Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarzeBez przesady. Jeśli już iść tą drogą, to w świetle obecnych przepisów najbardziej ekonomiczny jest zakup 125-tki. Niewiele droższa od 50-tki, a spala podobne ilości paliwa i nie trzeba się martwić zabraniem dowodu za prędkość powyżej 45 km/h. Chociaż są też moto wyższych pojemności (np. 250-500), których eksploatacja będzie tańsza niż samochodu.
Odpowiedz125, czy 50- jeden czort. W Polsce na zime i tak bez samochodu, albo komunikacji publicznej dlugo nie pociagniesz. Jezdzilem przez kilka lat motocyklem do pracy przez okragly rok i wiem, co to za miód. Dzieki pracy biurowej moglem sobie rano odmrozic brązowe palce na kubku z herbata, ale jakbym mial pracowac fizycznie w podszytej wiatrem hali, albo na dworze, to zapomnij. I spogladanie z niepokojem w niebo, czy nie walnie sniegiem, albo marznaca mżawką... Jakby sie nie napinac, to w Polsce jednoslad jako jedyny srodek transportu w sensie utylitarnym nie ma wiekszego sensu, wiec lepiej jezdzic czym sie komu podoba, a nie szukac na sile pseudo-rzeczowych argumentow usprawiedliwiajacych, albo negujacych ten czy inny wybor (albo brak wyboru- np kierowca bez kategorii A, pouczajacy otoczenie, ze pojemnosc powyzej 125 nie ma sensu). Dla mnie bez sensu sa bobbery z ape-hangerami i na kwadratowych "oldschoolowch" kapciach, ale jak sie komus podobaja to super- niech jezdzi! Moze jak kto ma wypadajacy dysk, to mu nawet lepiej...
Odpowiedz