Patrząc na losy MV Agusty nie można nie mieć skojarzeń z piękną kobietą z burzliwą przeszłością, która nie potrafi odnaleźć swojego miejsca na ziemi. Plotki na temat rzekomego zakupu włoskiego koncernu z Varese przez Fiata przybierają na sile. Póki co, żadna ze stron nie chce ich komentować, ale pamiętajmy, że Castigllioni odkupił wolną od długów MV Agustę od Harleya-Davidsona.

Dzięki temu udało się włoskiemu koncernowi wypuścić na rynek kilka nowych motocykli: F4, Brutale F3, Rivale, Turismo Veloce czy nowego Dragstera. CEO koncernu zapowiedział też, że w przyszłość patrzy raczej spokojnie. Tym bardziej, że zastrzyk kasy, jaki miałby miejsce po ewentualnym przejęciu przez Fiata oznaczałby jeszcze większą stabilność finansową. Oprócz tego, z powodów lokacyjno narodowych przejęcie MV Agusty przez wiata miałoby klimat nieco romantyczny.

Specjaliści ekonomii już dzisiaj mówią o tym, że MV Agusta pod skrzydłami fiata mogłaby być całkowicie osobnym i niezależnym podmiotem w całym przedsięwzięciu, ale doskonale wiemy, że tak nie będzie do końca. A Fiata w takim wypadku czekają koszty, aby MV Agusta mogła być lukratywnym wspólnikiem, który przyczyni się do wzbogacenia wizerunku firmy.

Takie przejęcie miałoby sens. Przemawia za tym lokacja i to, skąd obie firmy są. Trudno też przewidzieć, co to oznacza dla motocykli. Z całą pewnością Fiat to gigantyczna firma, mająca pod swoimi skrzydłami wiele prestiżowych  (patrz Ferrari i Maserati) koncernów, a jego stabilność finansowa oznaczałaby stabilność finansową dla MV Agusty. Której koncert na przestrzeni ostatnich lat tak desperacko potrzebował.