W niedzielny wieczór na stadionie w Zielonej Górze kolejny raz zjawił się komplet kibiców. Wielu z nich było przekonanych, że miejscowy outsider Ekstraligi pokona Mistrza Polski drużynę Atlasu Wrocław. I nie przeliczyli się, a zawodnicy zrobili prawdziwe show. Mimo jednych z najdroższych biletów w kraju, mimo tego, że drużyna przegrała wszystkie dotychczasowe trzy mecze, na stadionie przy ulicy Wrocławskiej 69 zjawił się komplet kibiców. Co więcej, już na godzinę przed rozpoczęciem spotkania bardzo trudno było znaleźć miejsce siedzące. Przyczynił się do tego niewątpliwie przełom, jaki można było zaobserwować podczas meczu w Toruniu, gdzie ZKŻ przegrał „tylko" jedenastoma punktami. Magnesem, który przyciągał na stadion był również fakt, że był to pierwszy mecz przy sztucznym oświetleniu.
Względem awizowanych składów zaszła tylko jedna zmiana. W drużynie gospodarzy za kontuzjowanego Zbigniewa Sucheckiego, który w czwartek nabawił się kontuzji barku startując w lidze angielskiej wystartował Sebastian Alden. Podczas prezentacji nad stadionem przeleciały samoloty grupy „Żelazny" z pobliskiego aeroklubu w Przylepie. Samoloty przelatując nad stadionem zostawiały białą smugę, co wraz z odpalonymi świecami dymnymi w kolorze żółtym i zielonym tworzyło barwy miejscowego klubu. Mecz zaczął się od mocnego uderzenia gospodarzy. Pierwszy bieg to ich podwójne zwycięstwo. Gonitwy numer dwa i cztery to wygrane 4-2, a w wyścigu trzecim odnotowano remis. Już wtedy przewaga Kronopolu wynosiła osiem „oczek". Jednak później inicjatywę przejęli goście. W biegu piątym para Andersen-Jędrzejak długo prowadziła podwójnie, ale fenomenalna jazda Grzegorza Walaska, który z czwartej pozycji „przebił się" na drugą zmniejszyła rozmiar porażki do dwóch punktów. Jak się później okazało była to jedyna przegrana kapitana ZKŻ-tu w tym spotkaniu. Kolejna gonitwa zakończyła się tym samym rezultatem i w niej również goście bardzo długo prowadzili podwójnie. Ale po kolei. Ze startu świetnie wychodzi młody Grzegorz Zengota, jednak para wrocławska wchodzi pod niego wywożąc do na środek toru ten z kolei przeszkodził napędzającemu się tam Protasiewiczowi, który został z tyłu. Popularny „PePe" dysponował jednak na tyle szybkim motocyklem jak i wolą walki, że na prostej startowej zjawia się na mecie drugi wyprzedzając Tomasza Gapińskiego. Wyścig siódmy zakończył się remisem, jadącego na pierwszej pozycji Jasona Crumpa nie zdołał wyprzedzić Fredrik Lindgren, który nękał go przez cztery okrążenia. Podobnie w następnej gonitwie przez cały bieg jadący na trzeciej pozycji Protasiewicz atakował Jędrzejaka. Jednak nie wyprzedził „Ogóra" i wrocławianie wygrali bieg podwójnie doprowadzając do remisu 24-24. W biegu dziewiątym taśmy dotyka Kenneth Bjerre, a za niego trener Cieślak desygnował do boju Chrisa Holdera. Ku zdziwieniu zielonogórskiej publiczności para Gapiński-Holder objęła podwójne prowadzenie, jednak wspaniały atak „po dużej" Fredrika Lindgrena zmieniał wynik na 2-4. W międzyczasie zdefektował motocykl jadącego na czwartej pozycji Iversena. Po tym biegowym zwycięstwie Atlas Wrocław wyszedł na dwupunktowe prowadzenie. Jak się później okazało było to ostatnie prowadzenie drużyny gości w tym spotkaniu. Stało się to za sprawą m.in. wykluczenia Jasona Crumpa w dziesiątym wyścigu. Crump jadący na drugiej pozycji starał się wyprzedzić Grzegorza Walaska, jednak na wyjściu z pierwszego łuku zahaczył przednim kołem o jego motor i się wywrócił. Decyzja sędziego nie mogła być inna jak wykluczenie Australijczyka z powtórki tego biegu. Zastępujący Piotra Korbela Chris Holder nie dał rady Walaskowi i Aldenowi. Co więcej przed rozpoczęciem czwartego okrążenia młodemu Holderowi zdefektował motocykl. Ten ambitny zawodnik jednak nie poddał się i przy aplauzie kibiców biegł całe okrążenie z motocyklem po jedno „oczko". To podwójne zwycięstwo rozpoczęło marsz gospodarzy po pierwsze w tym sezonie dwa meczowe punkty. Jedenasta gonitwa to druga już taśma wrocławian. Tym razem dotknął jej Tomasz Gapiński. Szkoleniowiec Atlasu nie skorzystał z możliwości regulaminowej, która pozwalała mu wprowadzić zawodnika rezerwowego. Osamotniony Tomasz Jędrzejak przyjechał między Fredrikiem Lindgrenem i Piotrem Protasiewiczem. Również wynikiem 4-2 kończy się bieg dwunasty. A w nim zwyciężył Grzegorz Walasek. Dalsza kolejność wprawiła w zdziwienie kibiców zgromadzonych na stadionie. Drugi jechał cieniujący Holder, a na trzeciej pozycji przez cztery okrążenia ataki Hansa Andersena odpierał młody wychowanek ZKŻ-tu Grzegorz Zengota. Kolejną sytuacją, która przyczyniła się do zwycięstwa miejscowej drużyny były problemy sprzętowe Jasona Crumpa. Wszystko wskazywało, że para Bjerre-Crump pewnie podwójnie wygra trzynastą odsłonę tego meczu. Jednak na drugim okrążeniu, po wyjściu z pierwszego łuku maszyna „Kangura" widocznie osłabła. Zielonogórzanie wyprzedzili go, a sam Crump przejechał jeszcze kółko, by następnie zjechać z toru. |
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzehej falubaz hej falubaz trzymam kciuki na kazdy mezc wy wy fal;ubaz falubaz wygracie z kazdymi cieniasami
Odpowiedz