Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzewbrew pozorom jedno z drugim się wiąże. Dawno temu, na treningach kolarskich w których brałem udział, trenerzy nie mieli do dyspozycji przeróżnych gadżetów i zaplecza medycznego do badania wydolności i "obciążenia" organizmu. Była taka metoda, że po kolejnej jednostce treningowej kładliśmy się na parkiecie sali gimnastycznej (mówimy o treningu ogólnorozwojowym), trener mówił start, a naszym zadaniem było po prostu wstać po minucie i kolejna jednostka treningowa, i tak w kółko. Trener notował po ilu sekundach myśmy wstawali, jakie są odchyły od tej minuty... w górę, w dół, o ile sekund. Analiza tych danych na wykresach była narzędziem pomocnym w określeniu aktualnego stanu formy fizycznej zawodnika do maksymalnych możliwości jego organizmu (ile można z nas jeszcze wycisnąć). Stąd uważam, że nie patrząc na prędkościomierz, kierowca powinien czuć całą kinetykę pojazdu który prowadzi - tak jak napisałeś - ale powinien też być w stanie powiedzieć z jaką prędkością się porusza wyrażoną w liczbach. Jeśli tego nie potrafi, to znaczy że coś jest nie tak z jego poczuciem czasoprzestrzeni i powinien się nad sobą zastanowić dlaczego - być może jego organizm zbliża się do swoich maksymalnych możliwości i co powinien zrobić... może przerwa na odpoczynek, może trening, może nieodpowiednia maszyna, a może sygnał, że wcale się do tego nie nadaje.
OdpowiedzBrak odpowiedzi do tego komentarza