Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarzePelna zgoda, co do kilku motocykli w garazu, przy czym nalezy jasno postawic sprawe: jesli nie napinamy sie na nowosci i potrafimy pokochac youngtimery lub po prostu starsze sprzety, to zakup i utrzymanie trzech, czy nawet pieciu motocykli jest rzecza finansowo realna nawet dla osob o ograniczonych dochodach. Przykladowy zestaw, gdzie kazdy ze sprzetow nie przekroczy w zakupie 7000zl, a przyniesie mnostwo frajdy z roznych aspektow motocyklizmu: 1. ST 1100 2. EXC dowolny (2002-2005) 3. ZX 7 (6, 9) R 4. SV 650 5. WFM Wybor nalezy do nas: albo piec roznych fajnych sprzetow, albo za te same pieniadze jeden nowy uniwersalny sredniak z salonu w rodzaju MT 07.
OdpowiedzZakup 5 motocykli to nie koniec inwestycji a gdzie eksploatacja w postaci części zamiennych filtrów ,olejów, ubezpieczeń, przeglądów a nawet tak zwyczajnych tematów jak miejsce w garażu dla 5 maszyn? Z cała pewnością są osoby dla których jest to wydatek do udzwigniecia bez większego wysiłku natomiast są to jednostki.
OdpowiedzWspolna odpowiedz do Mikolaja i Mateusza: Pisze z praktyki- mam obecnie 4 "dorosle" motocykle i zastanawiam sie nad piatym. Koszty eksploatacyjne sa nieco wyzsze niz dla jednej maszyny, ale nie mnozy sie ich x5 z prostej przyczyny- laczny przebieg roczny wszystkich maszyn jest podobny do rocznego przebiegu jednego uniwersalnego motocykla. Nie rozdwoisz sie i nie wydluzysz doby do 35 godzin ani urlopu do 60 dni. Bonusem jest roznorodnosc wrazen, a nie ich zwielokrotnienie. Co do garazowania, to w zwyklym blaszaku 3x5m mozna spokojnie upchnac 3 sprzety i sredniej wielkosci samochod. Stawiajac auto na zewnatrz zyskujesz kolejne 2 miejsca. Nie majac zadnego garazu problemem jest nawet jeden motocykl (jakies 15 lat tułałem sie po parkingach strzeżonych i komórkach na drugim koncu miasta wiec tez cos o tym wiem). Koszt OC w PZU po wszystkich znizkach to 129 zl plus przeglad 64 zl. Jak sie to zsumuje i podzieli na 12 miesiecy, to wychodzi 16,08 zl/miesiecznie za kazdy motocykl. Duzo? Bez jaj... Wiekszosc przecietnie zarabiajacych puszcza 3x tyle za jednym posiedzeniem w knajpie... Jesli przy tym wszystkim nie boisz sie ubrudzic rąk przy samodzielnym serwisowaniu, to robi sie naprawde normalnie. Reasumujac: jesli pieniadze sa problemem, to mozna spokojnie pozostac przy 3 sprzetach np szosowy turystyk, lekkie enduro i goły youngtimer. Szerokie spektrum zabawy, łączny koszt zakupu da sie upchnąć w 15-20 tys. Poczatkowy koszt serwisowy (najwiecej robia opony) 3-5 tys., pozniejszy koszt utrzymania w ruchu x1,2. Do kosztu startowego dochodza jeszcze specyficzne szmaty np offroadowy kask, i buty, ale dla osob dbajacych o sprzet to zakup raz na 10 lat.
OdpowiedzKenlee, a powiedz mi jak serwisujesz motocykle? Według rozpiski od producenta, czyli co ileś km lub miesięcy, według jakiegoś swojego własnego systemu czy wyłącznie jak widzisz, że coś się zużyło? Pytam z ciekawości, ponieważ sam mam potrzebę na trzy różne maszyny, jednak już koszty utrzymania jednej wyczerpały mój limit. Paliwo nie jest problemem, ale serwis i opłaty skutecznie drenują kieszeń. Druga sprawa, to przy takim rynku motocykli używanych jak obecny, ciężko jest trafić jedną w 100% zadowalającą sztukę, a co dopiero pięć. Niby można się bawić w długie poszukiwania, ale ostatecznie czas to również pieniądz. Nie każdy ma godnych zaufania znajomych motocyklistów i wtedy pozostają już tylko handlarze lub wypatrywanie pereł od prywatnych właścicieli.
OdpowiedzKonkretnie: serwis wyczynowego enduraka 4T co 20 mth/800 km: 1,2 litra oliwy (nawet najdrozszy Motorex 10W60 nie pochlania majatku przy takiej ilosci), filterek za 17 zl, pranie i nasaczanie filtra powietrza to pomijalny koszt (flaszka ekstrakcyjnej za 7 zl i oleju przekladniowego do nasaczania za 25 zl wystarcza na kilka serwisow, kosztu Ludwika i wody nie licze, bo "pobieram" z kuchni). Zawory 0 zl- poprzednie 4 sprzety mialem na srubkach, a obecny na plytkach po 2300 km wciaz trzyma parametry. Jak nie bedzie trzymal, to koszt plytki 30 zl... O tloku i lancuszku (600zl i 120 zl) przy moich przebiegach zaczynam myslec po trzech sezonach (przy amatorskiej jezdzie i dbaniu o filtry interwaly serwisowe ukladu tlokowo-korbowego producenta mozna sobie przemnozyc x1,5 albo i x2- w ciagu 7 lat dwukrotnie rozbieralem i mierzylem EXC 400- caly czas w normach- tlok wymienilem za drugim razem dla swietego spokoju). Kupujac np DR 350 interwaly oleju zgodnie z zaleceniem producenta mozna sobie ustawic na 1500 km/40 mth, a zabawy w terenie niewiele mniej. Serwis enduro 2T: tlok za 500zl co dwa sezony i flaszka oliwy do skrzyni co sezon. Oliwy 2T tyle ile wyjezdzisz z benzyna. Pranie filtra powietrza, jak wyzej. Serwis turystyka/youngtimera: zgodnie z rozpiska producenta olej co 10 tys, 3,5 litra polsyntetyka Mobila po 25 zl flaszka. Wymieniam co sezon, chociaz moglbym co poltora, filterek za 32 zl, co trzeci sezon plyn hamulcowy za jakis psi grosz, filtr powietrza w tym modelu jest akurat drogi i w jednorazowkach dostepny tylko z oryginalu 190 zl, ale mozna kupic za 200 zl zmywalnego K&N i miec swiety spokoj. Setki oliwy do kardana nie licze chociaz zmieniam co sezon, mimo iz producent dopuszcza zmiane co kilka lat. Zawory na hydrosztosach nie wymagaja serwisu. Youngtimer hyperbike- 4 litry tego samego Mobila co 6000 tys, zawory na srubkach, filtr powietrza 50 zl, oleju 25 zl. Tutaj kosztem jest samo odrestaurowanie, gdyz model jest uznawany za "kultowy" przez co jest kilkakrotnie drozszy w fabrycznych uzywanych czesciach. Kupilem go lekko skundlonego i dojscie blisko oryginalu to byl koszt zakupu x3, ale jesli wybierzemy mniej znany (a wcale nie gorszy) model, to koszt uzywanych czesci na allegro i e-bayu bywa wrecz smieszny, a nowe eksploatacyjne w necie tyle co i do kazdego innego. Opony sa kosztem, ale przy kilku sprzetach ich zuzycie tak naprawde rozklada sie na lata. Do tego dochodza jakies klocki, uszczelniacze i inne pierdoly ale one tez rozkladaja sie na mniejsze przebiegi poszczegolnych sprzetow. Co do zakupu odpowiednich sprzetow, to trzeba jezdzic, szukac, liczyc i decydowac innej opcji nie ma.
OdpowiedzDziękuję za odpowiedź. Kluczem do wdrożenia podobnego systemu jest więc własna miejscówka nadająca się do tego typu prac oraz posiadanie rozszerzonego kompletu narzędzi, których to rzeczy mi brakuje. Wynika z tego jasno, że dopóki jestem na etapie tułacza parkingowego, to będę automatycznie skazany na zewnętrzne serwisy i tym samym tania samodzielna eksploatacja i rozbudowany park maszynowy muszą jeszcze poczekać. Ale jakiś plan jest.
OdpowiedzJest dokladnie tak jak piszesz- bez wlasnego garazu ogarniecie nawet jednego sprzeta jest uciazliwe. Co do narzedzi, to nie ma co przesadzac, od bodaj 17 lat trzonem mojego zestawu jest ta sama walizka nasadek Stanleya, ktora teraz mozna kupic za jakies 250 zl, do tego komplet plasko-oczkowych, pudelko bitow Yato, dwa dynamometry (maly i sredni), pare wkretakow, podstawowe elektronarzedzia i jakies pojedyncze specjalne, ktore uzbieraly sie przez lata (hakowe, do szprych, kwadraty do zaworow, wykretaki itp). Duza pomoca jest sredni kompresorek, a migomat to juz luksus. Do enduro przydaje sie prosty stojak. Podobnie do scigacza (a nawet bardziej). I to z grubsza wszystko.
OdpowiedzTylko nie wiem kolego czy uwzględniłeś w tej swojej kalkulacji ubezpieczenie i przeglądy tych wszystkich maszyn. Jak to sobie podliczyć, to nagle okaże się, że wcale tak znowu nie każdy może sobie na to pozwolić.
Odpowiedz