Ścigacz.pl

Belgijski zawodnik Stefan Everts zdominował Czeską rundę Motocrossowych Mistrzostw Świata. Teraz brakuje mu tylko jednego punktu, by zdobyć tytuł, a następne Grand Prix rozegra się przed jego rodakami. Jeśli wszystko pójdzie tak, jak tego chce zawodnik Yamahy, to podczas dwunastej rundy zdobędzie on Tytuł Mistrza Świata już po raz dziesiąty!

Everts wygrał obydwa wyścigi rozegrane w niedzielę 30 lipca przed ponad 23.000 widownią z całego świata. Było to 98 zwycięstwo tego zawodnika od rozpoczęcia kariery. Jeśli Belg zdobędzie się na dwa najwyższe stopnie podium w swoim kraju to możemy liczyć na niesamowitą radość belgijskiej widowni. 100 zwycięstw i 10 Tytułów Mistrza Świata to nie lada wyczyn.

Podczas pierwszego wyścigu Stefan wyszedł na prowadzenie i kontrolował wyścig już do końca. Drugi wyścig był ciekawszy. W wyniku zamieszania, które nastąpiło na pierwszym okrążaniu Everts jechał w granicach 5 miejsca. Jednak już na ósmym okrążaniu niesamowity Belg wyprzedził takie gwiazdy jak Strajbos czy Barragan i utrzymał prowadzenie już do końca.

Czeski tor w Loket od sezonu 2005 został delikatnie przebudowany. Przede wszystkim pit-line został tak przebudowany, że zawodnicy mają więcej czasu żeby zobaczyć informacje przekazywane na pit-boardach. Dołożono także kilka szybkich zakrętów tuż po technicznej sekcji.

Oto co miał do powiedzenia zwycięzca weekendu:

„To było ciężkie GP dla mnie. Tor nie był tak wymagający i trudny jak mogłoby to się zdawać, co widać zresztą po tym jak szybko jechaliśmy. Następne rundy będą dużo bardziej techniczne, co bardziej mi odpowiada. Podczas pierwszego wyścigu Josh (KTM) jechał bardzo dobrze. Było parę miejsc w których jechał lepiej ode mnie, ale to ja ostatecznie wygrałem."

Dopełniającymi podium byli Josh Coppins i Jonathan Barragan.

Tymczasem sytuacja w klasie MX2 była dużo ciekawsza. Podczas pierwszego wyścigu na pierwszym zakręcie zdarzył się wypadek który wyeliminował największych pretendentów do wygranej w tym wyścigu - Antonio Cairoli'ego i Christophe'a Pourcel'a. Z sytuacji skorzystał kierowca KTMa Marc De Reuver, który prowadził w pierwszej fazie wyścigu. Za nim podążał kolega z zespołu Carl Nunn, dalej Alessio Chiodi, a na czwartej pozycji świetnie jeżdżący Tyla Rattray (także fabryczny team KTM).

Oczywiście najniebezpieczniejszym dla reszty był Rattray, który już na trzecim okrążeniu doszedł tylnego koła Reuver'a. Zbierał się jednak bardzo długo do wyprzedzenia i ostatecznie na 15 kółku rozprawił się z Marciem.

Inny kierowca teamu KTM - David Philippaerts - wskoczył na druga pozycję, a trójkę zamknął Nunn.

Drugi wyścig padł łupem Antonio Cairoli'ego, który nie dał szans swoim rywalom. Pourcel był drugi, a podium uzupełnił dobrze spisujący się Philippaerts. Rattray tymczasem nie ukończył drugiego wyścigu.

W klasyfikacji łącznej Christophe Pourcel prowadzi 34 punktami przed Cairoli'm, a trzeci jest Philippaerts z 11 punktami straty.

Najbliższe rundy zmagań zapowiadają się bardzo ciekawie. Z jednej strony mamy Evertsa, który jedną nogą jest już Mistrzem Świata. Z drugiej zaś strony mamy szalenie interesującą sytuację w klasie MX2, gdzie jeszcze wszystko może się zdarzyć. Jest wielu pretendentów na Mistrza i żaden nie odpuści.

Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko czekać na kolejną Rundę Motocrossowych Mistrzostw Świata!

Zdjęcia: www.crash.net