Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 13
Pokaż wszystkie komentarzemiałem okazję spędzić urlop z jej książką - ponieważ uwielbiam podróże motocyklowe ucieszyłem sie, że własnie przed wyjazdem wpadła mi w ręce. Dwa wieczory - przeczytana... Bez emocji, podejrzewam, ze co druga osoba gdyby posadzić ją na GS i wysłac do Jordanii napisała by co najmniej tak samo, im dalej sie czyta tym większa nuda. Mdliło mnie jak za kazdym razem autorka musiała odganiać natarczywych męźczyzn, którzy chcieli czegoś więcej niż rozmowy - momentami już nie wiedziałem o czym ona chce pisać. Nie odniosłem wrazenia aby motocykl był jej pasją - moim zdaniem leczy kompleksy i szkoda, ze przy pomocy "jazdy motocyklowej". Równie dobrze to samo mogła opisać autostopem.
OdpowiedzWsiadaj na GS'a, odbądź lepszą podróż, napisz lepszą książkę! Wszyscy będziemy Tobie wdzięczni.
OdpowiedzGnypek! Luzuj poślady i przestań się podniecać. Po jednej imprezie pt. "GS CHALLENGE" sama Jackowska przyznała w wywiadzie, że ta impreza zdecydowanie była większym wyzwaniem od jej wyprawy. Kto nie wierzy odsyłam do video relacji na "scigacz.pl". Zatem każdy uczestnik imprezy GS CHALLENGE pokonał większe wyzwanie. Natomiast czas na pisanie książki każdy motocyklista woli poświęcić na swoją pasję. Najwyraźniej Pani Ania nie pasjonuje się jazdą na motocyklu. Może wybrała motocykl bo było taniej niż samochodem - nie wiem.. i nie mam nic do tego. Ale nie lubię udawania kogoś kim się nie jest.
OdpowiedzPoślady ci u mnie wyluzowane :), a chodzi mi jedynie o to, że jeżeli ktoś nie chce, to niech nie czyta, nie ogląda, nie klika i nie wiem co tam jeszcze. Możecie mieć własne zdanie, takie każdego prawo, tylko przestańcie już z tym parciem na media itp. itd. Ania doceniła trudy GS CHALLENGE. To przecież świadczy o jej niewygórowanym mniemaniu o sobie. Mogłaby się asić: ja to, ja tamto, a tu przyznała, że było to dla niej duże wyzwanie. To jest prawdziwa skromność!!! Pamiętam, że tak samo atakowano Martynę Wojciechowską, po jej książce "Przesunąć Horyzont". Że ją wnieśli, że to, że tamto. To chyba taka nasza polska specjalność: twierdzenie, że ja wszystko zrobiłbym lepiej. No właśnie, zrobiłbym. Ja niezmiennie podziwiam Anię i czekam na dalsze relacje.
Odpowiedz