Zlot motocykli BMW 2011 - czasy PRL w Bornem Sulinowie
Czasy PRL, klimaty militarne, miasto-widmo i dużo dobrej zabawy, czyli XI międzynarodowy zlot motocykli BMW
W iście wojskowym miasteczku o nazwie Borne Sulinowo na każdym kroku można zobaczyć nie tylko pozostałości po Armii Radzieckiej, ale także ślady odciśnięte przez jeden z garnizonów III Rzeszy. W miniony weekend jednak, odbył się tam też XI międzynarodowy zlot motocykli BMW. Pośród starych fiatów, sloganów „kredyt umarł, kryzys żyje, kto nie płaci ten nie pije” oraz przemykających tu i ówdzie towarzyszy w mundurach, zaczęły się z czasem pojawiać motocykle z logiem bawarskiego koncernu. Warto wspomnieć, że zlot BMW jest otwarty dla wszystkich pasjonatów jednośladów i pomimo, że Beemki zdecydowanie przeważały, nie zabrakło także pojazdów innych producentów. Łącznie do Bornego zjechało się ponad osiemdziesiąt motocykli i około stu dziesięciu uczestników. Pośród wszystkich pojazdów, które pasły się na hotelowym parkingu, można było dostrzec kilka rodzynków, począwszy od sprzętu Jamesa Bonda (czyt. BMW R1200CC), przez okryte futrem R100GS PD, R80GS PD Replica by MotoMirek, a na K75 z 1987 roku kończąc.
W piątek tradycyjnie każdy z uczestników zlotu musiał przejść chrzest bojowy, a właściwie przygotowujący do boju. Każdy zdatny do służby otrzymywał specjalną książeczkę uprawniającą do uczestniczenia w tegorocznym PRL Camp. W trakcie wieczornej kolacji przy grillu toczyły się debaty na temat wszelkich motowypraw, przejechanych kilometrów, doświadczeń zebranych w podróży, a przede wszystkim koleżeńskich rozmowach na tak zwane tematy o wszystkim i niczym. Po objedzeniu się do syta, uczestnicy spalali kalorie podrygując w rytm muzyki, a co poniektórzy postanowili ochrzcić lato skokiem z pomostu do położonego nieopodal jeziora. Jednym słowem, impreza zakończyła się zaraz przed świtem.
Sobotni poranek rozpoczęło wspólne śniadanie, aby tuż po nim zlotowicze podzielili się na dwie grupy: offroadową i turystyczną, w ramach których zostały wydzielone dwie odrębne trasy. Malownicze tereny Bornego Sulinowna kryją w sobie wiele miejsc wartych odwiedzenia. Największe w Polsce pola wrzosowe, jeziora, tereny nadzalewowe, czy też opuszczone budynki czynią je miejscem, na które z ochotą spogląda się zza wizjera kasku. W trakcie sobotniej przejażdżki, jedną z lokalizacji, którą odwiedziła grupa turystyczna, była niezasiedlona miejscowość Kłomino. Na dzień dzisiejszy to miasto-widmo liczy sobie oficjalnie około dwudziestu dwóch mieszkańców, jednak ich rzeczywista liczba może być nieco wyższa. Rozwieszone na balkonach ubrania, czy też wystające tam i ówdzie anteny dawały znać o obecności kilku, kilkunastu na dziko mieszkających osobach. Puste bloki, które w zasadzie stanowią jedynie płyty betonowe, zostały ograbione doszczętnie ze wszystkiego, co można było w jakikolwiek sposób upłynnić na rynku. Wieść niesie, że to małe miasto-widmo może w najbliższym czasie zniknąć z powierzchni ziemi bowiem od 2008 roku prowadzi się tam sukcesywną rozbiórkę.
W samym Bornem Sulinowie wiele pięknych budynków jak na przykład kasyno oficerskie niszczeje pod wpływem lat, a bez odpowiednich inwestycji może podzielić podobny los jak budynki w Kłominie. Niemniej jednak to dzięki nim Borne i jego okolice jest miejscem ciekawym, w którym historia daje o sobie znać prawie na każdym kroku. Po szwendaniu się tu i ówdzie i zakończeniu wycieczek, przyszedł czas na próby offroadowe. Odbywały się one w miejscu, gdzie stoją stare, wermachtowskie spichlerze stanowiące aktualnie efektowną scenografię. Walki na czas na tankodromie podjęło się niespełna dziesięciu śmiałków, w tym jedna kobieta Asia. Pozostali uczestnicy albo kibicowali kolegom i koleżance walczącym z piaskiem, albo jeździli starym radzieckim samochodem ciężarowym ZIŁ-em. Powiem szczerze, że jego kierowca brał sobie mocno do serca śpiewaną przez pasażerów piosenkę „Panie szofer gazu, Panie szofer gazu” i tam gdzie było można, wciskał go do oporu. Kilka nowych siniaków po takiej wycieczce było gwarantowane, jednak radość z jazdy rekompensowała je w stu jeden procentach.
Wieczorem, kiedy wszyscy zjechali już do ośrodka, przyszedł czas na ostatnie zabawy we wspólnym gronie. Odbyły się konkursy na najwolniejszy przejazd, czy też na rzucanie „torebką” wypełnioną wodą. Tuż przed finałem imprezy, przyznano nagrody uczestnikom w kilku kategoriach.
Nagrodzeni zostali:
Najdalsza trasa na zlot – Artur Ros
Nastraszy motocykl na zlocie – Jacek Bochenek K75R z 1987 roku
Największy pechowiec zlotowy – Mirosław Kopeć
I miejsce w konkursie wolnej jazdy – Dominik Kopeć
I miejsce w próbie GS na tankodromie – Wojtek Szulc
II miejsce w próbie GS na tankodromie – Tomasz Hebzda
III miejsce w próbie GS na tankodromie – Mirosław Kopeć
Najbardziej oryginalny image na zlocie – Tomasz Hebzda
Wyróżnienie za pomoc koleżeńską – Jacek Warzyszyński
Wyróżnienie dla jedynej kobiety ujeżdżającej lekkie enduro – Joanna Borowik
Najzręczniejsza para na zlocie – Mira i Jacek Warzyszyńscy
Szczęśliwy klubowicz – Marek Lipowski
Najstarszy uczestnik zlotu – Paweł Kapuściński
Najaktywniejszy turysta w klubie – Rafał Zawierucha
Po rozdaniu nagród przyszedł czas na wieczorną kolację, aby tuż po niej przy akompaniamencie kapeli, miały miejsce ostatnie podrygi na samozwańczym parkiecie. Z każdą godziną liczba osób, które zasilały szeregi malała i malała, aby wkrótce na terenie ośrodka zapanowała cisza. Przerwały ją dopiero niedzielne pomruki motocykli, które tak jak niegdyś wojska III Rzeszy, zaczęły opuszczać Borne Sulinowo.
Kilka słów od „Prezesa”, czyli wypowiedź Tomka Sapeli po zlocie:
XI Międzynarodowy Zlot Motocykli BMW w Bornem Sulinowie 2011, mamy już za sobą. Czas zatem na małą refleksję i wspomnienia „po”. Myślę, że tegoroczny zlot podtrzymał tradycję Klubu BMW Polska Motocykle, łączącą przyjemność wspólnych spotkań z poznawaniem uroków naszego pięknego kraju – w szczególności mając na względzie upodobania właścicieli Bawarek do zwiedza różnego rodzaju regionalnych atrakcji. Corocznie poszukujemy zatem nowych miejsc pozwalających nam wszystkim na lepsze poznanie naszego pięknego kraju i w tym roku padło na Borne Sulinowo. Rejon, który w swojej historii gościł najpierw niemieckich, potem rosyjskich "gości". Jest to miejsce wyjątkowe i ciekawe, stąd też powstała koncepcja "niedobrego kotka" na PRL-owo/militarny charakter zlotu. Początkowo, w trakcie rozpoznania terenu obawialiśmy się, czy klimat PRL jak i nieco słabsze warunki lokalowo-gastronomiczno-biesiadne spodobają się uczestnikom... Już pierwszego dnia nie żałowaliśmy podjętej decyzji! Mam nadzieję, że za rok znów uda nam się zorganizować zlot inny od poprzednich oraz czymś nowym zaskoczyć starych bywalców, a nowych uczestników zachęcić, aby regularnie uczestniczyli w naszych spotkaniach klubowych, wspólnych wyjazdach, czy też po prostu do wstąpienia do naszego klubu.
Podsumowując, chciałem podziękować w imieniu klubu BMW Polska Motocykle, wszystkim uczestnikom za przybycie, jak i atmosferę, którą stworzyli. Dla nas, organizatorów, jest to największą satysfakcją i zarazem nagrodą. Do zobaczenia za rok, tym razem prawdopodobnie na południu Polski. ;)
P.S.:
Na sam koniec chciałem podziękować sponsorom naszego zlotu: BMW Polska, BMW Auto Fus za wsparcie finansowe, dzięki któremu mogliśmy zapewnić zlotowiczom atrakcje oraz nagrody.
Partnerom zlotu:
BMW Sikora - za zapewnienie obsługi serwisowej i pomoc techniczną,
BMW Zdunek - za zorganizowanie jazd testowych,
Touratech Polska - fundatora nagród,
Boxer-Parts - fundatora nagród,
Dunlop Polska - fundatora nagród,
InterCars S.A. - fundatora nagród,
Rukka oraz Schubert - za stoisko z ich produktami.
Pozdrawiam,
Tomasz „Prezes” Sapela
|
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeCo tak ma³o ludziów by³o? 80 motongów? Mo¿e wiêkszo¶æ stwierdzi³a ¿e jak trza p³aciæ za namiot 130 lub 210! dla nie zrzeszonych to lepiej jechaæ w Bieszczady np.? Pensjon ze zbytkami typu jacuzzi ...
OdpowiedzPotwierdzam jaki¶ odpa³, tyle kasy !!!
OdpowiedzJa te¿ potwierdzam. - 2 noclegi, - 5 posi³ków (w tym gill codziennie i pieczony prosiak w sobotê), - koszulka zlotowa, naklejka, smyczka, identyfikator, - 2 zespo³y z profesjonalnym o¶wietleniem (co wieczór inny), - jazda ZI£-em po tankodromie, - zwiedzanie muzeum PRL - wiele konkursów z nagrodami (nagroda g³ówna - komplet opon Dunlop) !!! - pe³na ochrona imprezy - wiele atrakcji (wojskowa komisja lekarska) za 200 Z£ to stanowczo za drogo. Ja chêtnie pojecha³bym na tego typu atrakcje za 50 z³. TYLKO KTO TO POTRAFI ZROBIÆ !!! Jak dacie radê to chêtnie wszyscy skorzystaj± :).
Odpowiedz