Yamaha Cup 2008 - udany powrót
" Wysokie morale, ogromna determinacja do walki w terenie, bardzo wysoki poziom fair play - to główne cechy zawodników Yamaha Cup 2008".
Wieść o powrocie Przeprawowego Pucharu Polski Yamaha Cup do kalendarza imprez quadowych ucieszyła wszystkich miłośników tego sportu. Na zawody zgłosili się zarówno przeprawowi „wyjadacze", jak również „żółtodzioby", dla których Yamaha Cup miała być chrztem bojowym. W rezultacie do Łącznej przyjechało prawie czterdziestu spragnionych emocji, adrenaliny i walki z terenem zawodników. Czy IV edycja Przeprawowego Pucharu Polski Yamaha Cup spełniła oczekiwania uczestników? O tym przeczytacie w poniższej relacji.
Miejsce i charakter imprezy
IV puchar Yamaha Cup gościł na terenach gminy Łączna położonej w południowej części powiatu skarżyskiego, gdzie większość obszaru zajmują lasy z licznymi rozlewiskami i bagnami. Trasa składała się z czterech pętli, na których rozmieszczono około 70 pieczątek oraz z odcinka trialowego. Zawodnicy pokonywali poszczególne etapy szukając pieczątek na podstawie GPS-a lub roadbooka, mając wolną rękę w podejmowaniu decyzji, którą trasę i kiedy chcą pokonać. Rozwiązało to w naturalny sposób częsty w tego typu rajdach problem korków. Jak się później okazało, nikomu nie udało się zdobyć wszystkich pieczątek, choć kilka osób było bliskich dokonania tego wyczynu.
Przebieg
W dniu rozpoczęcia zawodów, czyli 21 listopada pogoda zmieniała się, jak w kalejdoskopie. Wszyscy pocieszali się prognozą synoptyków, która zapowiadałabezdeszczowy weekend, co w pewnym sensie się sprawdziło. Faktycznie deszczu nie było, ale zanim jeszcze nastąpiła odprawa zawodników, która miała miejsce o godzinie 19:30, z nieba zaczął sypać gęsty śnieg. W przeciągu kilkunastu minut puch śnieżny przykrył drzewa, krzaki, drogi, a w tym również pieczątki, znacznie utrudniając ich odnalezienie. Śnieg spadając z drzew uruchamiał alarmy w zaparkowanych w bazie rajdu samochodach. Jak trudno jest poruszać się po zasypanym śniegiem lesie, miałem „przyjemność" odczuć dosłownie na własnej skórze. Wraz z grupką quadowców udałem się na trasę rajdu, by obejrzeć, jak radzą sobie zawodnicy z wymagającym terenem w tych niespodziewanych warunkach atmosferycznych. Niestety śnieg zasypał wszystkie ślady, w tym także te, które sami pozostawiliśmy. W rezultacie przez około godzinę błądziliśmy leśnymi ścieżkami szukając właściwej drogi powrotnej, w międzyczasie tracąc koło w jednym z quadów. Zestaw naprawczy, który na szczęście posiadał jeden z kolegów, pozwolił kontynuować poszukiwania właściwej ścieżki i wrócić do bazy. Przed północą zaczęły powracać pierwsze załogi w celu zmiany rozmokniętych kart, przebrania się w suchą odzież, a także naprawy swoich pojazdów, które najczęściej po utopieniu wymagały wymiany oleju i reanimacji. Przez pogodęi zróżnicowane tereny zmęczeniu ulegały nie tylko sprzęty. Jedynie kilku zawodników może poszczycić się jazdą przez kilkanaście godzin, bez zmrużenia oka. Pozostali robili sobie dłuższą przerwę, by „przyciąć komara", najczęściej z powodu zmęczenia, braku suchego ubrania i braku przygotowania do panujących warunków. Gdy nastał świt, quadowcy z wielki zapałem i duchem walki ruszyli na trasę rajdu w poszukiwaniu nowych pieczątek oraz tych, których nie udało się odnaleźć w nocy. Osoby, które chciały spróbować czegoś innego niż dotychczas, mogły udać się na start odcinka specjalnego, którym był trial. Kilkusetmetrowy O.S. był bardzo techniczny i wymagał pracy zespołowej, w której zawodnik jadący na quadzie musiał być asekurowany przynajmniej przez jednego z kolegów. W próbie tej wzięło udział jedynie sześciu zawodników, z czego do mety dojechało pięciu. Najlepszy w trialu okazał się Paweł Deżakowski, który przy asekuracji Jarka Małkusa pokonał trasę w 4 minuty i 53 sekundy. Gdy zaczął zapadać zmrok, na trasie nie było już praktycznie nikogo, a niemal wszyscy zawodnicy udali się do hotelu na zasłużony odpoczynek i ceremonię wręczenia nagród ufundowanych przez firmę Yamaha Motor Polska, której towarzyszyła wspólna biesiada.
Organizacja
Przed zawodami wielu zawodników, którzy brali udział w poprzednich edycjach Yamaha Cup, z pewnością zastanawiało się, czy będzie to tak samo dobra impreza jak te wcześniejsze. Dziś zawodów o podobnym charakterze jest znacznie więcej, w wyniku czego rosną również oczekiwania uczestników. Pomimo braku zaawansowanych technicznie aparatur, pozwalających śledzić, gdzie dany zawodnik w obecnym czasie się znajduje, elektronicznych pieczątek i innych tego typu „bajerów", 90 procent zawodników ocenia rajd jako dobrze zorganizowany. Impreza miała taki charakter, jak zaplanował to sobie organizator. Jedynym zaskoczeniem dla wszystkich, nawet organizatorów, był nagły atak zimy. Trudno w tym przypadku winić kogokolwiek za to, że śnieg przykrył pieczątki i ich odnalezienie było znacznie utrudnione, a czasami wręcz niemożliwe.
Inną bardzo ważną sprawą, za którą organizatorom, a w szczególności Marcinowi Marciniewskiemu i wszystkim chłopakom z klubu „Na cztery koła" należą się ogromne wyrazy uznania i podziwu jest czas, w jakim powstała trasa rajdu. Przygotowania do IV edycji Yamaha Cup trwały wiele tygodni. Powstało niemalże 100 km trasy w bardzo zróżnicowanych i ciekawych terenach. Zdobyto wszelkie niezbędne zgody i pozwolenia. Jednak znalazła się „życzliwa osoba", której pomysł organizacji tego typu zawodów na tamtejszych terenach bardzo się nie spodobał i zgłosiła to do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu. Niestety na dwa dni przed rozpoczęciem zawodów organizatorzy zostali zmuszeni do stworzenia praktycznie nowej imprezy, czego dokonanie graniczyło niemalże z cudem.
Uczestnicy
Nie odkryję Ameryki stwierdzając, że nie ma zawodów bez zawodników, ale to właśnie zawodnicy w dużym stopniu są odpowiedzialni za sukces imprezy lub jej porażkę. Uczestnicy IV edycji Yamaha Cup mogą służyć jako wzór godny naśladowania dla wszystkich sportowców. Pokazali, że można dobrze się bawić w duchu sportowej rywalizacji, przestrzegając zasad fair play. Gdy błąd GPS-u wskazywał na obecność pieczątki w miejscu szkółki leśnej, quadowcy przytomnie myśląc wiedzieli, że to musi być błąd i nie przetrząsali młodych drzew w jej poszukiwaniu. Nie było również złośliwości w postaci zerwanej pieczątki, by następni zawodnicy nie mogli jej zdobyć. Wszyscy jechali spokojnie i bez zbędnego ciśnienia. Jak powiedział „ojciec dyrektor" pucharu Yamaha Cup - Bartek Sołtys, tak cudowna atmosfera w kilkuletniej historii zawodów miała miejsce tylko raz.
Podsumowanie
Przeprawowy Puchar Polski Yamaha Cup z pewnością może uważać swój powrót do kalendarza imprez quadowych za udany. Jest to ogromny sukces zarówno organizatorów, jak i uczestników zawodów. Quadowcy po raz kolejny udowodnili, że są ludźmi na najwyższym poziomie i potrafią wspólnie dobrze się bawić. Oto, co o IV edycji Pucharu Yamaha Cup powiedział organizator, Bartek Sołtys.
„O IV edycji Yamaha Cup właściwie mogę wypowiadać się w samych superlatywach. Szczególną uwagę chciałbym poświecić zawodnikom, którzy okazali się rewelacyjni. Wysokie morale, ogromna determinacja do walki w terenie, bardzo wysoki poziom fair play - to główne cechy zawodników Yamaha Cup 2008. Nie zginęła żadna pieczątka, nikt niczego nie urwał, nie zniszczył. Fantastyczną postawą zaprezentowali się quadowcy w momencie, gdy GPS błędnie wskazywał obecność jednej z pieczątek w młodniaku. Zawodnicy przytomnie myśląc stwierdzili, że to musi być błąd i nie wjeżdżali w to miejsce. Pierwszy raz dostrzegłem zrozumienie dla organizatorów i grzeczne, dżentelmeńskie zachowanie uczestników. Cieszę się, że ekipa z klubu „Na cztery koła" oraz firmy Madventure przeprowadziła tą imprezę. Chłopcy wiedzą, jak powinna wyglądać impreza quadowa i wszystkie niedociągnięcia w przyszłości zostaną wyeliminowane. Super, że mimo kłopotów natury społecznej udało się stworzyć ciekawą trasę. Pomimo tego, że była znacznie okrojona, to nikomu nie udało się jej ukończyć w 100 procentach. Trasa uważam była na tyle zróżnicowana, że każdy znalazł coś dla siebie. Były proste pieczątki, ale były też takie, gdzie po pachy trzeba było stać w wodzie. Jestem bardzo zadowolony z pozytywnych opinii zawodników po zakończeniu rajdu, ale opartych na argumencie „nareszcie się najeździliśmy". Dla zwycięzców pucharu należy się wielki szacunek za wytrwałość. Mogą oni traktować swoje tytuły jako nagrody podwójne, gdyż w tak trudnych warunkach walczyli ze zdwojonym wysiłkiem. W przyszłym sezonie planujemy dwie edycje Yamaha Cup - wiosenną i jesienną. Formuła rajdu pozostanie właściwie taka sama, czyli możliwie najdłuższa trasa, najwięcej przestrzeni do przejechania, absolutnie bezciśnieniowa i profesjonalna organizacja. Nie chcemy lansować imprezy jako najtrudniejszej na świecie, czy też tej części świata. Bardzo nam zależy na stworzeniu konkretnego charakteru uczestnika, któremu ten rodzaj imprezy będzie odpowiadał."
Wyniki IV edycji Przeprawowego Pucharu Polski Yamaha Cup:
Miejsce | Quad | Zawodnik | Punkty |
I Extrem | Honda Rincon 680 | Paweł Deżakowski | 4280 |
II Extrem | Honda Rincon 680 | Jarosław Małkus | 4250 |
III Extreme | Yamaha Grizzly 700 | Piotr Sielski | 2300 |
III Extreme | Yamaha Grizzly 660 | Paweł Bińkowski | 2300 |
III Extreme | Yamaha Grizzly 660 | Robert Rudnicki | 2300 |
III Extreme | Polaris Sportsman 500 | Tomasz Kempa | 2300 |
III Extreme | Polaris RZR 800 | Piotr Kempa | 2300 |
III Extreme | Polaris RZR 800 | Mariusz Drabikowski | 2300 |
III Extreme | Łukasz Dawidowski | 2300 | |
IV Extrem | Honda Rincon 680 | Damian Krzewiński | 1400 |
V Ekstrem | Yamaha Bruin 350 | Mariusz Pietrzycki | 1350 |
VI Extrem | Waldemar Żyliński | 1300 | |
VII Extrem | Jarosław Stankiewicz | 1100 | |
VIII Extrem | Mirosław Zezyk | 800 | |
VIII Extrem | Krzysztof Kretkiewicz | 800 | |
VIII Extrem | Yamaha Grizzly 700 | Tomasz Skorzyński | 800 |
IX Extrem | Robert Pamuła | 600 | |
X Extrem | Honda Rincon 680 | Tomasz Rozpędowski | 400 |
X Extrem | Yamaha Grizzly 700 | Mariusz Rudź | 400 |
X Extrem | Honda Rincon 680 | Piotr Muzyka | 400 |
X Extrem | Yamaha Grizzly 700 | Sławomir Piekarz | 400 |
XI Extrem | Yamaha Grizzly 700 | Klaudiusz Bieda | 200 |
I Wyczyn | Yamaha Grizzly 450 | Krzysztof Kuźma | 900 |
II Wyczyn | Yamaha Grizzly 400 | Grzegorz Nowak | 600 |
III Wyczyn | Yamaha Grizzly 700 | Grzegorz Syfert | 600 |
|
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeKozackie zdjêcie :D http://www.scigacz.pl/zdjecia/gallery/quady/Yamaha_Cup_2008_relacja/35_quad_podtopiony.jpg.html
Odpowiedz