Bol d'Or po raz 75!
W miniony weekend rozegrany został najstarszy wyścig Endurance, Bol d’Or. 75 edycja francuskiego maratonu była wyjątkowa, ponieważ pierwszy raz otwierała sezon mistrzostw Świata Endurance. Od tego sezonu klasyki 24h Le Mans i Bol d’Or zamieniły się datami, ponieważ francuska federacja chciała rozłożyć w czasie ważne imprezy na obu torach. Dotychczas tuż po 24h Le Mans na tym torze odbywało się Grand Prix Francji, a na Magny Cours po Bol d’Or pojawiało się WSBK. Trzeba przyznać, że ta zamiana budziła wiele wątpliwości. Tor w Magny Cours położony jest w miejscu, gdzie pogoda lubi być najgorsza w całej Francji. Taki odpowiednik naszych Suwałk, gdzie zawsze jest najzimniej, z tym, że opady deszczu są w promocji. Testy przed wyścigiem tylko potwierdziły tę zasadę, ale podczas samego wyścigu przecieraliśmy oczy ze zdziwienia! Pełne słońce, błękitne niebo zakłócane tylko spalinami z wojskowych myśliwców stacjonujących nieopodal. Okulary przeciwsłoneczne w ten weekend okazały się obowiązkowym gadżetem. Niestety tuż po zachodzie słońca zaczynały się schody. Temperatura spadała w okolice 3-5 stopni, a zimowa czapeczka i kalesonki były bezcenne. Po wyścigu Alex Cudlin w mało parlamentarnych słowach opowiadał swoje przeżycia z nocnego wyścigu: „Było potwornie zimno, dodatkowo pierwsze okrążenie po zmianie trzeba jechać ostrożnie. Pierwsze zakręty są w prawo, a później napotykasz nawrót w lewo. Przednia opona uwielbia wtedy odjechać”.
Tegoroczny Bol d’Or wzbudzał emocje jeszcze przed startem. Najpierw wielkie zamieszanie pojawiło się w zespole BMW. Tydzień przed zawodami człowiek serwisujący motocykle obraził się na cały świat, próbował oczernić właściciela zespołu i zagarnąć pojazdy. Dopiero dwa dni przed zawodami wszystko wróciło na miejsce, ale ekipa mechaników była montowana w stylu „pospolitego ruszenia”. Efekt był doskonały, ponieważ to właśnie BMW z numerem 99 popisało się najlepszym czasem okrążenia w wyścigu, a zawody zakończyło na podium. Emocjonujące były też kwalifikacje. Po raz pierwszy od lat realną siłę stanowią zespoły aż pięciu producentów. Suzuki, jako faworyta wpisuje się zawsze, ale teraz i inni mogli myśleć o zwycięstwie. Yamaha ma w swojej palecie zespoły YART, GMT 94 i Maco Moto, na Kawasaki pojechali SRC i Bolliger, do tego Honda TT Legend i National Motos, a BMW wystawiło zespół z numerem 99. W tym miejscu trzeba przypomnieć, że to 3 start bawarskiej marki w legendarnym wyścigu, a szlaki przecierał Irek Sikora. W kwalifikacjach było bardzo ciasno, a po zlikwidowaniu bzdurnej procedury Superpole każdy mógł stanąć na pierwszym polu startowym. Po czwartkowych kwalifikacjach najszybsze było Kawasaki, ale w piątek Vincent Philippe i Anthony Delhalle poprawili swoje czasy i Suzuki z numerem 1 było pierwsze. Rok temu start był dramatyczny i zamiast walczyć o pozycje zawodnicy wozili się za samochodem bezpieczeństwa. Teraz wszystko poszło gładko, a czołówka jechała szybko, ale jakoś zachowawczo. Podczas kwalifikacji i w dalszej części wyścigu widać było potencjał najlepszych zespołów. Stojąc z boku można było odnieść wrażenie, że gdy przyśpieszają zespoły fabryczne, to jak w grze Mario Bros oni stoją w miejscu, a porusza się tło. Niesamowite wyjścia z zakrętów w wykonaniu Vincenta Philippe’a, Juliana Da Costy czy Gwena Giabbaniego były po prostu niesamowite. Ale w pierwszych kółkach panował swoisty spokój. Niestety szlifa na pierwszej zmianie zaliczył Giabbani i wicemistrz Polski Superbike musiał podnosić motocykl. Uszkodzenia były kosmetyczne i nawet nie stracił wiele pozycji. Większego pecha miał Kenny Foray. Mistrz Polski Superstock 600 2009 już na początku swojej zmiany zaliczył mocne „dachowanie”, które skończyło się na betonowej bandzie. Motocykl wyglądał strasznie, ze zbiornika uciekało paliwo. Kenny wykazał się jednak hartem ducha i dopchał „zwłoki” do boksu. Mechanicy odbudowali pojazd i z ostatniej pozycji GMT94 wspięło się na 8 miejsce w niedzielę. Wyczyn niesamowity, nie mieli żadnych przygód, zmiany były perfekcyjne. Mały błąd kosztował zwycięstwo.
Gdy Kenny pchał resztki Yamahy do boksów inni kręcili doskonałe okrążenia. Suzuki prowadziło, BMW, YART i Kawasaki trzymali się tuż za plecami. Doskonale jechał też słowacki zespół Maco Moto (Paweł Szkopek w edycji 2010 jechał w tym zespole) z Gregory Junodem w składzie. Niestety pretendent do tytułu mistrza Polski 2011 Superbike nie mógł się nawet nacieszyć jazdą w nocy, ponieważ motocykl eksplodował i olej pozostawiony na torze spowodował wyjazd samochodu bezpieczeństwa. Dodatkowo na rozlanym oleju swoje zmagania zakończył faworyt klasy Superstock, zespół Suzuki Junior Team LMS. To był jedyny SC całego wyścigu, rzecz wręcz niesamowita. Przez noc wyścig przebiegał dość spokojnie, Suzuki dominowało, powiększając przewagę, a reszta dzielnie próbowała dotrzymać tempa. Kawasaki przez noc raz zjechało do środka boksu poprawiając motocykl, BMW martwiło się wyciekiem oleju. Bezbłędnie, choć wolniej niż czołówka jechali szwajcarzy z Bolliger. Team niesamowity, od ponad 20 lat obecny w Endurance, zawsze równy i dokładny, co w wielogodzinnych wyścigach jest najważniejsze. W roku 2010 otarli się o tytuł, teraz przegrali podium z BMW. Jednak to SERT pokazywał siłę, spokój i dokładność. Ten zespół jest po prostu niesamowity, gdy pojawił się problem z wymianą przedniej ośki nikt nie krzyczał, dopiero po zmianie nastąpiły szybkie wyjaśnienia. Gdy w niedzielny poranek Vincent Philippe zaliczył małego dzwona podczas odbudowy motocykla ekipa zachowywała się jak „niemieccy turyści w Egipcie”, pełen luz. Może to wyglądało jak wakacje, ale każdy robił swoje i motocykl został odbudowany w góra 6 minut i nawet nie stracili prowadzenia. Niemożliwe? Tam szefem zespołu jest genialny Dominique Meliand. Człowiek instytucja, dla fanów Endurance święty za życia. W żadnym z tych określeń nie ma przesady, jego taktyka i znajomość specyfiki wyścigów Endurance jest kosmiczna. Historia nie zna wyścigu, który by przegrał, gdy nie było wielkiego wypadku w wykonaniu jego zawodników. Nawet, gdy miał wolniejszych zawodników potrafił ustawić zespół w grze defensywnej. Potrafi wyliczyć przewagę i w środku wyścigu zarządzić zjazd do boksu w celu zmiany zębatki i poprawienia osiągów na rozciągającym się łańcuchu. Po prostu biały kosmita.
Nad ranem dramat przeżywa YART, zespół Gwena. Najpierw elektronika i w końcu przegrzany silnik. To trzeci Bol d’Or z rzędu, gdy tak samo kończą rywalizację, przez co słabo poinformowany kibic może mieć tylko jeden wniosek: Yamaha nie nadaje się do długich dystansów. Trzy lata YART, GMT i Maco Moto gotują silniki, nawet, gdy jak teraz temperatura otoczenia zbliża się do zera. Końcówka wyścigu była równa, Suzuki kontrolowało przewagę nad Kawasaki. Trzeba przyznać, że nowy model „ zielonych” jest doskonały. Team oficjalny był drugi, Bolliger o włos przegrali podium w walce z BMW. Zespół używający bawarskiej maszyny borykał się z wyciekiem oleju, raz za późno zmienił klocki hamulcowe, ale podium wywalczył. Mając doskonałych zawodników w składzie podczas 12h Albacete może myśleć o zwycięstwie.
Na mecie wyścig miał dwóch bohaterów. Najważniejszym był Vincent Philippe, który wygrał ten ekskluzywny wyścig po raz siódmy. Ten wynik daje mu skuteczność 9,33 procenta wszystkich wygranych, ale biorąc pod uwagę jego formę i organizację zespołu SERT to dopiero preludium wspaniałych rekordów. Mówiąc o rekordach nie można pominąć wiadomości, że zespół Suzuki przejechał 814 kółek (3590 km), o jedno mniej niż rekord na torze Magny Cours. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że trzecim zawodnikiem SERT był Anthony Delhalle. Francuz przez trzy sezony wygrywał Puchar Świata Superstock dla zespołu Kataru i teraz zmienił barwy. Na podium puchar wręczał mu właśnie poprzedni szef, który jest głównym sponsorem mistrzostw Świata Endurance, a jego team był dopiero 11 w Superstock. Endurance to specyficzny i trudny sport. Czasami trzeba być szybkim, czasami dokładnym. To loteria połączona z perfekcją. To tysiące widzów i ludzkie dramaty. Pokocha je każdy, który choć raz to zobacz. Naprawdę warto.
|
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeczad zdjêcia! czad artyku³ z mega doz± profesjonalizmu i pasji!!! Wiêcej takich!!! pozdrawiam
Odpowiedz