EICMA Mediolan czyli włoska Mekka dla motocyklistów
Mediolan, kojarzony z centrum mody, w pierwszym tygodniu listopada 2010 stał się Mekką dla miłośników jednośladów. W dniach 2-7.11.2010 odbyły się targi motoryzacyjne EICMA, które przyciągnęły do północnych Włoch pół miliona osób zainteresowanych motocyklami, skuterami i rowerami, ale też zwykłych widzów. Bogata, doskonale zorganizowana i pełna atrakcji impreza odbyła się w ogromnych halach Rho Fiera, uzupełniając targi w Kolonii mające miejsce zaledwie miesiąc wcześniej. Jak wyglądała tegoroczna wystawa w Mediolanie? Czy apetyt pasjonatów dwóch kółek na nowinki motoryzacyjne został zaspokojony?
Mediolan przywitał tłumy gości z różnych części świata, a wśród nich zarówno tych, którzy mają własne maszyny i jeżdżą, jak również takich, którzy dopiero planują zakup. Na pewno znalazły się osoby, które przyszły bez konkretnego celu, a ta wystawa dopiero pobudziła w nich chęć dołączenia do grona motocyklistów.
Rowery stanowiły odrębną część wystawy, natomiast skutery i motocykle zostały zintegrowane. Po oszołomieniu na stoisku Aprilia, emocje równoważył widok cukierkowych skuterów Vespa, czy dalej Piaggio. Aprilia zaś należy do grona tych wystawców, którzy najlepiej zaprezentowali się podczas tegorocznej imprezy. Pomimo dosyć małej powierzchni można było zobaczyć i dosiąść białą Shiver 750 ABS, RS4 125, Tuono V4R, jak również 4-cylindrową RSV4.
Yamaha nie zaprezentowała nic nowego, podobnie jak w Kolonii. Stoisko było rzeczywiście dość pokaźne i nieustannie wypełnione po brzegi odwiedzającymi, wśród których „tonęły” eksponowane motocykle, m.in.: Fazer FZ8, XJ6 Diversion z 2010 roku w wersji F i N – wszystko dostępne w jednym miejscu. Pozostaje wierzyć, że jedynie poprawna wystawa marki Yamaha, bez jakichkolwiek nowości, to cisza przed prawdziwą burzą, a japoński producent już szykuje fajerwerki na targi 2011.
Triumph zadbał o emocje swoich fanów wystawiając Tigera 800, którego w Kolonii nie było. Można się było przymierzyć do znanych już modeli tej marki, jak również do zmodyfikowanego Speed Tripla i wyróżniającego się bryłą Thunderbirda w wersji Storm. Czyżby Triumph powoli odchodził od dawno wyznaczonych trendów? Łatwo zauważyć, że oferuje coraz więcej ciekawych, barwnych i bardziej uniwersalnych maszyn. Zyskuje sobie przez to sympatię już nie tylko mężczyzn (z reguły wysokich), ale też motocyklistek każdej postury, które chcą się przesiąść na mocniejszy motocykl.
Austriacki KTM zagwarantował wrażenia audiowizualne dla wszystkich zgromadzonych na swoich stoisku i sąsiednich. Duży ekran z pokazami motocrossowymi widoczny był z kilku punktów hali, a dźwięk docierał niemal wszędzie. KTM, kojarzony dotychczas najczęściej z motocyklami cross i enduro, zaskoczył maszynami przygotowanymi na tor. Być może niedługo pomarańczowa rakieta na torze będzie oznaczać już nie tylko Repsola…
Legendarny i kultowy Harley-Davidson nie przygotował nowości. W części nazwanej „Custom City” o zawrót głowy przyprawiły długie, błyszczące teleskopy z wyjątkowo oryginalnymi malowaniami. Aby zapewnić zwiedzającym jeszcze bardziej amerykański klimat, zadbano o stylizowany wystrój z charakterystyczną muzyką w tle. Intryguje nie tylko to, co duże, głośne, kolorowe. Udowodniła to MV Agusta przedstawiając tylko jeden motocykl, ale za to w niezwykle pomysłowy sposób. Umieszczono go w sześcianie z białego materiału, do którego można było wejść tylko z jednej strony. W środku, na podwyższeniu stała 3-cylindrowa F3 o pojemności 675 cm3, którą już przypisano do kategorii najlepszych motocykli na świecie. Jest to pojazd bardzo lekki, kompaktowy, niezwykle mocny i według opinii niektórych – ładny.
Czerwone, neonowe tło Hondy zwabiło tłumy, a ich uwagę skoncentrowały głównie CBRki, np. 250R czy 125R w malowaniu szaro-pomarańczowym oraz CBR 600RR z kubistycznym wzorem na owiewce. Ta ostatnia jest doskonałą propozycją dla tych, którzy uciekają od jednokolorowych ścigaczy. Coraz więcej miejsca i uwagi poświęca się nowym technologiom. Pod marką Suzuki zobaczyliśmy hybrydowego Burgmana oraz koncept pojazdu elektrycznego. Na podwyższeniach królował nowy GSX-R 600, GSX-R 750 i 20 kg cięższy GSR 750. Wzbudzająca przerażenie, szacunek i jednocześnie pożądanie Hayabusa wystąpiła w białej kreacji. Bis dla Kawasaki: po udanej wystawie w Kolonii, japońska marka dopięła wszelkich starań, aby we Włoszech również zasłużyć na słowa uznania. Duże, nowoczesne stoisko skąpane w głębokiej czerni z elementami żywej zieleni zmieściło kilka ciekawych modeli, w tym ZX10R, pomarańczowe ER-6f, a przede wszystkim ZZR 1400. Ergonomia i bogate wyposażenie tego ostatniego zderza się z prostotą i klasyką W800.
Niemcy, a konkretnie BMW, podkreślili dominację kontynentu europejskiego przygotowując świetne stoisko. Była więc ogromna powierzchnia, dużo bieli, jasne oświetlenie, czarna ściana opływająca wodą, jako dodatkowy element dekoracyjny (pokazywany zresztą na wszystkich wystawach od lat), atrakcje (motocykl z podnośnikiem przedniego koła – dla niektórych to jedyna okazja doświadczyć pionowej pozycji), a przede wszystkim prezentacja wielu modeli. Najważniejszą nowością było małe turystyczne enduro – G650GS. Pozostając w klimacie turystyki nie można pominąć olbrzymów: K1600 GT i GTL z 6 cylindrami i ksenonami z poziomowaniem. W kategorii sportowej na uwagę zasłużył niezaprzeczalnie S1000RR, który pojawił się w różnej kolorystyce, również poza stoiskiem BMW. Tłumik Rizoma prezentowano właśnie na czarnym, matowym BMW S1000RR tuż obok równie czarnego i matowego Fireblade’a. Ostatnia hala należała do Ducati. Monster, 1198 SP, Ducati Desmosedici i inne „gwiazdy” błyszczały na czerwonym dywanie w świetle reflektorów i fleszy. Wśród nich najjaśniej – Ducati Diavel, przyciągający tłumy widzów.
Targi we Włoszech ściągnęły marki głównie z własnego podwórka. Z ogólnych estymacji wynika, że większość stoisk należało właśnie do włoskich firm, podczas gdy resztę stanowili wystawcy z USA, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i tradycyjnie już z Chin. Polska w Mediolanie miała jedno stoisko, mianowicie Zipp Skutery. Romet, obecny w Kolonii, nie dotarł już do Mediolanu.
Uzupełnieniem dobrej maszyny jest odpowiedni strój kierującego. „Dress for a slide not for a ride” – ta myśl powinna być nadrzędna podczas wyboru odzieży motocyklowej, jednak dzięki nowoczesnej technologii projektowane są stroje nie tylko efektowne, ale jednocześnie zapewniające bezpieczeństwo. W kwestii kombinezonów nie można zbyt wiele napisać, bo renomowane marki nie zadbały ani o asortyment, ani o wizualną stronę swoich stoisk. Alpinestars ubrał dwa manekiny w jednoczęściówki z białej, perforowanej skóry i pokazał dwa typy protektorów pleców i karku. Bez rewelacji. Amatorzy gadżetów natomiast mieli w czym wybierać: czapki, koszulki z logo Alpinestars, jak również zawieszki do kluczy itd. Gaerne i szwajcarskie IXS były obecne. Dainese zaskoczyło małym, słabo wyposażonym stoiskiem, a szkoda, bo przecież jest to wiodąca marka z szeroką gamą ciekawych i bardzo dobrych jakościowo produktów. Nie zawiedli się z kolei ci, którzy poszukują kasku. Oprócz takich producentów, jak Nolan, HJC, Arai, Airoh, coraz głośniej o nowych lub mniej popularnych do tej pory markach. Świetna wystawa równie solidnych LS2, czy po sąsiedzku Marushin - duży wybór kasków w przeróżnych malowaniach, przemyślana aranżacja stoisk, godna pochwały, otwarta i pomocna obsługa z pewnością przysłoniła gigantów Suomi i Shoei. Wystawa kasków Scorpio zyskała na atrakcyjności dzięki symulatorowi, na którym każdy mógł wykonać kilka okrążeń na torze. W innej hali dostępny był jeszcze jeden symulator, ale ten raczej dla amatorów off road.
Na brak atrakcji nie mogą narzekać nawet najbardziej wybredni i wymagający klienci. Oprócz wspomnianych symulatorów i BMW z podnośnikiem przedniego koła, Szkoła Jazdy Yamaha umożliwiła nowicjuszom zrobienie „pierwszych metrów” na motocyklu (do wyboru kilka sztuk o pojemności 125 cm3) na specjalnie wyznaczonym placu i pod czujnym okiem instruktorów. Tuż obok rozciągał się tor przeznaczony do pokazów motocrossowych. Nasypy z piasku, trybuny, telebimy i potężne głośniki to właśnie teren nazwany Moto Live, dostarczający dużej dawki adrenaliny. Do mniej spektakularnych atrakcji należały konkursy, spotkania z ludźmi ze świata motocyklowego. Wszystkie te urozmaicenia sprawiły, że nawet zwykli widzowie, spoza branży motoryzacyjnej, nie nudzili się.
Bez względu na stopień wtajemniczenia, każdy znalazł coś dla siebie: kolorowe i błyszczące lub całkiem czarne i matowe przecinaki, chromowane customy, różowe skutery jak dla Barbie, potężne i mocne maszyny do celów turystycznych, czy w końcu zwinne zabawki do przygód off road. Poza tym mnóstwo akcesoriów: tłumiki, manetki, felgi, kufry, kaski, ale znacznie mniej odzieży. Oprócz korzyści wymiernych, takich jak poznanie nowości, wzbogacenie wiedzy branżowej, ewentualny zakup akcesoriów, warto udać się na tak dużą imprezę dla samej atmosfery. Większość zwiedzających to osoby z branży, które nie przyszły na targi tylko po to, by pozować do pamiątkowych fotografii na nowoczesnych maszynach, lecz rzeczywiście chcą śledzić kierunek rozwoju konkretnych marek.
Powracając do tytułowego motywu Mekki – chociaż raz w karierze motocyklisty powinno być miejsce na udział w targach, bo nie jest to tylko oglądanie motocykli i podziwianie uroczych hostess, przysłaniających często najważniejsze elementy maszyn, ale coś znacznie więcej. Każdy nazwie to „coś” inaczej…
|
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarzeswietny artykul Pestka tak trzymac i do nastepnego ;)
Odpowiedzprzez twoj artyukul zaczynaja mi sie podobac te cudenka:))).... szkoda ze tam nie polecialam :)
OdpowiedzJa byłem i n ie żałuję oczywiście. A stoiska polskie byly dwa a nie jedno. Ale coż począć na dziennikarzy "pobierznie" piszących.
Odpowiedzjakie dwa stanowiska? wymien nazwy firm
OdpowiedzPierwsza to skutery wspomniane przez dziennikarza : Zipp a druga to Vectrix, producent skuterów elektrycznych we Wrocławiu. 1sza firma sprzedaje chińskie skutery a druga produkuje w Poslce ale nie ma na nie u nas klientów. Było na targach oczywiście też paru przedstawicieli polskich firm motocyklowych a wśród nich i moja skromna osoba. Pozdrawiam
Odpowiedzhaha kiepski z ciebie przedstawiciel skoro nie wiesz ze Vectrix nie jest polska firma.. wiec autor artykulu ma racje
Odpowiedzpopełniłeś w swoim wywodzie dość pospolity błąd w rozumowaniu zawany błędem ekwiwokacji. Co do polskości firm, to myślę, że ważne dla polskiej motoryzacji jest każdy aspekt, którym moglibyśmy się pochwalić. W tym przypadku onie firmy mają swoje siedziby w Polsce. Ponoć właścicielem wspomnianego przez mnie Vectrixa jest firma niemiecka ale jednak produkowane są we Wrocławiu czyli w Polsce. Spójrz, jeśli będziesz miał kiedykolwiek okazje, na informacje jaki jest kraj produkcji pojazdów firmy Vectrix. W tym sensie z pewnością można ją nazwać firmą polską. Na ich stoisku miałem też przyjemność rozmawiać nie z Niemcami ale z Polakami. Więc nie widzę w tym żadnych uchybień a raczej powód do zadowolenia z akcentó polskich. Ostatecznie moim zdaniem mamy taki sam powód do chwalenia sie polskością Vectrixa, jak i polskością skuterów chińskich sprzedawanych przez firmę Zipp. Mam nadzieję, że wywody są jasne i czytelne dla Ciebie. A jeśli chodzi o ocenę moje osoby to ten, który mi płaci ( zresztą bardzo dobrze) ma inne zdanie na ten temat. Chyba Ci to nie będzie przeszkadzać? :) Pozdrawiam
OdpowiedzVectrix to nie polska firma tylko wykorzystuje nas jako tanią siłę roboczą :-)
OdpowiedzTanią siłę roboczą? Pewnie, że taniej kosztuje u nas praca niż np. w Niemczech ale co z tego? Myślę, że osoby pracujące w tej firmie są zadowolone. Jak rozumiem masz jakieś informacje na temat zarobków ludzi pracujących w tej firmie bo chyba ad hoc nie napisałbyś tego tak sobie? Podzielisz się z nami tymi informacjami? Mam nadzieję, że nie należysz do tych stale narzekających na wszystko osób? Ponoć u nas takich nie brakuje. Pozdrawiam
OdpowiedzVectrix to nie jest polska firma, jedynie produkuje w Polsce. Nawet nie mają swojej strony po polsku.
Odpowiedztak wiem, Kopernik też nie pisał po polsku a nazywamy go Polakiem. Myślę, że to i tak dobrze, że w Polsce parę osób ma co robić.
Odpowiedz12 na 10 niemek to faceci ;)
OdpowiedzEj, na prawde jedziecie na taką impreze aby **** oglądać?
Odpowiedza Ty nie?
Odpowiedzno równie fajne cielęcinki, jak nie fajniejsze są w soboty na dyskotece obok mojej chaty. no i można z nimi porobić różne sztuczki, a nie tylko gapić się na nie ;) Na targi pojechałbym oglądać motocykle.
OdpowiedzPrzynajmniej laski fajniejsze niż w Niemczech
Odpowiedz12 na 10 NIemek jest brzydkich :)
Odpowiedza 20 na 10 niemek nie goli pi.. pki
Odpowiedz