GP Niemiec - Zapowiedź
MotoGP wraca na ring! Dosłownie! Dziesiąta runda mistrzostw świata królewskiej klasy odbędzie się na słynnym saksońskim Sachsenringu, znanym właśnie jako „Ring".
Rok temu tor, a dokładnie położony na nim na kilka miesięcy przed wyścigiem nowy asfalt, przechytrzył inżynierów Bridgestone. Zawodnicy korzystający z ogumienia japońskiej firmy mieli bardzo poważne problemy z dojechaniem do mety. Nawet Casey Stoner, który jak zwykle zdominował wszystkie treningi wolne, w niedzielę musiał zadowolić się dopiero piątą pozycją, a na mecie, choć po starcie był głównym faworytem do zwycięstwa, stracił aż pół minuty do triumfującego Daniego Pedrosy.
Możemy być pewni, że Bridgestone drugi raz z rzędu nie wpadnie w tą samą pułapkę i na najbliższy weekend przygotuje odpowiednie ogumienie, ale konkurencyjny Michelin zawsze był tu w świetnej formie. Jeśli żaden z producentów nie popełni błędów w przygotowaniach do Grand Prix Niemiec to na Sachsenringu, po raz kolejny w tym roku, rywalizacja pomiędzy producentami ogumienia będzie tylko tłem i nie przeszkodzi w walce samym zawodnikom.
Kto faworytem?
Na kogo podstawić swoje pieniądze u bukmacherów? Rok temu Casey Stoner zdominował treningi, ale w niedzielę rywali zdystansował Pedrosa, który świetnie radził sobie tutaj także podczas wyścigu dwa lata temu. Grand Prix Niemiec 2006 upłynęło pod znakiem jednego z najbardziej dramatycznych pojedynków ery MotoGP. Valentino Rossi, Dani Pedrosa, Nicky Hayden i Marco Melandri stoczyli fantastyczny bój od startu do mety, a na kresce całą czwórkę dzieliły ułamki sekund. Wówczas górą był „Doktor", który po raz kolejny wygrał mimo startu z odległej, jedenastej pozycji.
W tym sezonie to właśnie Pedrosa, Rossi i Stoner dzielą i rządzą w MotoGP więc możemy się spodziewać, że to pomiędzy nimi rozstrzygnie się walka o miejsca na podium. Przewidujemy także, że zaskoczy nas kilka czarnych koni. Kto? Techniczna natura pierwszej sekcji Sachsenringu sprzyja zawodnikom wywodzącym się z kategorii 250ccm, więc szybcy powinni w Niemczech być debiutanci - Jorge Lorenzo, Andrea Dovizioso i Alex de Angelis - który o włos przegrał ubiegłoroczny wyścig w klasie 250ccm. Tradycyjnie na Sachsenringu świetnie radzi sobie także Nicky Hayden, któremu konfiguracja zakrętów i kierunek jazdy wyjątkowo przypominają amerykański tor Laguna Seca (na którym odniósł dwa zwycięstwa). Zawodnicy Hondy powinni dodatkowo skorzystać ze świetnego prowadzenia RC212V, a także faktu, że rywale - z uwagi na liczne wolne łuki i brak długich prostych - nie będą mieli nad nimi przewagi dzięki mocniejszym silnikom.
Znów bez pełnej obsady
Na starcie wyścigu o Grand Prix Niemiec, podobnie jak miało to miejsce dwa tygodnie temu w holenderskim Assen, znów zabraknie pełnej obsady osiemnastu zawodników. Loris Capirossi doszedł już co prawda do siebie po wypadkach z Donington Park i Assen, więc wyjedzie na tor w barwach Rizla Suzuki, ale niestety w garażu Kawasaki nie zobaczymy Johna Hopkinsa. Anlgo-Amerykanin przy prędkości ponad 140 km/h uderzył w nieosłoniętą tablicę reklamową podczas kwalifikacji do Dutch TT i doznał poważnej kontuzji kostki oraz kości piszczelowej. Kawasaki potwierdziło niedawno, iż „Hopper", który kilka dni temu przeszedł operację, potrzebuje od sześciu od ośmiu tygodni na rekonwalescencję. To oznacza, że nie tylko na pewno opuści GP Niemiec oraz swój domowy wyścig o US GP na Laguna Seca ale być może nawet Grand Prix Czech w Brnie, które odbędzie się przecież za nieco ponad miesiąc. Kto wie, w najgorszym wypadku możemy nie zobaczyć go nawet podczas Grand Prix San Marino chociaż podejrzewamy, że w Misano John będzie starał się wystartować nawet mimo braku stuprocentowej sprawności - w końcu ile można pauzować!
Tak czy inaczej trzeba przyznać, że Hopkins ma w tym roku ogromnego pecha. Sezon John rozpoczął z bardzo bolesną i strasznie długo gojącą się kontuzją... krocza, której nabawił się pod koniec stycznia podczas testów w Australii. Gdy już doszedł do siebie, w Chinach szansę na dobry wynik odebrał mu Alex de Angelis, który wypchnął go z toru na pierwszym kółku, a jednocześnie boleśnie ugodził w kolano podnóżkiem. Pęknięty łańcuch pobawił go punktów w Le Mans, a awaria dźwigni zmiany biegów doprowadziła do upadku na Mugello. W Katalonii John co prawda dojechał do mety, ale z bardzo bolesną kontuzją pleców, której nabawił się po upadku w treningach. Na Donington Park posłuszeństwa znów odmówiła maszyna, a po glebie w Assen nie zobaczymy go przynajmniej w dwóch kolejnych wyścigach.
Mimo kilku prób, Kawasaki ostatecznie postanowiło, że nie zdecyduje się na zastąpienie Hopkinsa innym zawodnikiem. Początkowo szef zespołu, Michael Bartholemy, zaproponował dwa starty Włochowi Marco Melandriemu, który najprawdopodobniej wkrótce rozwiąże swój kontrakt z Ducati. Fabryka z Bolonii postanowiła jednak, że „Macio" na Desmosedici wystartuje jeszcze na Sachsenringu i Laguna Seca, więc nie pozwoliła na wcześniejsze zerwanie umowy. Przez chwilę zastanawiano się nad posadzeniem na ZX-RR Brytyjczyka Chaza Daviesa, ale brak wcześniejszych testów skutecznie uniemożliwiłby mu nawiązanie walki o lepszą pozycję, a to, w przypadku ewentualnej gleby, oznaczałoby tylko wyrzucanie przez „Zielonych" pieniędzy przez okno. Drugie Kawasaki być może zobaczymy jednak za tydzień w USA. Choć od dawna mówiło się o Rogerze Lee Haydenie, który z dziką kartą startował na Laguna Seca rok temu, to jednak młodszy brat mistrza świata z sezonu 2006 wciąż dochodzi do siebie po poważnej kontuzji (złamana miednica) i jeśli już, to na ZX-RR wskoczy jeden z zawodników Kawasaki startujących w AMA - Chaz Davies lub Jamie Hacking - co ciekawe, obaj to Brytyjczycy.
Jeszcze jeden gracz
Choć na starcie ustawi się mniej zawodników niż zawsze, przez cały weekend do powiedzenia sporo będzie chyba miał jeszcze jeden, nietypowy gracz - pogoda. Przez ostatnich kilka lat wyraźnie rozpieszczała nas ona na Sachsenrigu. Choć często w czwartek lub piątek spadał lekki deszcz, to jednak same wyścigi odbywały się w idealnych warunkach pogodowych. Prawdziwy rekord padł rok temu, bowiem niedzielne wyścigi o Grand Prix Niemiec 2007 odbywały się przy najwyższej temperaturze w całym sezonie, nokautując nawet tak „tropikalne" rundy jak Malezja czy Katar.
Niestety wiele wskazuje na to, że w tym roku pogoda odbije sobie za wszystkie te lata i przez cały weekend nie zobaczymy ani promyka słońca. Już od kilku dni prognozy straszą opadami deszczu i wręcz prawdziwymi ulewami, więc do Niemiec lepiej zabrać ze sobą duży parasol.
Choć było bardzo blisko w Chinach, Francji i Holandii, to jednak w tym roku zawodnicy nie przejechali jeszcze typowo mokrego wyścigu, a ostatnią okazją, kiedy zmieniali na pit-lane motocykle były ubiegłoroczne wyścigi na Le Mans i Motegi. Czy faktycznie w najbliższą niedzielę wyjadą na tor na oponach typu „wet"? Czas pokaże, ale póki co warto przyglądać się prognozom na oficjalnej stronie toru: http://www.sachsenring.de/index.php?id=239 Przez ostatnie lata sprawdzała się ona niemal idealnie.
Przez cały weekend zapraszamy na strony portalu Ścigacz.pl na nasze gorące newsy i relacje z Grand Prix Niemiec prosto z paddocku niemieckiego Sachsenringu.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze