Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzeto był tylko cytat z - chyba 2010 r.- kiedy dziennikarka pisma podobnie zakochanego w bmw jak scigacz.pl skrytykowała nowe MG stelvio - nie było za co, to za zbiornik 32 litry....ja tam nic nie mam ani do bmw ani do MG, tak tylko, jak dzienniakrze....zcepiam sie wszystkiego
OdpowiedzZ tą małą różnicą że Beema pali z reguły niewiele ponad 5 l/100 km i można zejść niżej a Guzik wciąga wachę z dużo większym apetytem tak więc w tym przypadku 30 litrów nie równa się 30 litrom. Poza tym osobiście wychodzę z założenia że po co na codzień wozić taką bekę - ani to wygodne ani potrzebne... Lepiej na wyjazd zapakować 2 kanistry na albo pod kufry albo dokupić akcesoryjny zbiornik - większość z prawdziwie turystycznych moto ma taką możliwość... pozdrawiam
OdpowiedzSpoko,teraz zrozumiałem, w pełni się zgadzam :D Korzystając z okazji trochę się wypłaczę (to w końcu anonimowe forum i mogę wygłosić treści, zwłaszcza nieco bardziej zdumiewające). Faktem jest, że dziennikarze, zostawiają sporo do życzenia (nie tylko ostatnio). Kilka razy już miałem tak, że przeczytałem kilka artykułów, wydawało mi się, że coś tam niby wiem, a jak przyszło do spotkania twarzą w twarz ze sprzętem i jego właścicielem, to wrażenia były mocno rozbieżne. "Dziennikarze" są strasznie tendencyjni i powierzchowni, a są to ludzie którzy kształtują światopogląd (nie dotyczy to akurat tylko dziennikarzy motoryzacyjnych). Widzieliście kiedykolwiek dziennikarza który rozebrał owiewki, i poprosił spawacza o opinię co do jakości wykonania spawów? Ja też nie, ale o tym, że zmieniona jest geometria to zawsze informacja się znajdzie (to akurat ważna informacja, ale niepełna, tzn. co u licha chciano osiągnąć, w którą stronę, czy chcieli osiągnąć stabilność przy wysokich prędkościach czy co). Chyba tylko KOKKINA FEGARIA sili się, żeby opukiwać trochę sprzęt (tak łapami, czy aby jest wystarczająco mocno zbudowany), ale wszyscy mówią o tym jaka jest jakość wykonania na podstawie chyba koloru lakieru, i tego jak miękkie są plastiki. Ew. stwierdzają, że: "To co początkowo uznać można za przejaw oszczędności okazuje się dość przemyślanym posunięciem. Wyobraźcie sobie wspinaczkę na granicę albańsko-grecką, kiedy zapada zmierzch, pada deszcz, później grad, a na końcu śnieg. Do tego zaczynacie marznąć bo temperatura spada do 5*C, do tego rozpruliście kombinezon przeciwdeszczowy, woda leje się po Was strumieniami i akurat teraz musicie wymienić żarówkę." (cytat z testu znalezionego w necie) No proszę was, czy to oznacza, że będzie mniej rdzewiał bo ma 3 warstwy lakieru zamiast 2, czy to oznacza, że ma hermetyczne kostki elektryczne, zamiast zwykłych, czy to wyjaśnia stopień skomplikowania serwisu i ewentualnych kosztów, czy mówi nam to cokolwiek o tym ile faktycznie można zapakować na sprzęt i ten stabilnie się zachowuje, czy daje nam to informację o tym po jak głębokiej rzece da się przejechać? Nie, prawdopodobnie to co wydaje się być przejawem oszczędności jest przejawem oszczędności, wierzcie mi, da się zrobić coś tak, żeby było starannie wykonane i jednocześnie łatwe w serwisie. Każdy kto ma prawojazdy kat A, umie rozróżnić motocykl od krowy, konia i taczki, kto przejechał co najmniej 300 km w życiu może pisać artykuły. Artykuły dla ludzi pracujących w ZUS-ie, którym chce się wydawać, że mają jakąś wiedzę. Skutkiem czego zamiast mieć świadomych konsumentów, zaczynamy mieć bandę (za przeproszeniem) gównozjadów, którzy dziwią się, że w trzy letnim japońcu* zaciera się korbowy (wcale nie katowanym), albo w trzyletnim motocyklu (również japońskim*, poj 1000), po glebie i zawiezieniu do spawaczy ci stwierdzają, że motocykl był już spawany, bo takich "kleksów zamiast spawów" to żadna fabryka by nie wypuściła, na co chłop odpowiada: panie ale mam go od nowości i nigdy nie leżał. Wiem, że nie da się w pełni sprawdzić sprzętu w ciągu trzech dni, ale postarajcie się być nieco bardziej dokładni, zamiast wymyślać co nóż nowe błyskotliwe i przezabawne teksty (co zresztą jako tako wychodzi). *Celowo nie pisałem jakie to sprzęty, bo posrałbym się bardziej niż po tatarze ze znanej firmy (gdzie akurat pewnie ta firma miała rację).To na dziś się napisałem.
OdpowiedzPiszesz o skutkach a trzeba tez spojrzec na przyczyne - media tradycyjne (a czesto tez elektroniczne) naprawde dzis cieńko przedą. Dlatego tez poza pobierznoscia i nieznajomoscia tematu, wazne jest to, ze zadaniem "dziennikarza' jest wystawienie mniej lub bardziej pobieznej, byleby - bron boże! - niekontrowersyjnej laurki - narazenie sie reklamodawcom moze w okreslonym okresie czasu okazac sie byc albo nie byc dla gazetki, portalu i ich kadry zarzadzajacej i wlascicieli. Z|apytac by sie nalezalo jaka czesc przychocdow np. scigacz pl stanowia reklamy od bmw - patrzac na czestotliwosc reklam moze to byc np. 25%. wtedy robi sie nieciekawie...
OdpowiedzTak to fakt, jeżeli dziennikarz jest finansowany głównie z podmiotu, który ocenia, to dobrze nie może być. Wydaje mi się, że raz, dziennikarz, coraz częściej wydaje opinie, które zbudował na zasadzie "wydaje mi się", "ogólnie nie jestem przekonany do tego produktu, więc trochę poprzyczepiam się do czegokolwiek" (wspomniany za duży zbiornik), dwa potencjalny konsument nie jest zaciekawiony aż tak bardzo prawdą. To chyba sposób w jaki nauczyliśmy zbierać się informację wpływa na to jakiej jakości powinna ona dla nas być, poprzednie pokolenia częstokroć kwestionowały to co było podawane do publicznej wiadomości (cenzura), trzeba było wszystko poddawać w wątpliwość oraz innymi sposobami zbierać elementy układanki. Teraz wystarczy wpisać hasło w google, i na ogół pierwsza lepsza odpowiedź jest dla nas wystarczająca. Zresztą nie ma sensu za bardzo kombinować, bo w konkurencyjnych mediach piszą praktycznie to samo (współpracowanie przez serwisy informacyjne z tymi samymi agencjami prasowymi).
OdpowiedzJezeli chodzi o tzw. newsy to wszedzie jest praktycznie to samo - podobnie "recenzje' produktów - wydaja sie, ze sa pisane na podstawie tych samych materialow dostarcczonych przez producentów. takie "dziennikarstwo"....
Odpowiedz