Simone Sandi, Aprilia +1:05.395
18. Federico Sandi, Aprilia +1:05.648
19. Robert Muresan, Derbi +1:05.700
20. Steve Bonsey, KTM +1:25.417

Nie ukończyli
Lukas Pesek, Derbi
Stefano Bianco, Aprilia
Andrea Iannone, Aprilia
Pablo Nieto, Aprilia
Alexis Masbou, Honda
Roberto Lacalendola, Aprilia
Mike Di Meglio, Honda
Joan Oliver, Aprilia

Najszybsze okrążenie
Sergio Gadea 1:58.636 na piątym kółku

Klasyfikacja generalna

1. Casey Stoner 115 pkt
2. Valentino Rossi 106
3. Dani Pedrosa 82
4. Marco Melandri 68
5. Chris Vermeulen 63
6. John Hopkins 59
7. Loris Capirossi 47
8. Toni Elias 45
9. Alex Barros 43
10. COlin Edwards 39
11. Nicky Hayden 36
12. Alex Hofmann 35
12. Carlos Checa 20
14. Randy de Puniet 19
15. Shinya Nakano 18
16. Sylvain Guintoli 14
17. Makoto Tamada 12
18. Fonsi Nieto 5
19. Olivier Jacque 4
20. Kenny Roberts Jr. 4

Klasyfikacja konstruktorów

1. Ducati 118
2. Honda 109
3. Yamaha 106
4. Suzuki 82
5. Kawasaki 28
6. KR212V 4

Klasyfikacja zespołów

1. Ducati Marlboro 162
2. Fiat Yamaha 145
3. Rizla Suzuki MotoGP 122
4. Repsol Honda 118
5. Honda Gresini 113
6. Pramac d'Antin 78
7. Kawasaki Racing 28
8. Dunlop Yamaha Tech 3 26
9. Honda LCR 20
10. KOnica Minolta Honda 18
11. Team Roberts 4

250ccm

1. Jorge Lorenzo 128 pkt.
2. Andrea Dovizioso 101
3. Alex de Angelis 95
4. Alvaro Bautista 89
5. Hector Barbera 63
6. Julian Simon 46
7. Thomas Luthi 43
8. Shuhei Aoyama 32
9. Marco Simoncelli 31
10. Mika Kallio 30
11. Fabrizio Lai 28
12. Anthony West 25
13. Yuki Takahashi 22
14. Alexis Espargaro 19
15. Hiroshi Aoyama 17
16. Ratthapark Wilairot 16
17. Alex Debon 11
18. Roberto Locatelli 10
19. Dirk Heidolf 10
20. Alex Baldolini 10
21. Karel Abraham 5
22. Taro Sekiguchi 5
23. Eugene Laverty 3
24. Arturo Tizon 1

Klasyfikacja konstruktorów

1. Aprilia 145
2. Honda 101
3. KTM 40
4. Gilera 34

125ccm

1. Hector Faubel 102 pkt.
2. Gabor Talmacsi 95
3. Lukas Pesek 91
4. SImone Corsi 71
5. Sergio Gadea 66
6. Pol Espargaro 46
7. Joan Olive 44
8. Bradley Smith 44
9. Tomoyoshi Koyama 43
10. Raffaele De Rosa 32
11. Michael Ranseder 30
12. Sandro Cortese 27
13. Esteve Rabat 26
14. Lorenzo Zanetti 22
15. Pablo Nieto 21
16. Andrea Iannone 17
17. Mattia Pasini 16
18. Alexis Masbou 13
19. Mike Di Meglio 11
20. Randy Krummenacher 7
21. Nicolas Terol 6
22. Stefano Bianco 3
23. Steve Bonsey 3
24. Dominique Aegerter
25. Simone Grotzkyj 1

Klasyfikacja konstruktorów

1. Aprilia 145
2. Derbi 96
3. Honda 56
4. KTM 46

Siódma runda Mistrzostw Świata - Grand Prix Katalonii w Barcelonie, już w ten weekend!

NAS Analytics TAG

NAS Analytics TAG
Zdjęcia
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarze
Autor:MotoGP Fan 07/06/2007 16:05

Brawo Vale!!!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

motul belka 420
NAS Analytics TAG

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    motul belka 950
    NAS Analytics TAG
    na górę