Eric Bana zagra Mike'e Hailwooda - legendê i mistrza Isle of Man TT
Eric Bana przymierza się do nakręcenia obrazu o życiu i spektakularnych osiągnięciach sportowych Mike'a "The Bike" Hailwooda. Jego życie to gotowy scenariusz na film.
Australijski aktor nie tylko wcieli się w wielokrotnego zwycięzcę najtrudniejszych, szosowych wyścigów na świecie rozgrywanych na wyspie Man, ale napisze scenariusz i będzie współreżyserem razem z Robertem Connollym.
Mike "The Bike" Hailwood jest obok Giacomo Agostiniego i Johna Surteesa uznawany za jednego z najlepszych motocyklistów wyścigowych w historii. Hailwood wycofał się z rywalizacji u szczytu swojej kariery w 1967 roku po dwunastu zwycięstwach na Isle of Man TT. Ale jedenaście lat później, w 1978 roku wrócił za sterami Ducati, aby odzyskać koronę. Bana chce przypomnieć te emocjonujące wydarzenia i niezwykły finał zmagań Brytyjczyka.
Bana to nie tylko aktor, którego pamiętamy choćby z roli Hektora w kinowym przeboju pt. "Troja". Australijczyk jest również entuzjastą motocykli i miłośnikiem marki… Ducati. Film o życiu Hailwooda nie będzie reżyserskim debiutem aktora, który ma na swoim koncie ciepło przyjęty obraz pt. "Love The Beast", który w 2015 roku został uznany przez magazyn The News Wheel za jeden z najlepszych dokumentów motoryzacyjnych.
Bana jest też właścicielem firmy produkcyjnej Pick Up Truck Pictures. Z kolei Robert Connolly, który będzie współreżyserem obrazu, ma w swoim dorobku takie filmy jak "Balibo" z Oscarem Isaacem w roli głównej oraz wysoko oceniane "Papierowe samoloty". Bana i Connolly doskonale się znają, bo współpracowali nad filmem "Romulus mój ojciec".
Hailwood uwielbiał motocykle, ale ścigał się też bolidami F1. Kiedyś przerwał swój własny wyścig, aby wyciągnąć rannego zawodnika z płonącego samochodu Formuły 1 i uratować mu życie. Niestety legendarny Brytyjczyk sam nie miał tyle szczęścia i w wieku zaledwie 40 lat poniósł śmierć na autostradzie z powodu błędu innego kierowcy. Zginął wraz ze swoją córką, kiedy kierowca ciężarówki wjechał w ich pojazd próbując zawrócić.
Magazyn Motor Sport napisał wówczas: "Hailwood był i zawsze będzie największym zawodnikiem motocyklowym wszech czasów. Nie można zniszczyć takiej osobowości jak Mike Hailwood po prostu go zabijając".
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze