Drogie paliwo w Niemczech. To pocz±tek nowej fali turystyki paliwowej?
Podobnie jak w Polsce, za naszą zachodnią granica obowiązywał do niedawna rabat paliwowy. Ale w naszym kraju akcja promocyjna na stacjach benzynowych trwa, a w Niemczech już się skończyła i teraz tamtejsi kierowcy muszą płacić więcej niż mieszkańcy Polski i innych, sąsiednich krajów.
Niemcy nie rozumieją, dlaczego mając największą gospodarkę Europy, której wartość cały czas rośnie, muszą płacić więcej niż obywatele sąsiednich, mniejszych krajów o niższym potencjale gospodarczym.
Sytuacja wygląda tak, że aktualnie Niemiec płaci średnio za litr najpopularniejszej Super E5 aż 2,07 euro (2,16 euro za Diesla). Tymczasem Duńczycy tankują po 2,04 euro, Holendrzy po 2,01 euro. Zgodnie z zeszłotygodniowym cennikiem taniej mają Polacy (1,38 euro), ale również Francuzi, Czesi, Belgowie, Luksemburczycy, a nawet Austriacy.
Zniżka na paliwo w Niemczech przestała obowiązywać 1 września i ceny natychmiast wzrosły. Ale przecież koszty surowca spadają, dlatego ADAC - jedno z największych na świecie stowarzyszeń zrzeszająca 17 milionów Niemców, w tym 1,5 mln motocyklistów, głośno mówi o spekulacji cenowej. "Podwyżka cen o 26 centów na litrze w ciągu 15 minut to jakiś żart, takiego wzrostu nie da się uzasadnić" - wskazują przedstawiciele ADAC.
"Wobec pełnych zbiorników na stacjach paliw, które dzień wcześniej zostały napełnione po niższych stawkach podatkowych, tak dużych podwyżek cen nie da się uzasadnić" - powiedziała rzeczniczka automobilklubu portalowi Merkur.de.
Niemcy są po prostu oburzeni, że paliwo zostało zakupione taniej, a jest sprzedawane drożej. I nie chodzi tylko o koniec promocji, ale nieuzasadniony wzrost cen na stacjach benzynowych w ostatnich dwóch tygodniach sierpnia. Mówiąc proście, padło podejrzenie o próbę osiągnięcia nieuzasadnionych korzyści przez koncerny paliwowe. Skąd my to znamy?
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze