Siadając za stery nowego BMW R nineT Scrambler miałem nieco obaw. Ich źródłem było to, że klasyczny R nineT to motocykl tak fajny, że próba dłubania przy nim może zakończyć się jedynie popsuciem tego cacka. A Niemcy nadłubali trochę tworząc Scramblera.

Maszyna, którą przez dwa dni jeździliśmy po Alpach i Bawarii różni się od swojego protoplasty przede wszystkim wyposażeniem. Scrambler mówiąc krótko jest pojazdem uproszczonym. W przednim zawieszeniu pracuje klasyczny widelec (125 mm skoku), w miejscu widelca up-side-down marki Ohlins. Radialnie monobloki zostały zastąpione prostymi, czterotłoczkowymi zaciskami. Aluminiowy zbiornik paliwa, zastąpiony został stalowym. "Uterenowione" R nineT posiada większe przednie koło (19 cali) i oba koła są teraz odlewane z aluminium, a nie szprychowane. Wysoko poprowadzony układ wydechowy zachęcać ma do jazdy poza asfaltami. Z uwagi na zmianę konfiguracji przedniego zawieszenia zmieniony został kąt główki ramy - na mniej agresywny.

Osobiście najbardziej obawiałem się właśnie zmian w przednim zawieszeniu. Standardowy R nineT to świetnie prowadzący się i bardzo poręczny wóz. Większe koło i inna geometria w Scramblerze zapowiadały pogorszenie poręczności. Na szczęście obawy były trochę na wyrost, bo nowe BMW nadal prowadzi się bardzo dobrze, choć czuć że uzyskano więcej stabilności kosztem zwrotności - na szutrach i gorszych drogach z pewnością jest to krok w dobrym kierunku. Mieliśmy to szczęście, że pierwszego dnia wracaliśmy do hotelu po mokrych asfaltach, które ociekały wodą po ulewnych deszczach. Scrambler był na nich tak stabilny i neutralny, że nawet przy dynamicznej jeździe nie byłem w stanie prowokować kontroli trakcji (można ją zainstalować opcjonalnie), ani ABS (w standardzie).

Uproszczony układ hamulcowy nie jest już znakomity, a jedynie bardzo dobry. Zmiana rozmiaru kół pozwoli wszystkich chętnym naciągnąć na nie kostkowe opony (oryginalnie wóz wyjeżdża z fabryki na Metzelerach Tourance) i pośmigać po szutrach, co powinno być bardzo fajnym doświadczeniem.

Motocykl choć uproszczony nie sprawia wrażenia prostego, ani taniego. Przykuwa uwagę przechodniów, zbiera pochlebne przytakiwania innych motocyklistów, cieszy starannie wykonanymi detalami. Zmiany w stylistyce zauważą tylko znawcy tematu, zmiana charakteru pojazdu przesuwa go jednak w obszar zainteresowań nieco innego klienta. Takiego, któremu podobają się zadarte do góry wydechy, opony o agresywnym offroadowym bieżniku, klasyczne linie i klasyczne rozwiązania konstrukcyjne - czyli scramblery. Do tego Scrambler od BMW będzie tańszy od standardowego R nineT o całe 8000 zł, a to zapowiada spory ruch w salonach BMW.

Ten sprzęt będzie się dobrze sprzedawał. A powodów ku temu jest więcej ponad to, co tutaj wymieniłem. O wszystkim opowiem w raporcie z jazd, który pojawi się na stronach Ścigacz.pl już w najbliższych dniach.