Yamaha R1 jako litowa błyskawica
Czy można już dziś zbudować bezemisyjny motocykl sportowy?
Można, czego dokonali Richard Hatfield i Todd Kollin. Posiadali oni Yamahę R1, która po ostrej eksploatacji na torach wyścigowych, musiała już jako złom odejść na motocyklową emeryturę. Panowie postanowili jednak upiększyć jej „starcze lata" i po wielu dniach pracy udało im się zaimplementować nowe, alternatywne serce wraz z osprzętem i zasilaniem.
Tam, gdzie swoje miejsce miał tradycyjny silnik, układ wydechowy i chłodnica, wstawiono baterie typu LiFePO4 ( Lithium Iron Phosphate) o wydajności 90 amperogodzin. Zasilają one silnik elektryczny o mocy ok. 70KM. Jak podają konstruktorzy, zasięg motocykla szacuje się na ok.130km, przy stałej prędkości 105km/h. Maksymalna prędkość, jaką można rozwinąć elektryczną R1 to 160km/h.
Motocykl, poza pewnymi brakami estetycznymi, ma kilka innych wad. Masa po zamontowaniu wydajnych i całkiem lekkich baterii mimo wszystko wzrosła i osiąga 182kg, pocieszeniem może być to, że jest to już waga motocykla gotowego do jazdy. Poważniejszą wadą jest chyba to, że „tankowanie", czyli naładowanie baterii trwać musi aż 7 godzin, co może się okazać poważną barierą w praktycznym korzystaniu z owego pojazdu.
Panowie Hatfield i Kollin mają już opracowaną technologię na tyle, że na prywatne życzenie, kosztem 15 tys. dolarów, dokonają konwersji każdej R1. Patrząc na wszystkie dane i to, jak prezentuje się elektryczna Yamaha, zadaję sobie tylko jedno pytanie - tylko po co?
źródło: www.thekneeslider.com
Komentarze 6
Pokaż wszystkie komentarzeJestem pewien że jak pojazdy elektryczne się rozpowszechnią i ludzie docenią ich zalety i osiągi to nikt nie będzie chciał spojrzeć na te gówniane spalinówki. Dobrym przykładem może być np. Tesla ...
OdpowiedzPo waszych komentarzach od razu widać że jeszcze daleko nam do zachodu bo tam już wiedzą jakie korzyści dają pojazdy elektryczne i nikt nie zadaje takich głupich pytań "po co"
OdpowiedzBadziew normalnie :P Zrobic cos takiego z R1 to tak jakby sprinterowi odciac noge :|
OdpowiedzBez basowego pomruku? niee... ;)
Odpowiedzrozumiem ze czasem kazdemu z nas sie nudzi... ale ci panowie to troche przesadzili ;) pomysl ciekawy ale ich twor zupelnie nie ma racji bycia
OdpowiedzNo właśnie, po co?
OdpowiedzElektryczna motoryzacja jest przyszłościowa, wiec popieram wszystkie akcje w tę stronę. Jest ekologiczna - a w dzisiejszych czasach powinniśmy poważnie zacząć myśleć o eksploatacji ziemi. Silniki elektryczne są też bardziej dynamiczne - w tej chwili mało praktyczne, zgadzam się, ale dzięki takim próbom, korporacje zauważą, że jest spora luka na rynku do wypełnienia. Technologia pójdzie do przodu i wkrótce (mam nadzieję) ulice zapełnią się cichymi i bez-spalinowymi pojazdami elektrycznymi :)
OdpowiedzZgadzam się z Tobą, że jest to przyszłość. Inaczej utoniemy w chmurach spalin. To moje "tylko po co?" dotyczyło tej konkretnej przeróbki, chociaż z drugiej strony każda próba przyczynia się do końcowego sukcesu. Kocham odgłos silnika motocyklowego, a szczególnie erki, ale masz rację czas już myśleć o alternatywnych rozwiązaniach. W końcu ropa się kiedyś skończy. Trzeba tylko odrazu mysleć jak utylizować zużyte baterie, ale na to z pewnością znajdzie się rozwiązanie.
Odpowiedz