Deszcz w Poznaniu, czyli rze¼ niewini±tek
Mamy za sobą pierwszy dzień prawdziwego ścigania w Poznaniu, na mokrym torze nie brakowało wywrotek.
Po pięknym i słonecznym piątku sobota stała pod znakiem deszczu. Z powodu opadów zawodnicy nie poprawili wczorajszych czasów, a wyścig Hornet Cup został nawet odwołany. Może i dobrze, bo mogło się zdążyć, że nie byłoby komu stanąć na podium. Wielu zawodników zrezygnowało z udziału w drugiej czasówce ponieważ jutro w Poznaniu znów ma królować słońce. W Superstock 1000 i Superbike najlepszy po wodzie byli Gwen Giabbani, Adam Badziak i Janusz Oskaldowicz. Z „mokrego" treningu nie zrezygnowali zawodnicy Superstock 600, których popołudniu czekał wyścig w takich warunkach. Najszybszy po wodzie był Kenny Foray, jednak najwięcej zamieszania zrobił Paweł Szkopek, którego motocykl znów gubił olej. Paweł po wczorajszych problemach z motocyklem noc spędził na podróży do serwisu w Niemczech gdzie usunięto usterki.
Niestety dziś też nie obyło się bez problemów. Na szczęście dla samego zawodnika miało to miejsce na treningu, a nie w wyścigu. Sam Szkopek był chyba jedynym zawodnikiem, który cieszył się z opadów deszczu. Od dawna wiadomo, że uwielbia On takie warunki, a w wodzie zacierają się też różnice sprzętowe. Poobijany i obolały (gdy zamykamy tą publikację Paweł nadal jest w szpitalu na prześwietleniu żeber i nie możemy uzyskać informacji na temat jego stanu) miał nawet szansę wygrać dzisiejszy wyścig jednak prowadząc wyścig miał burze problemy w utrzymaniu się na motocyklu z powodu odklejonego siedzenia. Na początku wyścigu bardzo szybko do przodu wyrwała grupa Foray, Szkopek, Bukowski i Kałdowski. Prowadził Francuz, a za jego plecami pozostali tasowali się pozycjami. W drugim kółku z torem pożegnał się Marek Szkopek. Na szczęście udało Mu się szybko pozbierać i goniąc rywali udało się nawet dojechać na szóstym miejscu, był też ostatnim nie zdublowanym zawodnikiem. Zresztą to właśnie dublowani zawodnicy w dużym stopniu wpłynęli na wynik rywalizacji, a najwięcej problemów z nimi miał Marcin Kałdowski. W pierwszym zakręcie byłem czwarty i od początku wiedziałem, że musze jechać w czubie żeby po wodzie rywale nie zaczęli mi szybko odjeżdżać. Wszystko było pięknie, złapałem rytm, opony nabrały odpowiedniej temperatury i dojechałem do Kennego. I wtedy zaczął się mój koszmar, czyli dublowania, na których od razu straciłem dystans do lidera. Gdy zacząłem nadrabiać straty znów trafiłem na „duble". W tym czasie dopadł mnie Paweł i zdołał odjechać. Później moja opona już była mocno zniszczona i słabo się trzymała. Jednak niemożna mieć o to pretensji do samych zawodników, ponieważ niebyli oni informowani niebieskimi flagami o konieczności ustąpienia miejsca.
Zresztą na torze w Poznaniu pod wodzą nowego Dyrektora zawodów dzieje się więcej cudów. Najbardziej skandalicznym jest nieusuwalnie rozbitych motocykli z pobocza! Sędziowie zastawiają maszynę jedynie jakimś tandetnym styropianem i zostawiają do końca zawodów. Tylko czekać, gdy koś w to wypakuje i narobi sobie krzywdy, do tego wywieszana jest żółta flaga, co uniemożliwia wyprzedzanie. W wyścigu pucharu Yamahy „żółć" obecna była praktycznie na całym torze i bez wątpienia wypaczyło to wyniki. Z naszych informacji wynika, że wirażowi mają takie wytyczne w „zabezpieczaniu" motocykli dla swojego bezpieczeństwa, ponieważ nie są ubezpieczeni! Jakaś głupia oszczędność ze strony AW naraża życie i zdrowie zawodników.
Wracając do wyścigu klasy Superstock 600. Gdy z walki o zwycięstwo odpadł Marcin Kałdowski o pierwszym miejscu poważnie zaczął myśleć Paweł Szkopek. Wyszedł nawet na prowadzenie, jednak z powodu wspomnianych wcześniej problemów z siedzeniem szybko oddał prowadzenie na rzecz Foray. Ten myśląc, że szykuje się trudna walka o zwycięstwo drastycznie przyspieszył i w ostatnim kółku wykręcił nawet 1:50.861. To o sekundę szybciej niż najlepszy czas drugiego Szkopka i blisko trzy od Kałdowskiego. Od początku jechałem spokojnie, ale gdy Paweł zaczął naprawdę mocno atakować wiedziałem, że łatwo nie będzie i musiałem szybko skontrować i uciekać. Nie wiedziałem, że Szkopek został z tyłu i do ostatnich metrów jechałem bardzo szybko. Cieszę się z takiego debiutu w Polsce i czekam już na jutrzejszy wyścig. Mam nadzieję, że pogoda nam dopisze tym razem. Ucieczka była tak skuteczna, że na mecie Foray miał nad Szkopkiem blisko trzynaście sekund przewagi.Czwarty na mecie był Daniel Bukowski, a piąty Tomek Kędzior.
Bardzo „krwawy" był wyścig pucharu Yamahy. Po dwóch kółkach na torze było już tylko piętnastu zawodników w obu klasach, a bohaterem dnia został Waldemar Chełkowski. Waldek już na polach startowych deklarował chęć walki o zwycięstwo, jednak rozgrzana głowa nie pomaga w tym sporcie. Pierwszy kontakt z podłożem miał miejsce już na okrążeniu rozgrzewkowym, drugi na pierwszym okrążeniu w tym samym miejscu, na „Sławińskim". Za każdym razem sympatyczny zawodnik podnosił się i kontynuował walkę. Jej kres nastąpił na ostatniej prostej, kiedy to w dziwnych okolicznościach rozstał się z motocyklem i linie mety przekroczył „na tyłku". Regulamin mówi, że przekraczając metę zawodnik musi mieć kontakt z motocyklem i Waldek został zdyskwalifikowany. W klasie R1 wygrał Andrzej Sztuder, a w R6 rewelacyjnie jadący Mateusz Korobacz.
W Suzuki Cup było troszkę mniej wywrotek, a wyścigi wygrali odpowiednio Marcin Kondratowicz w klasie do sześćset (brat ubiegłorocznego zwycięzcy tej klasy) i Tomasz Grabowski w powyżej sześćset.
Najwięcej szczęścia do pogody miały „secinki" z CBR Cup, ponieważ na ich wyścig tor prawie kompletnie wysechł. Wygrał Krzysztof Depta, a jadący na VIP-owskim motocyklu Marcin Kałdowski był trzeci.
W klasie pretendent swoją pierwszą „walkę" stoczył Przemek Saleta. Znany bokser był w wyścigu szesnasty i bardzo się cieszył ze swojego debiutu. Jestem bardzo zadowolony, przyjechałem szesnasty na trzydziestu jeden zawodników. Nie liczyłem na zwycięstwo bo dopiero nabieram doświadczenia, cięgle się uczę. To był dla mnie bardzo ciekawy wyścig. Nauczyłem się na torze, że ważna jest płynna jazda, zarówno hamowanie, jak i odkręcanie gazu. Uważam, że tu na torze można nauczyć się wielu przydatnych rzeczy, które przydadzą się później tez na ulicy. Już nie mogę doczekać się kolejnych wyścigów, mam zamiar na dłużej zagościć w tym sporcie.
Wyniki wyścigów:
Yamaha R1 Cup:
1. Sztuder Andrzej 17:39.977
2. Dąbrowski Marcin +37.642
3. Mańczak Wojciech +44.349
4. Berger Wojciech 17:37.394
5. Drgas Marek +8.458
Yamaha R6 Cup:
1. Korobacz Mateusz 17:24.817
2. Jędrzejewski Norbert +55.509
3. Rzenno Marcin +1:05.878
4. Sobotka Anna +1:56.770
5. Sekuła Łukasz +17:38.291
Suzuki GSX-R Cup do 600:
1. Kondratowicz Marcin 17:51.293
2. Binkowski Mateusz +26:781
3. Kreutzer Volker +58:992
4. Knawa Marcin +1:03.185
5. Kałuzka Piotr +1:03.348
Suzuki GSX-R Cup 1000:
1. Grabowski Tomasz 17:46.735
2. Bosek Przemysław +24.397
3. Bochyński Damian +32.102
4. Jarecki Tomasz +38.630
5. Kosiniak Patryk +54.530
Pretendent:
1. Jędrzejuk Radosław 13:54.111
2. Domatas Sivickis +0.290
3. Łakomik Grzegorz +19.837
4. Wozniak Olaf +28.026
5. Zastawa Adam +51.782
Honda CBR 125R Cup:
1. DEPTA Krzysztof 17:36.834
2. STRÓŻYCKI Michał + 2.093
3. KAŁDOWSKI Marcin + 32.055
4. KACZMAREK Szymon + 42.366
5. PIECHUŁA Marek + 54.365
Superstock 600:
1. Kenny Foray 28:33.023
2. Paweł Szkopek +12.845
3. Marcin Kałdowski +21.949
4. Daniel Bukowski +30.063
5. Tomasz Kędzior +1:40.898
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzenie mo¿na, nie byli, nie z czasownikami pisze siê oddzielnie...
OdpowiedzHAHAHA... jeszcze brakuje tu wstawki ¿e to przez sêdziów wira¿owych zawodnicy siê przewracali... pozdro i brawo za fantacjê ;) ³atwo siê komentuje je¶li samemu nie trzeba biegaæ po¶ród rozpêdzonych motocykli w dodatku pêdz±cych podczas ulewy...
OdpowiedzTo po co podejmowaæ siê pracy wira¿owego skoro strach biegaæ po¶ród rozpêdzonych motocykli?!
OdpowiedzNikt tu nie mówi o strachu tylko o zwyk³ej rozwadze, skoro Twoim zdaniem kto¶ kto da siê przejechaæ przez pêdz±cy motocykl lub samochód jest odwa¿ny to raczej nie polecam Ci pracy sêdziego wira¿owego bo nie wiem czy prze¿y³ by¶ chocia¿ jedne zawody... pozdro
Odpowiedzna ca³ym ¶wiecie motocykle s± sprz±tane z toru. w Poznaniu te¿ zawsze by³y tylko tym razem jaki¶ nowy pomys³ na okaleczenie innych zawodników
OdpowiedzHehe zawsze wina le¿y po stronie sêdziego wira¿owego!!!! Wiêkszo¶æ sêdziów to pasjonaci i przychodz± z my¶l± o wy¶cigach. Najpierw niech zawodnicy naucza siê respektowaæ flagi, a pó¼niej niech komentuj± ze motocykl stoi na poboczu zas³oniêty, nie styropianem a pufa z g±bki. Wszystko fajnie piêknie, ale ja nie mam zamiaru byæ kalek± do koñca ¿ycia, bo zawodnik nie widzia³ ¿ó³tej flagi, a przy wyprzedzaniu wylecia³ z toru i uderzy³ w sêdziego.
Odpowiedz