ZK¯ Kronopol Zielona Góra - Unia Leszno - Relacja
Gdy w środę do Zielonej Góry dotarły wiadomości, które stawiały pod znakiem zapytania występ w meczu z Unią Leszno Nielsa Kristiana Iversena i Fredrika Lindgrena, nikt nie dawał szans zielonogórzanom na korzystny wynik. Tymczasem okazało się, że motywacja wywołana dziurami w składzie może czynić cuda.
Pierwotnie spotkanie miało zostać rozegrane w niedzielę 24 sierpnia. Jednak deszcz storpedował te plany i z konieczności mecz odjechano w czwartek. Już wtedy wiadomym było, że nie wystartuje kontuzjowany Rafał Dobrucki, za którego zostało zastosowane zastępstwo zawodnika. Po wypadku w Anglii z jazdy zrezygnował Iversen, zaś poobijany Lindgren stawił się na stadionie i postanowił, że będzie walczył o punkty. Z powodu zaległych meczy w lidze szwedzkiej wystartować nie mogli (Nicolai Klindt i Ricky Kling), zaś problemy logistyczne stanęły na drodze Artemowi Wodjakowowi. Wobec tego w barwach ZKŻ-u zadebiutował brat Fredrika - Ludvig Lindgren. Z konieczności do składu wstawiony został Janusz Baniak, a w odwodzie był jeszcze Paweł Gwóźdź. Przy takiej skali problemów kadrowych, „niczym" wydawać by się mogła absencja Adama Shieldsa w Unii Leszno, którego zastąpił Troy Batchelor.
Pierwsze trzy wyścigi to prawdziwy nokaut wykonany przez gospodarzy. Trzy podwójne zwycięstwa i wynik 15-3 na tablicy to widok, którego nikt się nie spodziewał. O ile w dwóch pierwszych gonitwach wszystko rozstrzygało się na starcie, to w trzeciej kibice mogli obejrzeć mijanki. Spod taśmy najlepiej ruszył Krzysztof Kasprzak, którego na przeciwległej prostej przy bandzie chciał minąć Fredrik Lindgren. Walkę tych dwóch zawodników wykorzystał Piotr Protasiewicz, który „wszedł pod" zawodnika leszczyńskiej Unii, a bardzo mądrze zachował się Lindgren. Szwed obrał tor jazdy bliżej krawężnika i przeszedł na drugą pozycję, nie oddając jej do końca. Po serii podwójnych wygranych przyszedł czas na Unię Leszno. Para Hampel-Pavlic pokonała Grzegorza Walaska i Ludviga Lindgrena stosunkiem 4-2 i tym samym wynik meczu brzmiał 17-7.
Trener gości Czesław Czernicki postanowił od razu skorzystać z możliwości wprowadzenia złotej rezerwy taktycznej i po dwuminutowej przerwie po raz kolejny na tor wyjechał Jarosław Hampel, tym razem z Leigh Adamsem. Zawodnicy Unii doskonale wyszli ze startu, a później piękną jazdą parą nie dawali najmniejszych nadzieji zielonogórzanom, aby wydrzeć z ich rąk zwycięstwo 1-8. Pech sprawił, że z wyniku 1-8 „zrobiło się" tylko 3-3, gdyż na pierwszym łuku ostatniego okrążenia zdefektowała maszyna Jarosława Hampela. Z pewnością był to kluczowy moment dla dalszych losów spotkania. W kolejnych biegach o kolejności na mecie decydowało wyjście z pierwszego łuku, a jednym godnym odnotowania faktem jest nowy rekord toru przy ulicy Wrocławskiej. Teraz należy on do Grzegorza Walaska, który cztery okrążenia pokonał w czasie 59,56sek.
Odsłonę dziewiątą trzeba było rozgrywać aż trzy razy. W pierwszym podejściu, tuż po starcie szczepiły się motocykle Damiana Balińskiego i Grzegorza Zengoty. W powtórce na pierwszym wirażu upadł Piotr Protasiewicz i został wykluczony z trzeciej próby rozegrania tejże gonitwy. W niej Zengota bronił się przed atakami pary leszczyńskiej i dowiózł trzy punkty do mety. Dziesiąty wyścig to podwójne prowadzenie gości przez trzy okrążenia, lecz później para Protasiewicz-Lindgren w jednym momencie minęła Roberta Kasprzaka, gwarantując remis i utrzymanie czternastopunktowej przewagi.
Pierwsze podwójne zwycięstwo Unia Leszno odniosła w jedenastym biegu. Krzysztof Kasprzak i jadący jako rezerwa taktyczna Leigh Adams nie dali szans dwóm Grzegorzom - Walaskowi i Zengocie, skutecznie współpracując ze sobą na torze. To co Adamsowi udało się wyścig wcześniej nie udało się w dwunastym wyścigu. Australijczyk przespał start, a później musiał nękać atakami znajdującego się na trzeciej pozycji debiutana Ludviga Lindgrena. Młody Szwed obronił jeden punkt, a na pierwszej pozycji dojechał do mety Piotr Protasiewicz i tym samym ZKŻ zwyciężył 4-2. Do niebezpiecznej sytuacji doszło w trzynastej odsłonie. Kolejny raz na torze znaleźli się Baliński i Zengota. O ile zawodnik ekipy gości szybko podniósł się z toru, to junior ZKŻ-u długo się nie ruszał. Arbiter - Marek Wojaczek zdecydował o powtórce w czteroosobowym składzie, a w niej „Byki" zwyciężyły podwójnie i przedłużyły swoją iluzoryczną już szansę na remis.
Przed biegami nominowanymi ZKŻ prowadził 43-35, a razem z Piotrem Protasiewiczem w czternastej z konieczności pojechać musiał Janusz Baniak. Na pierwszym łuku Damian Baliński uderzył w koło „PePe", na leżący motocykl Balińskiego najechał Baniak, który posłużył mu za skocznię. Młody żużlowiec zielonogórskiej ekipy dosłownie wyskoczył i wylądował wraz z motocyklem kilka metrów dalej. W powtórce już bez Balińskiego pewnie przed Protasiewiczem prowadził Krzysztof Kasprzak, a zadaniem Janusza Baniaka było po prostu bezpieczne dowiezienie jednego „oczka". Tak się jednak nie stało, Janusz upadł i został wykluczony z kolejnej powtórki. W tej natomiast to Protasiewicz nie dał szans Kasprzakowi, a zwycięstwo 3-2 i remis w ostatnim wyścigu dał gospodarzom niespodziewane zwycięstwo 49-40.
Kluczem do zwycięstwa ZKŻ-u Kronopol Zielona Góra była równa jazda czterech kluczowych zawodników. Piotra Protasiewicza, Fredrika Lindgrena, Grzegorz Walaska i Grzegorz Zengoty. Warto odnotować również trzy cenne punkty debiutanta - Ludviga Lindgrena. Wyrównanego zespołu zabrakło lesznianom. Trzech zawodników osiągnęło dwucyfrową liczbę punktów, jednak nie ustrzegli się oni błędów na dystansie, a trener Czernicki z pewnością spodziewał się więcej po jeździe Damiana Balińskiego, Roberta Kasprzaka i Jurica Pavlica. Pamiętać jednak musimy o defekcie na pierwszej pozycji Jarosława Hampela, który tak naprawdę zaważył o losach spotkania.
Już w niedzielę, do rewanżu dojdzie na torze w Lesznie, gdzie rozstrzygną się losy awansu do półfinału Speedway Ekstraligi. Już teraz zapraszamy na naszą relację z tego meczu, która pojawi się na łamach naszego portalu w przyszłym tygodniu.
|
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze