Yamaha XVS 1300A Midnight Star na dniach otwartych
Kluczyk ginie w stacyjce, nadgarstek krêci nim w prawo, zapinam ostatnie rzepy...
W weekend, 31 marca / 1 kwietnia, Yamaha postanowi³a przewietrzyæ swoj± stajniê przy ul. Po³czyñskiej wystawiaj±c na wiosenne s³oñce stadko osiod³anych rumaków. A by³o w czym wybieraæ, bo sportowe i drogowe, te co skacz± i skrêcaj±... oraz te, co ponoæ skrêcaæ nie chc±.
Dni otwarte, a wiêc lataæ ka¿dy mo¿e - wystarczy przyjechaæ, oddaæ swoje tajne dane i podpisaæ rujnuj±ce (w razie czego) papierki... Ale obok pan dobrodziej, z motywuj±cym pêkiem kluczyków w d³oni, u¶miechaj±c siê rozdaje marzenia, wiêc nikt nie my¶li o „w razie czego". Ole!
Na miejsce, niestety, dotarli¶my tu¿ przed zamkniêciem i ksiêga go¶ci by³a ju¿ zamkniêta. Chwila negocjacji i rzutem na ta¶mê wskoczy³em na 283 kilogramy ¿ywego metalu, sk³adaj±ce siê na maszynê o powa¿nie brzmi±cej nazwie: XVS 1300A Midnight Star. Bardzo siê krzywi³em na sam± my¶l o jej dotkniêciu, tym bardziej, ¿e liczy³em na przeja¿d¿kê nowym FZ6 i FZ1. Ale kto pó¼no przychodzi... ten nie narzeka.
Kluczyk ginie w stacyjce, nadgarstek krêci nim w prawo, zapinam ostatnie rzepy... Do dzie³a - mówiê pod nosem i przez chwilê szukam podnó¿ków, których nie znajdujê - w zamian odkrywam ¶mieszne klapki daleko z przodu. Ale ubaw - mówiê do siebie z u¶miechem i zaczynam sprawdzaæ, jak wiele wspólnego z motocyklem ma dosiadany przeze mnie dziwol±g - obrotomierza brak, oprzyrz±dowanie skromne, acz funkcjonalne, a wszystkie potrzebne wy³±czniki s± na swoim miejscu... Pstryk i dwucylindrowa V-ka budzi siê leniwym chrapniêciem. Silnik pracuje do¶æ przyjemnie, dostojnie reaguje na ruchy manetki, a osobliwa d¼wignia zmiany biegów wywo³uje zdziwienie i kolejny u¶miech; mo¿na ni± manipulowaæ zarówno przodem, jak i ty³em stopy - pe³na egzotyka!
Do³±czam do czekaj±cego ju¿ peletonu i ruszamy na Poznañ, by po paru kilometrach zjechaæ na boczne drogi. W czasie pó³godzinnej wycieczki próbujê przyzwyczaiæ siê do obs³ugi V-ki, która ma siê nijak do rzêdowej czwórki. Przede wszystkim „bierze" z do³u i naprawdê nie trzeba mocno krêciæ. Poza tym silnik pracuje ³agodniej i - co zrozumia³e - ma wiêksz± bezw³adno¶æ, dziêki czemu przegazówki i zmiana biegów mog± tu byæ bardziej zrelaksowane. Ale silnik sprawia wra¿enie ospa³ego tylko na pozór, bo maszyna przyspiesza bardzo przyjemnie. Hamowanie silnikiem mo¿na uznaæ za podstawowy spowalniacz (w koñcu to V-ka!), mimo, ¿e samym hamulcom równie¿ niczego nie brakuje. Motocykl prowadzi siê stabilnie i ³atwo, zawieszenie zdaje siê po³ykaæ miejskie nierówno¶ci, a jazda w zakrêtach sprawia mi³± niespodziankê, choæ egzaminacyjnej ósemki na placu XVS-em raczej nie wykrêcimy.
Po powrocie do stajni stwierdzi³em, ¿e nawet nie by³o tak ¼le, a wrêcz przeciwnie - by³o to bardzo interesuj±ce do¶wiadczenie jazdy daj±cej inny rodzaj przyjemno¶ci. Rozumiem wiêc, ¿e komu¶ mo¿e siê to podobaæ.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze