Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarzeDziękuję za odpowiedź. Kluczem do wdrożenia podobnego systemu jest więc własna miejscówka nadająca się do tego typu prac oraz posiadanie rozszerzonego kompletu narzędzi, których to rzeczy mi brakuje. Wynika z tego jasno, że dopóki jestem na etapie tułacza parkingowego, to będę automatycznie skazany na zewnętrzne serwisy i tym samym tania samodzielna eksploatacja i rozbudowany park maszynowy muszą jeszcze poczekać. Ale jakiś plan jest.
OdpowiedzJest dokladnie tak jak piszesz- bez wlasnego garazu ogarniecie nawet jednego sprzeta jest uciazliwe. Co do narzedzi, to nie ma co przesadzac, od bodaj 17 lat trzonem mojego zestawu jest ta sama walizka nasadek Stanleya, ktora teraz mozna kupic za jakies 250 zl, do tego komplet plasko-oczkowych, pudelko bitow Yato, dwa dynamometry (maly i sredni), pare wkretakow, podstawowe elektronarzedzia i jakies pojedyncze specjalne, ktore uzbieraly sie przez lata (hakowe, do szprych, kwadraty do zaworow, wykretaki itp). Duza pomoca jest sredni kompresorek, a migomat to juz luksus. Do enduro przydaje sie prosty stojak. Podobnie do scigacza (a nawet bardziej). I to z grubsza wszystko.
Odpowiedz