Podczas pierwszego weekendu września, a zarazem ostatniego wakacji, odbyła się przedostatnia impreza z serii Mistrzostw Świata w Rajdach Enduro, która obfitowała w wiele emocji, zaskakujących wyników i mnóstwa świetnej, sportowej zabawy. Wielki cyrk odwiedził po raz kolejny narciarski kurort na Słowacji - niewielką miejscowość Krompachy. Ulokowana w przepięknie zieleniejących się górach i pagórkach, niedaleko fenomenalnie prezentującego się zamczyska i kipiących pieniędzmi hoteli, miejscowość ta pełna jest kontrastów. Mroczne „kartonowe wioski" społeczności romskich i postkomunistyczne bloki budują w tej okolicy niesamowity, niepokojący klimat. Jednakże tak naprawdę chodzi przecież o rywalizację na najwyższym, światowym poziomie i żadna aura nie może tego zakłócić. Przeddzień imprezy
Zlokalizowany przy ośrodku wypoczynkowym Plejsy paddock z daleka kuł w oczy ogromem i przepychem. Potężne teamowe ciężarówki, busy i samochody zawodników, motocykle, hostessy - pełna paleta barw powodowała uśmiech u każdego fana tego sportu. Wszystko w logiczny i przystępny sposób porozmieszczane było na dość niedużym placu, jednak organizator postarał się o to by każdy miał miejsce dla siebie, a kibic nie pogubił się w tym gąszczu. Warto wspomnieć także o świetnie prezentującym się parku maszyn, czy stworzeniu osobnego parkingu dla kibiców. Szkoda tylko, że przeciętny Kowalski miał z owego parkingu tak daleko do próby Extreme, która z założenia jest tworzona by przyciągać kibiców. Przechadzając się po paddocku, aż ślinka ciekła na widok pedantycznie przygotowywanych motocykli, które już za chwilę miały zostać wstawione do parku zamkniętego. Mechanicy pracujący w pocie czoła, zawodnicy podrzucający swoje ostatnie uwagi po zjechaniu z placu prób, a wszystko to niczym żywo wyciągnięte z boksów Formuły 1. Profesjonalizm urzekał - nie ma co się dziwić, przecież to Mistrzostwa Świata! Wieczorem zapadła w tym miejscu cisza powodująca ciarki, która była tylko zapowiedzią tego co dziać miało się dnia następnego... Próby specjalne Zanim opiszemy wyniki należy koniecznie wspomnieć o organizacji i wyglądzie prób specjalnych, na których to przecież rozgrywa się największa walka. W sobotę rano o 9 zawodnicy wyruszyli na trasę i po niezmierzonym przejeździe przez Test Enduro, udali się na krótką pętlę by po około 30 minutach stanąć na starcie do Testu Extreme. Ulokowana zaraz przy padoku próba cieszyła się z racji swojej spektakularności dużym uznaniem wśród kibiców, którzy bardzo licznie się tam zjawiali. Poprowadzona pod górkę trasa próby miała bardzo naturalny charakter i w nielicznych miejscach zawodnicy mieli do pokonania przeszkody przygotowane ludzką ręką. W większości test ten składał się z dość stromych podjazdów i trudnych leśnych elementów, choć w opinii zawodników nie należał on do najtrudniejszych. Bardzo ciekawym elementem były kamienie rozsypane zaraz po podwójnym stromym podjeździe, a także belki - wszystko po to by jak najlepiej sprawdzić umiejętności szoferów poruszania się w najostrzejszym terenie. Po tym wymagającym teście zawodnicy udawali się w ciężką trasę dojazdową by w końcu dotrzeć na świetnie przygotowany tor motocrossowy, gdzie rozgrywano Cross Test. Jednakże organizatorzy nie poszli na łatwiznę i ostro pomotali trasę tego testu, łącząc elementy w starym stylu, czyli typowe trawiaste zakręty, z zawijasami toru. W rezultacie otrzymaliśmy szybką i rewelacyjnie przygotowaną próbę na której zresztą pojawiło się najwięcej kibiców. Nic dziwnego - wielkie hopy w połączeniu z zawodnikami MŚ dają bardzo ciekawy rezultat, co zresztą zobaczyć możecie na naszych filmach. Dla kibiców przygotowano „potraviny", zimne piwko i miejsce do posiedzenia, zaś by nikomu się nie nudziło między kolejnymi falami zawodników, zawody były na żywo komentowane. Ostatnim testem - a zarazem pierwszym, ponieważ zawodnicy tylko w sobotę przeprawę tą mieli nie mierzoną - była Próba Enduro. Ulokowana bardzo blisko paddocku była jedną z najtrudniejszych podczas GP Słowacji. Przede wszystkim test ten był strasznie długi, a co za tym idzie można było tam można równie dużo zyskać, co stracić. Dorzucić do tego musimy dość trudny leśny teren i ostre zakręty na zboczu i otrzymujemy wyjątkowy sprawdzian wytrzymałości i techniki. To właśnie te trzy próby decydowały o tym w jaki sposób rozdane zostaną punkty w poszczególnych klasach. A było o co walczyć, ponieważ słowackie rundy były przedostatnią imprezą sezonu. Filmy | |
Komentarze 4
Poka¿ wszystkie komentarze.. osobi¶cie, bardzo mi sie podoba, tre¶c relacji tak trafnie odzwierciedla atmosferê panuj±c± na zawodach, doskonale pobudza wyobra¼niê i sprawia ¿e wprawia w zachwyt czytelników..... Tedi jest ...
Odpowiedzhmmmmm a gdzie ms europy enduro nowniny solwik??:|
OdpowiedzBêdzie w swoim czasie, nic siê nie martw... :)
OdpowiedzJak zwykle kolejna relacja z serii ''wypa¶ne'' :) Ju¿ z niecierpliwo¶ci± czekam na relacjê tym razem z Kielc. Pogratulowaæ!
OdpowiedzMi³a dla oka (choæ nieco krótka) relacja, ciekawe zdjêcia i filmy;) Szkoda tylko, ¿e Ob³ucki mia³ tyle problemów - no ale, miejmy nadziejê, ¿e bêdzie lepiej ;]
Odpowiedz