Benelli Dong to miejski skuter, którego ko³o zawieszono na pojedynczym wahaczu
Benelli wprowadza nowy skuter elektryczny o nazwie Dong. Fajna nazwa, tym bardziej, że poza walutą Wietnamu, mamy też ciekawsze znaczenia, jak np. wulgarne określenie penisa.
Ale to tylko dygresja, zostawmy niezdrowe skojarzenia, tym bardziej, że jeśli mnogość małych i lekkich skuterów elektrycznych na rynku czegokolwiek nas nauczyła, to tego, że rozmiar nie ma znaczenia - liczy się to, jak go używasz. A Dong idealnie nadaje się do miasta.
Firmy takie jak Yamaha i Honda rozpychają się na rynku z własnymi małymi skuterami elektrycznymi, ale Dong obejmuje zupełnie nowy kierunek projektowania. Włoska firma Benelli (obecnie należąca do chińskiej firmy Geely) zaprojektowała małego Donga, jako bardzo lekki miejski pojazd.
Jego specyfikacja techniczna może nie jest zbyt imponująca, ale solidna. Obejmuje przede wszystkim silnik w piaście o mocy 1200 W na nietypowym dla tego typu pojazdów jednostronnym tylnym wahaczu. Pod siedzeniem znajduje się również wyjmowana bateria litowo-jonowa 60 V 26 Ah o pojemności 1,56 kWh.
Benelli ocenia akumulator na około 60 km zasięgu. To niewiele na dłuższe przejazdy, ale to oczywiste, że na pojazdach tego typu rajdy dookoła województwa robią tylko hardkorowcy. Do miejskich celów 60 km na jednym ładowaniu powinno wystarczyć.
Oczywiście Dong został wydany dla azjatyckich odbiorców, gdzie małe elektryczne skutery są normą. Jednak firma działa na rynku światowym, więc nie możemy wykluczyć, że Dong pojawi się także na europejskim, a zatem i polskim rynku. Swoją drogą Benelli już wcześniej pokazało Donga, ale pod nazwą... Divo.
Prędkość maksymalna 45 km/h, którą rozwija Dong, pasuje idealnie, tak samo jak niewielka masa pojazdu wynoszące zaledwie 74 kg. Na swoim debiutanckim rynku, którym jest Indonezja, Dong został wyceniony na niecałe 10 tys. złotych (w przeliczeniu z rupii indonezyjskiej na złotówki).
Tego typu małoformatowe elektryczne skutery stają się coraz bardziej powszechne na rynkach azjatyckich, a zapewne podobna przyszłość czeka je również u nas. No to teraz na serio: kto chciałby wyciągnąć Donga i pokazać go na mieście?
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze