Bartek Ogłaza idzie po więcej w 2008
W tym sezonie liczę na więcej bowiem wiele mi nie brakuje do innych zawodników. Wykonuje tyle samo kombinacji oraz ewolucji co inni, muszę jedynie dopracować technikę
Bartek Ogłaza to bez wątpienia jeden z najbardziej znanych polskich motocyklistów. Jak poczyna sobie w sezonie 2008 najlepszy polski zawodnik freestyle motocrossu? Zapraszamy do wywiadu, którego udzielił nam Bartek.
Ścigacz.pl Zacznijmy od Twoich planów na rok 2007. Rozmawialiśmy z Tobą jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Wiemy, że w tym roku startujesz w Mistrzostwach Świata FMX. Gdzie jeszcze będzie można Ciebie zobaczyć?
Bartek Ogłaza: Najbliższy termin imprezy, w której wezmę udział przypada na 18-19. kwietnia, kiedy to wystartuję w drugiej oraz trzeciej rundzie Mistrzostw Świata Freestyle Motocross. Mam również zamiar wziąć udział w kolejnych rundach IFMX, tak więc grafik wyjazdów wydaje się być nieco napięty. W Polsce pojawię się w dniach 10-11. maja na imprezie Extrememoto, w ramach której będzie organizowane Rampage FMX oraz 28-29. czerwca w Krakowie podczas pokazów freestyle motocorssu.
Ścigacz.pl: Wracając do mistrzostw Świata FMX, wiemy już, że pierwsze starty są za Tobą. Jak Ci poszło?
Bartek Ogłaza: Pierwsza runda Mistrzostw Świata w Libercu, która odbyła się 01.03.2008 przyniosła mi jedenastą pozycję. To bardzo dobry wynik jednak w tym sezonie liczę na więcej, bowiem nie brakuje mi wiele do zawodników ze ścisłej czołówki. Wykonuje tyle samo kombinacji oraz ewolucji co inni, muszę jedynie dopracować technikę ich wykonania. Moim celem jest pierwsza dziesiątka w klasyfikacji generalnej. Dodatkowo biorę udział w zawodach z cyklu Suzuki Night of the Jumps. Ostatnie odbyły się 05-06. kwietnia 2008. W ich trakcie udało mi się dwukrotnie zająć trzynastą lokatę. Przede mną jednak II runda Mistrzostw Świata w Graz, na której skupiam swoją uwagę.
Ścigacz.pl: Wiemy, że rozstałeś się ze swoim managerem, kto zajmuje się teraz Twoimi sprawami? Czy zmiana managera nie odbiła się negatywnie na relacjach ze sponsorami?
Bartek Ogłaza: Obecnie wszelkie sprawy w dużej mierze koordynuję sam. Pomimo, że oficjalnie moja współpraca z Grześkiem Dąbrowskim dobiegła końca w dalszym ciągu się przyjaźnimy i zawsze mogę liczyć na jego pomoc. Mam także nadzieję, że nasze relacje nie ulegną zmianie. Jeżeli chodzi o sponsorów, to rozstanie z managerem nie miało żadnego przełożenia na współpracę z nimi. W tej kwestii wszystko pozostało bez zmian. W sezonie 2008 wspierają mnie między innymi: RedBull, G-Shock, Diverse, SKF, Poland Position, Dunlop, Shell.
Ścigacz.pl: Jak przedstawia się Twoje zdrowie i przygotowanie kondycyjne?
Bartek Ogłaza: Jestem dobrze przygotowany, bowiem do sezonu 2008 trenowałem intensywnie. Dużo czasu spędziłem jeżdżąc po torze motocrossowym, dopracowując oraz udoskonalając wykonywane przeze mnie ewolucje. Sporo czasu poświęcałem jeździe na rowerze oraz pływalni, jednak wiadomo, że to nigdy nie zastąpi jazdy motocyklem i jest jedynie uzupełnieniem. Dlatego też na motocyklu staram się jeździć minimum trzy dni w tygodniu.
Ścigacz.pl: Trenujesz także z innymi zawodnikami. Na ile jest to ważne?
Bartek Ogłaza: To obecnie najlepsza forma treningu dla mnie, ponieważ od zawodników mogę się jeszcze wiele nauczyć a także uniknąć błędów, które sami popełniali. Pierwsze salto do swojego basenu z gąbkami, kiedy kompletnie nie wiedziałem jak to zrobić skończyło się dla mnie mało przyjemnie. Miałem trzy wybite kręgi w kręgosłupie, połamałem kask, o mały włos nie urwało mi nogi. Później pojechałem do Libora Podmola, z którym sporo trenowałem. Sam trening jest niekiedy bardzo męczący, 20 skoków do basenu i następnie wyjście z niego daje się niekiedy we znaki. Jednak to właśnie takie treningi dają mi najwięcej.
Ścigacz.pl: Czy widzisz w naszej młodzieży godnych kontynuatorów Twojej pasji? W jednej z naszych wcześniejszych rozmów ubolewałeś, że do Freestyle motocrossu trafiają coraz częściej ludzie bez przygotowania w motocrossie. Czy Twoim zdaniem można odnieść sukcesy bez motocrossowej zaprawy zaczynając do razu od basenu z gąbkami?
Bartek Ogłaza: To trudne pytanie. Z pewnością w Polsce brakuje młodych pasjonatów tej dyscypliny, którzy potrafiliby postawić wszystko na FMX i zaryzykować. Pomimo, że zainteresowanie tym sportem, jest dosyć duże, to brakuje sponsorów, którzy pomogliby w stawianiu pierwszych kroków, a przede wszystkim instruktorów, którzy wskazali by właściwą drogę. Dużo osób nie wie także od czego zacząć przygodę z FMX-em i niestety zaczyna od złej strony. Wielu osobom wydaje się, że ewolucje w powietrzu wiążą się jedynie z treningami na rampach i skokach do basenów, jednak nic bardziej mylnego. To największy błąd i największa głupota skakać do basenu z gąbkami nie mając jeszcze dobrze opanowanej techniki skakania z ramp na wprost. Każdy zawodnik, którego znam, oprócz Vanni Odera, jeździł w motocrossie. Nie zmienia to jednak faktu, że nawet w przypadku Odera, wszyscy oni jeździli od najmłodszych lat na motocyklu. FMX jest kolejnym etapem i ponoć na ten sport nigdy nie jest za późno. Przykładem może być występ 41-letniego zawodnika podczas zawodów w Ostrawie, w których brałem udział. Oczywiście on także zaczynał od najmłodszych lat, więc można wnioskować, że bez treningów daleko się nie zajdzie, a opanowanie jedynie backflipa na wybudowanej przez siebie rampie nie sprawdzi się na arenie międzynarodowej, bo nie w tym rzecz.
Ścigacz.pl: Widzieliśmy w Internecie pierwsze filmy z próbami wykręcenia front-flipa. Co o tym sądzisz? Niewykonalne, czy to tylko kwestia czasu
Bartek Ogłaza: Wszystko jest kwestią czasu. Nie ma chyba rzeczy niemożliwych. Na świecie żyje kilka miliardów ludzi, więc z pewnością się znajdzie taki jeden, który prędzej czy później tego dokona.
Ścigacz.pl: Gdzie leży w takim razie granica?
Bartek Ogłaza: Sam się nad tym niejednokrotnie zastanawiałem jednak ten sport nie ma granic. Obecnie wszystkie tricki, które wykonuję są oparte o backflipa. W bardzo krótkim czasie backflip stał się standardowym elementem w pokazie każdego z zawodników. Przekłada się to jednak na ryzykowność tego sportu. Coraz częściej dochodzi do wypadków oraz kontuzji.
Ścigacz.pl: Kiedy powiesz sobie dość?
Bartek Ogłaza: Ciężko powiedzieć. Z pewnością jeszcze się nad tym się nie zastanawiam. Ten sport strasznie wciąga, to moja największa pasja, a w zasadzie sposób na życie. Musiałoby się wydarzyć coś naprawdę poważnego, co uniemożliwiłoby mi jazdę motocyklem, a co za tym idzie dalsze starty. Dlatego czasami zastanawiam się czy pojawi się trick, którego wykonania się nie podejmę, gdyż uznam, że jest za bardzo ryzykowny Jak na razie jestem jeszcze sprawny - dodaje z uśmiechem Bartek. Zaszedłem daleko i cieszę się z tego, jednak chcę jeździć jak najdłużej i dalej się rozwijać.
Ścigacz.pl: Co nowego Twoim zdaniem przyniesienie (w kwestii nowych trików) w tym roku FMX?
Bartek Ogłaza: Na zawodach IFMX czy cyklu imprez Night of the Jumps nie będzie pojawiało się wiele nowych ewolucji. Nikt nie będzie ryzykował na tyle aby coś sobie zrobić, a także stracić punkty w klasyfikacji generalnej. Na tego rodzaju imprezach obserwujemy przede wszystkim bardzo dobrze dopracowane tricki, wszak podlegają one później ocenie sędziowskiej. Pomimo wszystko zdarzają się niepowtarzalne ewolucje. Przykładem może być Remi Bizouard, którego połączenie backflipa z tsunami nikt jeszcze nie powtórzył. Nowe kombinacje powstają zazwyczaj w trakcie treningów. Wtedy też przychodzi najwięcej pomysłów do głowy.
Ścigacz.pl: Czy nie obawiasz się, że coraz bardziej wyśrubowany poziom FMX może zniechęcić nowych adeptów tego sportu już na samym początku treningów?
Bartek Ogłaza: Wydaje mi się, że to jest kolejna sprawa. Jak już mówiłem wcześniej FMX nie polega tylko na wykonywaniu ewolucji. Trzeba naprawdę dobrze jeździć motocyklem, trenować w motocrossie, jednym słowem bardzo dobrze opanować technikę jazdy. Przykładem mogły być tegoroczne zawody Diverse Night of the Jumps w katowickim Spodku, kiedy to Darek Kłopot nie poradził sobie z rampami oraz krótkimi najazdami pomimo, że w trakcie treningów backflipy szły mu całkiem nieźle. Ciężko jest pojechać na dotąd nieznanym torze bez wypracowanej techniki jazdy i opanowania sprzętu. Tutaj zgodzę się z Andre Villa, który powiedział: Żeby skakać motocyklem trzeba się najpierw nauczyć jeździć. Zatem zanim zacznie się rozważać zajęcie się tą dyscypliną trzeba najpierw poświęcić wiele czasu na jazdę np. we wspomnianym motocrossie..
Ścigacz.pl: Jak opisujesz same starty w takich zawodach? Jaki to uczucie konkurować ze światową czołówką zawodników FMX? Czy nie towarzyszy Tobie strach, trema, stres, czy nie czujesz presji?
Bartek Ogłaza: Stres na zawodach jest nieodłącznym elementem. Często obserwuję zawodników podczas wcześniejszych treningów i wiem czego mogę się spodziewać po ich występie, uświadamiam sobie w czym mają przewagę, w czym są lepsi. Nie wyłamuję się jednak i jadę wcześniej opracowany przejazd. Po prostu o tym nie myślę i skupiam swoją uwagę wyłącznie na ewolucjach, które mam wykonać. Jesteśmy tylko ludźmi i każdy może się pomylić, najważniejsze to pojechać zgodnie z planem. Czasami zdarza się, że podczas jednego przejazdu kwalifikacyjnego mamy minutę na wykonanie siedmiu ewolucji plus jednej podwójnie punktowanej. To jest naprawdę mało czasu, więc niekiedy zdarzają się tzw. puste przeloty i w wyniku dużej ilości ujemnych punktów zawodnicy odpadają pomimo tego, że poprawnie wykonane tricki z pewnością zapewniłyby im wysoką lokatę. Najważniejsze to skoncentrować się na swoim starcie i dać z siebie wszystko. Cieszę się, że mogę brać udział w światowych zawodach. Dzięki temu nabieram doświadczeń i dopracowuję obecne ewolucje podnosząc swój poziom.
Ścigacz.pl: Czego Ci życzyć w sezonie 2008?
Bartek Ogłaza: Jak najwięcej wyjazdów, sukcesów, a przede wszystkim bezpiecznego sezonu.
Ścigacz.pl: Zatem tego Tobie życzymy i dziękujemy za rozmowę i trzymamy kciuki za Twoje starty w IFMX w Graz w nadchodzący weekend!
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzePowodzenia Bartek. Aby backflipy weszły Ci w krew i abyś zawsze lądował na 2 koła.
Odpowiedz