GP Niemiec - Podsumowanie
Choć z wyjątkiem Grand Prix Kataru, deszcz prześladuje w tym roku karuzelę MotoGP od samego początku sezonu, dopiero podczas Grand Prix Niemiec zawodnicy w końcu mogli po raz pierwszy w tym roku zaliczyć mokry wyścig.
Prognozy na cały weekend nie były optymistyczne i faktycznie w środę wieczorem wjeżdżając do Saksonii zostaliśmy przywitani deszczem. W czwartek rano wcale nie było lepiej, jednak pogoda stopniowo zaczęła się poprawiać. Popołudniu nawet się przejaśniło i zrobiło naprawdę gorąco, więc wszyscy zawodnicy liczyli, że uda mi się pojeździć po suchym torze.
Tak też się stało, ale niestety tylko w piątek, kiedy to dominacja Caseya Stonera w treningach wolnych osiągnęła punkt krytyczny. Niemal przez cały czas Australijczyk utrzymywał tempo o sekundę lepsze od swoich rywali, a pod koniec dnia przyznał, że na deszczu powinien być tak samo szybki, dając swoim konkurentom wyraźnie do zrozumienia, że nie mają najmniejszych szans, by nawiązać z nim walkę.
Wyzwanie dla opon
Nawet obrońca tytułu miał jednak kilka problemów z trudną, niemiecką trasą. Cechą charakterystyczną Sachsenringu są nie tylko długie i wolne zakręty, w których kluczowe jest bardzo precyzyjne posługiwanie się manetką gazu, ale przede wszystkim fakt, iż tor składa się z aż dziesięciu lewych i tylko czterech prawych łuków.
Producenci opon przyznają, że sam asfalt nie jest specjalnie wymagający jeśli chodzi o ogumienie, ale różnica w ilości lewych i prawych zakrętów oznacza konieczność przygotowania specjalnym opon. Znacznie twardszych po lewej stronie - tak aby wytrzymały trudy liczącego trzydzieści kółek wyścigu - oraz bardzo miękkich po prawej stronie - co pozwoli im na utrzymanie temperatury w chwilach gdy motocykl pokonuję akurat serię lewych łuków w środkowej części okrążenia.
Wbrew pozorom jest to wyjątkowo ważne. Hamowanie przed pierwszym zakrętem toru to kluczowy punkt dla wyprzedzania, ale trzeba tu ufać prawej stronie swojej przedniej opony. Po zakręcie numer dwa na zawodników czeka „prawa", podwójna tzw. „Omega", ale gdy już ją miną, spędzą kilkadziesiąt sekund na lewej krawędzi opony, przejeżdżając kolejno przez aż sześć lewych łuków.
Gdy już to zrobią muszą zmierzyć się z ostatnim na torze prawym zakrętem, biegnącym z górki jednym z najszybszych łuków w kalendarzu. Jeśli prawa strona przedniej opony za bardzo „ostygnie" od czasu minięcia „Omegi", to właśnie tutaj może zrobić się bardzo nieciekawie. Jak bardzo? W drugim treningu wolnym przekonał się o tym Casey Stoner, a w trzecim Anthony West. Dwa lata wcześniej to właśnie tutaj Stoner wykluczył się z kolei z wyścigu po upadku w kwalifikacji, a rok temu Alex Barros prawie stracił palec.
Rok temu Sachsenring przechytrzył ogumienie Bridgestone, zaś tym razem „z tyłu" wyraźnie był Michelin - choć nie podczas suchych treningów, to jednak wyjątkowo podczas mokrego wyścigu. O tym jednak więcej za chwilę.
Rywale w tarapatach
Piątkowe tempo Stonera nie było jedynym ciosem dla jego rywali. Problemy mieli bowiem najwięksi konkurencji młodego Australijczyka. Dani Pedrosa przewrócił się już po dziesięciu minutach drugiego treningu i przejeżdżając jego resztę na zapasowej maszynie nie był w stanie poprawić swojego porannego tempa.
Mimo straty ponad sekundy w pierwszej sesji, Valentino Rossi był w piątek rano spokojny. Zespół Włocha postanowił podczas drugiego treningu sprawdzić kilka modyfikacji, które pozwoliłyby mu zbliżyć się do zawodnika Ducati, ale niestety okazały się one zupełnie nieskuteczne. Rossi zdołał co prawda niemal wyrównać swój czas w drugiej sesji, ale Stoner pojechał w niej jeszcze szybciej i tym sposobem „Doktor" stracił cenną godzinę. Jeremy Burgress postanowił na ostatni, sobotni trening wrócić do ustawień z pierwszej czasówki, czyli praktycznie zacząć wszystko od zera.
To właśnie na tym etapie do rywalizacji wmieszała się pogoda. Ostatni sobotni trening rozpoczął się na mokrym torze, który przeschnął dopiero w końcówce sesji. W takich warunkach najszybszy okazał się Pedrosa, który jednak swój najlepszy czas uzyskał na ostatnim kółku i dopiero wówczas poprawił wynik Stonera. Znacznie mniejsza temperatura i wilgotna trasa oznaczały, że zawodnicy i tak byli wolniejsi niż dzień wcześniej, więc trudno było wyciągać jakiekolwiek wnioski.
Mimo wszystko w sesji kwalifikacyjnej Stoner znów nie miał sobie równych i pewnie sięgnął po czwarte z rzędu pole position. Naturalnie do wyścigu Australijczyk przystępował w roli zdecydowanego faworyta.
Nietypowy wyścig
W niedzielę zawodnikom nie udało już się uniknąć złej pogody i wszystkie trzy wyścigi odbyły się na zupełnie mokrym torze. Największa ulewa przeszła nad torem w tracie zmagań zawodników MotoGP i była przyczyną kilku niespodzianek.
Najpierw zaskoczył Pedrosa, który spod świateł ruszył jak szalony i już po dwóch z trzydziestu okrążeń mógł pochwalić się aż pięciosekundową przewagą. Podobną formę Hiszpan zaprezentował podczas wyścigu o Grand Prix Katalonii, jednak 22'latek znany jest przecież ze słabej jazdy po mokrym torze. Pod ogromnym wrażeniem tempa Pedrosy był w niedzielę nawet sam Casey Stoner, ale niestety radość zawodnika ekipy Repsol Honda nie trwała długo.
Dani zaliczył uślizg przedniego koła podczas hamowania przed pierwszym zakrętem szóstego okrążenia i chwilę później z impetem odbił się od bandy, uszkadzając nogę i rękę. Kilka godzin później Hiszpan był już w samolocie do Barcelony, gdzie spędził noc w lokalnym szpitalu, a jego udział w US GP na Laguna Seca stanął pod dużym znakiem zapytania. Ostatecznie ucierpiało nie tylko ciało, ale także duma 22'latka, który w niedzielę ponownie stracił prowadzenie w generalce na rzecz Valentino Rossiego.
Stoner wykorzystał błąd Pedrosy i bez problemu dojechał do mety na pierwszej pozycji, ale to właśnie Rossi najbardziej skorzystał na fatalniej, niedzielnej pogodzie. Na suchym torze Valentino mógłby mieć spore problemy z załapaniem się na podium, a tym czasem w deszczu wykorzystał przewagę ogumienia Bridgestone i spokojnie zakończył wyścig na drugim miejscu.
Na kolejnych dwóch pozycjach także zameldowali się zawodnicy korzystający z japońskiego ogumienia. Chris Vermeulen zdołał obronić się przed atakami Alexa de Angelisa i wywalczyć pierwsze w tym roku podium dla Suzuki, ale zawodnik z San Marino także był zadowolony. Na swoim ulubionym torze de Angelis przez cały weekend był w czołówce i nie popełnił żadnego błędu. W obliczu ostatnich, mało przychylnych komentarzy szefa ekipy, Fausto Gresiniego, taki wynik był Alexowi bardzo potrzebny.
Zbyt wielu powodów do zadowolenia nie mieli z kolei zawodnicy korzystający z opon Michelin, które w niedzielę wyraźnie zawiodły. Poza Pedrosą z wyścigu wylecieli także Jorge Lorenzo oraz Colin Edwards i obaj narzekali na całkowity brak przyczepności tylnego ogumienia. Lorenzo przyznał, że w tym wyścigu jego wypadek był tylko kwestią czasu, zaś Edwards po raz pierwszy pogroził palcem Francuzom i nakazał im ostro wziąć się do pracy. O ile Jorge męczył się z brakiem przyczepności tyłu także na suchym torze w piątek i być może nie była to wyłącznie wina ogumienia, to już komentarze „Teksańskiego Tornada" nie pozostawiały żadnych wątpliwości.
W pierwszej dziesiątce było tylko dwóch jeźdźców Michelin. Na świetnym piątym miejscu zameldował się na mecie Andrea Dovizioso, zaś ósmą pozycję zgarnął Randy de Puniet. Obaj prywatni zawodnicy Hondy stracili do zwycięzcy mnóstwo czasu, a rozdzieliło ich Ducati Sylvaina Guintoliego oraz Suzuki Lorisa Capirossiego. Francuz był cichym bohaterem niedzielnego wyścigu. Tuż po starcie w jego maszynie awarii uległa kontrola trakcji, więc po prostu ją ... wyłączył. Jazda bez „TC" w takich warunkach, a do tego szósta pozycja zasługują na gromkie brawa!
Problemy Michelin? Dopiero trzynaste, ostatnie miejsce, dowiózł do mety Nicky Hayden, który po awarii tylnej opony musiał zjechać na pit-lane na wymianę ogumienia i do zwycięzcy stracił aż dwa kółka. Niezbyt budujący wyścig na tydzień przed startem przed własną publicznością. Red Bull US GP, jedenasta runda mistrzostw świata, już w ten weekend na torze Laguna Seca. Tym razem możemy chyba być pewni idealnej pogody, alechociaż biorąc pod uwagę to, co działo się w tym sezonie, czy aby na pewno?
Zobacz także:
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze