Co warto wiedzieć o WorldSBK 2021? Zawodnicy, zespoły, startujący Polacy
Czy ktoś wreszcie przełamie dominację Jonathana Rea? Kolejka chętnych jest w tym roku wyjątkowo długa i ma wyraźnego faworyta, ale podczas pierwszej rundy WorldSBK w Aragonii Irlandczyk pokazał, że tanio skóry nie sprzeda. Tymczasem w klasie Supersport równie mocno co walka o tytuł elektryzować nas będą w tym roku polskie akcenty.
Od kiedy w 2015 roku przesiadł się z Hondy na fabryczne Kawasaki, pochodzący z Irlandii Północnej Jonathan Rea jest w World Superbike niepokonany. Rok temu 34-latek wywalczył rekordowy, szósty z rzędu tytuł mistrza świata.
W tym sezonie Rea dosiada nowego modelu ZX-10RR, ale nic nie wskazuje na to, aby jego ekipa potrzebowała czasu na opanowanie zielonej maszyny. Podczas pierwszej rundy sezonu Rea z łatwością wygrał pierwszy wyścig w Aragonii, sięgając jednocześnie po swoje setne zwycięstwo w WorldSBK.
Jego głównym oponentem był zespołowy kolega, Alex Lowes, który wydaje się w tej chwili także chyba największym zagrożeniem, ale czy wyjdzie z cienia bardziej utytułowanego team-partnera? Tak czy inaczej Kawasaki znów będzie trudne do pokonania.
Najgroźniejszy rywal zielonych
Długą listę chętnych do wydarcia tytułu z garażu Kawasaki otwiera Brytyjczyk Scott Redding, który rok temu w imponującym stylu zadebiutował w World Superbike po wywalczeniu tytułu mistrza Wielkiej Brytanii już w swoim debiucie w British Superbike. Scott zakończył swój pierwszy sezon w WorldSBK jako wicemistrz.
Były zawodnik MotoGP rozpoczyna swój drugi rok w barwach fabrycznej ekipy Ducati. W Aragonii pokazał, że podchodzi do tegorocznej rywalizacji zupełnie inaczej niż Rea. O ile Irlandczyk może sobie pozwolić na spokojne i ostrożne podejście, Redding w typowym dla siebie stylu stawia wszystko na jedną kartę.
Podczas gdy przed drugim wyścigiem w Aragonii praktycznie wszyscy założyli na przesychającym torze opony Pirelli typu intermedium, Redding zaryzykował, założył slicki i… wygrał! W walce z takim zawodnikiem jak Rea właśnie takie podejście może okazać się kluczem do zwycięstwa. Może też jednak odbić się Scottowi czkawką.
Stawką w jego przypadku jest jednak nie tylko tytuł mistrzowski. Czytając między wierszami z wypowiedzi Reddinga można dojść do wniosku, że Brytyjczyk ma w swoim kontrakcie gwarancję powrotu do MotoGP na Desmosedici jeśli faktycznie wywalczy mistrzostwo WorldSBK. Jego motywacja może być więc dużo większa niż motywacja Irlandczyka, który nie ma najmniejszej ochoty na zmianę serii.
W tym roku Redding ma w garażu Ducati nowego team-partnera. Włoska marka awansowała do fabrycznego zespołu młodego Michaela Rubena Rinaldiego, który w praktyce zamienił się miejscami z Walijczykiem Chazem Daviesem. Czy uda mu się dotrzymać kroku Brytyjczykowi?
Fabryczna druga linia
Pozmieniało się także w garażu Yamahy, w którym do roli wyraźnego lidera rośnie w tym roku Turek Toprak Razgatlioglu. U jego boku oglądać będziemy debiutanta Andreę Locatelliego, który rok temu absolutnie zdominował rywalizację w Supersportach, wygrywając aż 12 z 15 wyścigów! Jak szybko młody Włoch odnajdzie tempo na większej maszynie?
Po wielu latach na R1-ce przed sezonem 2021 barwy zmienić postanowił Michael van der Mark, który dołączył do fabrycznej ekipy BMW u boku Toma Sykesa. Holender zajął miejsce Irlandczyka Eugene’a Laverty’ego, który podobnie jak jego szwagier Chaz Davies przechodzi w tym roku z zespołu fabrycznego do prywatnego, ale pozostaje na tym samym motocyklu.
Rok temu fabryczna ekipa BMW zakończyła zmagania nawet za prywatnymi zespołami Ducati i Kawasaki, dlatego trudno chyba spodziewać się walki o tytuł, ale Sykes i van der Mark pokazali w Portugalii, że nowy model M1000RR to dla niemieckiej marki spory krok do przodu. Jak duży? Przekonamy się podczas kolejnych wyścigów. Podia wydają się w zasięgu, ale czy walka o tytuł również? Na to chyba jednak jeszcze trochę za wcześnie.
Podobnie jest z fabrycznym zespołem Hondy, który przeszedł w tym roku spore zmiany. Nowy managerem ekipy został Leon Camier, który musiał zakończyć karierę zawodniczą z powodu kontuzji barku. Bez zmian z kolei jeśli chodzi o skład zawodników. CBR-ek nadal dosiadać będą doświadczeni Alvaro Bautista i Leon Haslam, ale póki co nawet podia wydają się dużym wyzwaniem. Ciekawie będzie jednak śledzić postępy HRC.
O ile od BMW i Hondy może i trudno oczekiwać walki o tytuł, o tyle wewnętrzne pojedynki w obu zespołach zapowiadają się naprawdę ekscytująco.
Ambitni "prywaciarze"
To by było na tyle jeśli chodzi o dziesiątkę zawodników fabrycznych repezentujących pięciu różnych producentów: Kawasaki, Ducati, Yamahę, BMW i Hondę. W stawce WorldSBK nie brakuje jednak głodnych sukcesów zawodników ekip prywatnych, z mniejszym lub większym wsparciem fabryk, jak wspomniani już Davies czy Laverty.
Z pewnością warto będzie mieć oko na Jonasa Folgera, który po problemach zdrowotnych i przerwanej karierze w MotoGP wraca do rywalizacji na prywatnym BMW ekipy Michaela Galinskiego, wcześniej przez lata związanego z Yamahą. Nowa seria, kompletnie nowy motocykl i ekipa, która jest nowa w stawce. Wszystko to oznacza, że Folger nie będzie miał łatwego zadania, ale to zawodnik, który wielokrotnie nas już zaskakiwał, więc warto mieć na niego oko.
Podobnie będzie w przypadku mistrza świata Moto2, Tito Rabata, który po nieudanej przygodzie z MotoGP przesiada się na Panigale świetnej ekipy Barni. Zaskoczyć może również Amerykanin Garrett Gerloff, który w Aragonii pokazał świetne tempo, ale w drugim wyścigu wywiózł z toru Jonathana Rea po zbyt optymistycznym hamowaniu do ostatniej szykany.
Po wyścigu Rea pokazał jednak klasę, przyjmując przeprosiny Amerykanina, a jednocześnie chwaląc wyłącznego dostawcę ogumienia, włoską markę Pirelli, za przygotowanie świetnych opon przejściowych.
Bezkrólewie i polskie akcenty w Supersportach
Bardzo ciekawie zapowiada się także walka o tytuł w klasie Supersport, w której groźni będą z pewnością tacy zawodnicy, jak mistrz z sezonu 2019, Szwajcar Randy Krummenacher, jego rodak Dominique Aegerter czy lider tabeli po pierwszej rundzie, Steven Odendaal.
O tytuł walczyć chce także Francuz Cluzel, którego podium w Aragonii pozbawiło ścięcie z toru przez innego faworyta, Nikiego Tuuli. Warto mieć oko także na zawodników Kawasaki, Raffaele de Rosę i Philippa Oettla. Nas jednak najbardziej interesują jednak polskie akcenty.
Na drugi sezon do stawki World Supersport wraca polska ekipa Wójcik Racing Team, która wystawi w pełnym cyklu Christoffera Bergmana. Szwed wraca do walki po tym, jak jego poprzedni sezon już po dwóch rundach przerwała poważna kontuzja nóg.
Choć on sam mówił niedawno, że na początku sezonu chciałby walczyć o miejsca w pierwszej dziesiątce, to jednak w drugim wyścigu w Aragonii prowadził przez 11 z 15 okrążeń i ostatecznie wywalczył szóste miejsce, co jest jego najlepszym wynikiem w karierze w World Supersport. Coś mi się wydaje, że w tym roku zobaczymy go na pudle!
Po kilku latach przerwy do stawki MŚ Supersportów wraca także polski zawodnik i to ten sam, który przed laty przecierał nam szlaki w mistrzostwach świata motocykli produkcyjnych.
Wielokrotny mistrz Polski Paweł Szkopek jest w tym roku co prawda najstarszym zawodnikiem nie tylko w klasie, ale i w całym padoku, ale to wcale nie oznacza, że nie ma aspiracji aby walczyć o wysokie pozycje.
Choć podobnie jak Bergman wraca na tor po poważnej kontuzji nogi z poprzedniego sezonu, Paweł - startujący w barwach hiszpańskiej ekipy MS Racing - już w Aragonii wywalczył pierwszy punkt. Znając waleczność i upór Pawła jestem przekonany, że był to pierwszy z wielu finiszów w czołowej piętnastce w tym sezonie.
Co prawda Szkopek sam zdaje sobie sprawę, że trudno upatrywać w nim jednego z faworytów do walki o tytuł czy o regularne zwycięstwa, ale mam przeczucie, że kilka razy zaskoczy nas walką o podium. Szczególnie na mokrym torze. W końcu w takich warunkach w przeszłości był już w stanie walczyć czubie World Superbike, jak chociażby w 2016 roku na Lausitzringu. Szczególnym weekendem mogą być w jego przypadku także sierpniowe zawody na doskonale znanym Pawłowi torze w czeskim Moście, gdzie Polak świętować będzie akurat swoje 46 urodziny.
O ile mamy w tym roku sporo powodów do śledzenia rywalizacji w klasie Supersport, niestety polskiego akcentu zabraknie tym razem w kategorii Supersport 300, w której przez ostatnie sezony ścigał się Daniel Blin. Ja patrzę jednak na to jednak jako na pozytyw, przynajmniej jeśli chodzi o rozwój młodego zawodnika z Torunia.
Daniel przesiada się bowiem w tym roku na R6-tkę i dołącza do solidnego, toruńskiego zespołu AF Racing. Jeśli będzie wyczyniał na niej takie cuda, jak na na pit bike’ach czy R3-ce w czasach WMMP i Alpe Adria, wówczas sam wyciągnąłbym kasę z portfela aby zobaczyć go w World Supersport z dziką kartą jeszcze w tym sezonie.
Tymczasem w najbliższy weekend zawodników padoku WorldSBK czekają wyścigi na portugalskim torze Estoril. Kto jest Waszym faworytem?
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze