Alpe Adria i WMMP runda V - Team Kondratowicz w czeskim Moście
Podsumowanie weekendu w Czechach przez braci Kondratowicz
Kolejna runda Alpe Adria i jednocześnie Mistrzostw Polski zawitały w miejscowości Most u naszych czeskich sąsiadów. Olsztyński Team Kondratowicz dotarł na tor o jeden dzień wcześniej, czyli w środę po to, by móc sprawdzić motocykl Marcina, w którym na wcześniejszych treningach w Poznaniu poleciała skrzynia biegów.
Pierwsze dwa dni treningów nie były całkowicie wykorzystane ze względu na zróżnicowaną pogodę. Tor w Moście położony jest w górach, gdzie za każdym razem panuje zmienna pogoda. Ciężko było dobrać odpowiednie opony. Gdy były założone takie na suchą nawierzchnię, zaczynał kropić deszcz, a gdy z kolei były zmieniane na deszczowe - zaczynało świecić słońce. W piątek utrzymywała się już stabilna, słoneczna pogoda. Można było szybciej jeździć i dokładniej ustawić motocykle. W jednym z treningów doszło do małej wywrotki Mariusza, ale na szczęście nic się nie stało.
W sobotę dwie kwalifikacje pokazały, że bracia są znów mocną konkurencją dla innych zagranicznych zawodników. Marcin z czasem 2:40:104 był 10., a Mariusz z czasem 2:39:858 był 8. Z Polskich kierowców to odpowiednio 3. i 2. miejsce.
Niedzielny, słoneczny wyścig był z tych wszystkich dni najcieplejszy. Udany start u obu braci sprawił, że toczyli walkę w wysokiej, pierwszej dziesiątce. W efekcie Mariusz dojechał na 8. miejscu, a wśród polskich kierowców był trzeci. Marcin w połowie wyścigu miał kłopot z rękoma. Silnie spuchnięte przedramiona uniemożliwiły dalsze ściganie, w rezultacie czego spadł na 15. miejsce, a spośród polaków szóste.
Marcin:
„Bardzo dobra lokata w kwalifikacjach dawała duże szanse zajęcia dobrego miejsca w wyścigu. Ta sytuacja nauczyła mnie, że czas w kwalifikacjach to nie to samo co wyścig. Na tej rundzie zauważyłem, że w zakrętach muszę popracować nad pozycją bo mam cały czas napięte mięśnie rąk. W wyścigu momentami nie mogłem puścić manetki gazu i nacisnąć palcami hamulca.”
Mariusz:
„Od samego przyjazdu na tor nie czułem się za dobrze, dokuczały mi zatoki czułem się przez to lekko zdekoncentrowany. Jeżdżąc przez wszystkie dni treningów nie mogłem się skupić, również miałem kłopoty z dostrojeniem zawieszenia. Generalnie cały czas coś mi nie pasowało. Sam wyścig również jechałem bez motywacji, czołówka odjechała mi zaraz na początku startu. Po kilku kółkach zaczęły boleć mnie ręce, ale starałem się jechać równym tempem, żeby dojechać do mety i utrzymać pozycję. Cały czas byłem atakowany przez zawodników jadących z tyłu, ale za każdym razem udało mi się odpierać ataki.”
|
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzeBrawa i szacun dla Kondratowiczów!Co by nie powiedzieć, ich udział w wyścigach to jednak chyba miły dla wszystkich powiew świeżości.Pozdrowienia i tak trzymać!
OdpowiedzSponsor jest sponsorem. Ważne by pomagał w zawodach. A hostessy ładne i ubrane gustownie i z klasą. Oby więcej zespołów miało takie podejście do tematu :)
OdpowiedzRozkładające się dupencje na tle "ubojni drobiu". Tego jeszcze nie grali...
OdpowiedzMiło popatrzeć jak sie rozwinęli , a pamiętam jeszcze jak tak niedawno zaczynali , Pozdrawiam i Życze wielu sukcesów
Odpowiedz