GP Malezji - Podsumowanie
Po raz kolejny wygrywając Grand Prix Malezji, Valentino Rossi potwierdził, że jest niepokonany nie tylko na torze Sepang ale w całej tegorocznej rywalizacji w MotGP.
Kapryśna pogoda sprawiła, że podczas treningów i kwalifikacji przed Grand Prix Malezji trudno było wytypować zdecydowanego faworyta do zwycięstwa w niedzielnym wyścigu. Valentino Rossi, podobnie jak pozostali jeźdźcy Yamahy, przez cały weekend spisywał się rewelacyjnie, ale niespodziewanie to Dani Pedrosa zgarnął w sobotę pole position.
W niedzielę wszystko mogło się zdarzyć, tym bardziej, że prognozy pogody przewidywały duże prawdopodobieństwo deszczu. Lekkie opady faktycznie spadły w pewnym momencie w jednej części toru, a Dyrektor Wyścigu postanowił nawet wywiesić białą flagę na sześć kółek przed metą. Oznacza ona, że zawodnicy mogą zjechać na pit-lane i przeskoczyć na motocykle zaopatrzone w ogumienie typu „wet". Choć przed garażami mechanicy uwijali się jak w ukropie przygotowując maszyny dla swoich podopiecznych, ostatecznie deszcz był za słaby i nikt nie zdecydował się na zmianę jednośladu.
Rossi poza zasięgiem
„Cieszę się z tego zwycięstwa, ponieważ wszystkie najtrudniejsze tytuły, włącznie z tym z 2004 roku, zgarniałem dzięki dziewięciu zwycięstwom w sezonie." - powiedział po wyścigu szczęśliwy „Doktor". „Jazda była niewiarygodnie trudna z powodu strasznego upału. Gdy znalazłem się za Danim, próbowałem go wyprzedzić, ale jechał świetnie i hamował bardzo późno, więc musiałem poczekać. Kocham wygrywać na tym torze, a poza tym była to dla mnie sprawa honoru, bowiem po zimowych testach obiecałem zwycięstwo mojego nowemu inżynierowi z Bridgestone. Chciałbym także pogratulować mojemu przyjacielowi, Marco Simoncelliemu, który wywalczył dzisiaj tytuł mistrzowski w klasie 250ccm - naprawdę na to zasłużył."
Pedrosa o krok od sensacji
Gdy w piątek rano Dani Pedrosa ukończył pierwszy trening wolny na odległej, siedemnastej pozycji, mało kto spodziewał się, że przez resztę weekendu 23'letni Hiszpan będzie na torze odgrywał pierwsze skrzypce. Dzień później wiele osób było zszokowanych gdy zawodnik ekipy Repsol Honda o włos odebrał pole position Valentino Rossiemu.
Co prawda ogumienie Bridgestone zawsze świetnie spisywało się w Malezji, a podczas kwalifikacji rewelacyjnie także na niemal wszystkich torach w tym roku, ale Pedrosa tydzień wcześniej nabawił się kontuzji kolana i chyba nikt nie był skłonny postawić na niego złamanego grosza.
Dani spotkał się w ostatnich miesiącach ze sporą falą krytyki, między innymi właśnie z powodu kontrowersyjnej przesiadki na opony Bridgestone po Grand Prix San Marino. Hiszpan doskonale zdaje sobie sprawę, że jeszcze w tym roku musi potwierdzić sens swojej decyzji.
W sobotę poszło mu świetnie ale dzień później, choć prowadził w pierwszej połowie wyścigu, ostatecznie nie był w stanie dotrzymać kroku Rossiemu. Mimo wszystko wynik złotego dziecka HRC jest godny podziwu.
„Przystosowanie się do nowego pakietu było dla całego zespołu trudne, ale z wyścigu na wyścig jesteśmy coraz szybsi." - przyznał Pedrosa. „Co prawda nie byłem w stanie utrzymać się za Valentino, ale jestem zadowolony, szczególnie biorąc pod uwagę kontuzję z Australii i dopiero siedemnasty czas w pierwszym treningu na Sepang."
Fenomenalny Dovizioso
Niemal całego sezonu potrzebował debiutujący w MotoGP Andrea Dovizioso by stanąć na podium. Choć na papierze nie wygląda to rewelacyjnie, należy zwrócić uwagę, że piąty w tabeli Włoch jest jednocześnie najszybszym prywatnym zawodnikiem w królewskiej klasie, a tej godnej podziwu sztuki dokonał w swoim pierwszym sezonie wśród najszybszych motocyklistów na świecie.
W Malezji pojedynek Dovizioso i znajdującego się tuż za nim, na szóstej pozycji, w tabeli Nicky'ego Haydena, był bez wątpienia wydarzeniem dnia, a po wyścigu nawet sam „Kentucky Kid" nie szczędził Włochowi pochwał.
„Nie poddał się do samego końca, a nasza walka bardzo mi się podobała." - powiedział 27'latek, który już z tydzień ustąpi „Doviemu" miejsce w garażu ekipy Repsol Honda. „Gratuluję Andreii jego pierwszego podium, zasłużył na nie. Może w końcówce powinienem ostro zaatakować ale i tak mocno ryzykowałem. Wolałbym stanąć na pudle, ale i tak spodziewałem się gorszego wyniku, szczególnie po problemach w porannej rozgrzewce."
„Jestem dziś bardzo szczęśliwy." - dodał sam Andrea. „To bardzo ważne podium dla mnie i całego zespołu i podziękowanie za siedem lat wspólnej pracy. W przyszłym roku będę ścigał się w teamie Repsol Honda, więc chciałem zrobić coś spektakularnego dla mojego obecnego składu i udało się. Mocno zużyłem opony i musiałem wcześnie prostować motocykl, ale wiedziałem, że muszę dać z siebie wszystko."
Cień Stonera
Po Caseyu Stonerze, ubiegłorocznym mistrzu świata, od jakiegoś czasu nie ma praktycznie śladu. Australijczyk jest cieniem samego siebie z poprzedniego roku i środkowej części tego sezonu, a wszystko to przez nawrót kontuzji, który przydarzył mu się w San Marino.
Operacja uszkodzonej kości łódeczkowatej lewego nadgarstka to konieczność i kwestia czasu. Stoner postanowił jednak dokończyć sezon, a przede wszystkim przetestować po raz drugi nowe Ducati Desmosedici GP9 tuż po Grand Prix Walencji. W Malezji było ewidentnie widać, że Casey odlicza już tylko dni do operacji i nie jest w stanie dotrzymać kroku liderom.
„Nie miałem czucia w kontuzjowanej ręce i musiałem mocniej pracować drugą." - przyznał Australijczyk, który dzięki piątemu miejscu w Grand Prix Malezji definitywnie przypieczętował sobie tytuł wicemistrza świata. „Tym sposobem szybko opadłem z sił. Mimo wszystko i tak nie mieliśmy najlepszych ustawień więc nie mogę narzekać na ostateczny wynik. To był dla nas trudny weekend, a za tydzień czeka nas kolejny, ale przynajmniej mam już zapewnione wicemistrzostwo."
Ducati potwierdza skład
Podczas weekendu satelicka ekipa Alice Ducati potwierdziła, że miejsce Toniego Eliasa (przechodzi do Gresini Hondy) i Sylvaina Guintoliego (idzie do Suzuki w British Superbike) zajmą Fin Mika Kallio i kierowca testowy Ducati, Włoch Niccolo Canepa.
Jednocześnie ekipa Onde 2000 zapowiedziała na weekend Grand Prix Walencji prezentacje swojego przyszłorocznego projektu, w ramach którego na Desmosedici GP9 zobaczymy Hiszpana Sete Gibernau. Zakończenie kariery zawodniczej potwierdził także Pablo Nieto, który od teraz skupi się na zarządzaniu debiutującym w MotoGP składem.
Nowe przepisy dotyczące opon
Gdy zawodnicy MotoGP z ulgą przyjęli fakt, iż firma Bridgestone na trzy kolejne sezony zostanie od przyszłego roku ekskluzywnym dostawcą ogumienia, nie wiedzieli jeszcze co ich czeka.
Podczas spotkania z motocyklistami japoński producent opon zdradził im szczegóły przyszłorocznych regulacji zatwierdzone już przez Dornę i FIM. Nie są to jeszcze oficjalne informacje, ale dowiedzieliśmy się, że Bridgestone przygotuje siedem różnych mieszanek ogumienia i tak jak w F1, podczas każdej rundy będzie udostępniał dwie.
Każdy motocyklista otrzyma odpowiednio osiem przednich i dwanaście tylnych opon, ale to nie koniec. Podczas zimowych testów każdy będzie ograniczony do stu opon, plus pięćdziesięciu możliwych do zakupienia odpowiednio za dwieście dolarów za przednią i czterysta za tylną. Tym sposobem drastycznie ograniczona zostanie nie tylko ilość zimowych testów, ale również czas potrzebny na testowanie opon podczas weekendu Grand Prix oraz ostatecznie - koszty.
Choć niektórzy postrzegają nowe przepisy jako swojego rodzaju „zemstę" Bridgestone za prowadzenie przepisu o jednym dostawcy opon (firma nie była ku temu skłonna, a poza tym nie będzie już teraz zarabiać na współpracy z teamami), naszym zdaniem może to być krok w dobrą stronę. Oficjalne potwierdzenie tych doniesień powinno nastąpić najpóźniej w Walencji.
Marco Simoncelli mistrzem w 250'tkach
Na jeden wyścig przed końcem sezonu, dzięki trzeciemu miejscu w Grand Prix Malezji, Włoch Marco Simoncelli zapewnił sobie tytuł mistrza świata klasy 250ccm. „Jeszcze niedawno byłem nikim, a teraz jestem mistrzem świata." - powiedział zawodnik Gilery i trudno się z nim nie zgodzić. Przed sezonem mało kto uważał go za faworyta, a po dwóch pierwszych wyścigach 22'latek znajdował się na końcu stawki, z powodu defektu i upadku bez żadnego dorobku punktowego.
Pyrrusowe zwycięstwo odniósł na Sepang Alvaro Bautista. Hiszpan co prawda wygrał wyścig, ale nawet to nie uniemożliwiło Simoncelliemu sięgnięcia po tytuł. „Próbowałem spowolnić tempo, aby dogonili nas inni zawodnicy i wmieszali się pomiędzy mnie a Marco, ale nie udało się." - przyznał zawiedziony zwycięzca.
Ostatnia runda tegorocznego cyklu MotoGP, Grand Prix Walencji, już w najbliższy weekend. Na zapowiedź zapraszamy na strony portalu Ścigacz.pl już jutro, a na relacje z każdego dnia rywalizacji regularnie od piątku do niedzieli.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze