FMC Storm z aluminiowym nadwoziem wprowadza lotnicze rozwi±zania do ¶wiata motocykli
Motocykl obleczony w gładką jak ciecz aluminiowe nadwozie to dzieło południowoafrykańskiej firmy FabMan Creations (FMC). Pojazd został zbudowany na bazie BMW R NineT.
Większość ramy i wewnętrznych układów motocykla pozostała nienaruszona, łącznie z charakterystycznym silnikiem typu boxer, którego głowice cylindrów wystają przez panele boczne. Ale absolutnie wszystko, co znajduje się na zewnątrz, zostało wymienione.
Wayne Buys z FMC rzeczywiście potrafi kształtować aluminium jakby to była plastelina. Aby zminimalizować ilość płatów blachy, niektóre z tych elementów są duże i mają skomplikowane kształty. Na przykład główna metalowa owiewka rozciąga się od przedniej osłony aż do ogona, a w żadnym miejscu nie widać spoin, które mogłoby zakłócić gładkie wykończenie.
Podobny zabieg dotyczy osłon kół, czy przedniej części wlotów osłaniających głowice cylindrów. Elementy spajające pojawiają się natomiast w dolnej sekcji, którą Buys również owinął aluminium.
W dążeniu do doskonałości nie mogła przeszkadzać nawet kierownica, dlatego Buys skonstruował zestaw clip-onów, zamocowanych do widelców poniżej półki. Pięknie wyprofilowane ramiona wznoszą się następnie po obu stronach czaszy Storma, kończąc w pozycji zbliżonej do układu znanego z cafe racera.
Ktoś mógłby powiedzieć, że ten przód wygląda jak kask strażaka. Ma nawet lampkę na przedzie, ale nie bądźmy małostkowi - to artystyczna wizja, która nie musi odpowiadać naszemu praktycznemu podejściu.
A jest na co popatrzeć. Wloty powietrza w nawiązujące do myśliwców odrzutowych doprowadzają powietrze chłodzące głowice cylindrów silnika. Przy okazji pomagają Stormowi odzyskać trochę chłodu w jego metalowej skorupie. Kolejny wlot za dźwignią sprzęgła, przepycha powietrze przez przeniesioną chłodnicę oleju, a surrealistycznie wyglądający przedni błotnik, który zakrywa większą część przedniego koła, ma dwa kolejne wloty po bokach, aby zapewnić przepływ powietrza przez zaciski hamulcowe.
Tylne koło również zostało wyposażone w duże osłony - w tej maszynie nie ma miejsca na szprychy i obręcze psujące wygląd - a standardowy jednostronny wahacz i amortyzator są również ukryte. Szczelina pomiędzy osłoną wahacza a główną częścią nadwozia wygląda na tak małą, że trudno byłoby w nią włożyć palec wskazujący, a mimo to umożliwia normalny ruch tylnego koła w górę i w dół.
Na grzbiecie motocykla poczyniono pewne ustępstwa w stosunku do koncepcji "wszystko i wszędzie z metalu". Jest tutaj skórzana poduszka siedzenia, korek wlewu paliwa, kilka górnych otworów wentylacyjnych i minimalistyczna deska rozdzielcza z zegarem pochodzącym od Scramblera R NineT. Nie ma już stacyjki, którą zastąpił system bezkluczykowy.
Budowa FCM Storma zajęła osiem miesięcy. Motocykl działa i jeździ, natomiast więcej egzemplarzy nie powstanie, ponieważ złożoność projektu jest zbyt duża. Zatem podziwiajmy.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze