Wyprawa skuterowa - Litwa, Łotwa i Estonia
Dojeżdżając do pracy na krótkim odcinku, zastanawiałem się nad możliwościami tego małego pojazdu. Jak daleko można nim dojechać i oczywiście wrócić?
Można powiedzieć, że zaczęło się od korków na ulicach. Już miałem dosyć jazdy samochodem w żółwim tempie. Zacząłem myśleć, jak to rozwiązać. I tak zrodził się, w tej chwili mogę powiedzieć, genialny pomysł, czyli kupno skutera. Idealny środek lokomocji po zatłoczonych ulicach Gdańska.
Dalej w kierunku wyprawy, sprawy potoczyły się już szybko. Dojeżdżając do pracy na krótkim odcinku, zastanawiałem się nad możliwościami tego małego pojazdu. Jak daleko można nim dojechać i oczywiście wrócić?
Jestem zwolennikiem zwiedzania miejsc położonych na wschód od naszych granic. Nie ciągną mnie zachodnie miasta, z prawie takimi samymi jak Polacy mieszkańcami. Wszystko tam jest oparte, jak ja to mówię, na McDonaldzie. Za to na wschodzie, już parę metrów za granicami kraju, rozciągają się bajeczne miejsca i ludzie nieskażeni zachodnią kulturą. Pisząc to, w głównej mierze mam na myśli Rosję.
Wracając do skutera, nie pcham się w pierwszą podróż w dziewiczy teren. Ale wybrałem państwa, które wchodziły kiedyś w skład Związku Radzieckiego. Trzy kraje położone nad tym samym morzem, co Polska, nieodległe, a zarazem ciekawe. Łączy nas historia, ta odległa i ta bardzo bliska. Jeżeli chodzi o bliską, to wiadomo, wieloletnia okupacja przez ZSRR. Historia daleka - trzeba było się uczyć.
Nie tylko dla mnie, ale i dla skutera również będzie to sprawdzian. Wybieram w miarę zamieszkały teren, gdzie wszelkie kłopoty można rozwiązać nie tracąc nerwów albo co gorsza, nie zostawiając skutera gdzieś w rowie, bez nadziei na pomoc.
W ciągu około 30 dni, na skuterze Kymco Vitality o pojemności 50ccm odbędę daleką podróż, co jest dużym wyczynem biorąc pod uwagę długość trasy i możliwości skutera. Będzie to ponad 4 tysiące kilometrów. Start wyznaczyłem na 14. sierpnia z Gdańska, a najdalszy cel podróży to Talin w Estonii. W trakcie podróży będę odwiedzał duże, znane miasta i małe wioski zapomniane przez świat. Będą to miejsca związane z Polakami mieszkającymi w tych miejscach kiedyś, jak i teraz. Chcę także zobaczyć zakątki, gdzie nad człowiekiem góruje przyroda. Ostateczną metę wyznaczyłem oczywiście z powrotem w Gdańsku. Przede mną zatem trzy kraje i zapewne wiele przygód i niespodzianek, związanych chociażby ze skuterem. Jeszcze nikt nie pokonał takiego dystansu, jadąc przez cały czas skuterem, w dodatku sam. Będzie to sprawdzian człowieka, a tym bardziej silnika o tak małej pojemności.
Więcej szczegółów na temat wyprawy znajdziecie na stronie internetowej jej poświęconej.
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarzeSZACUN !!!
OdpowiedzMam nadzieje, ze skuterek odblokowany - inaczej umordujesz sie straszliwie. Oczywiscie zycze jak najwiecej radosci z wyprawy i wielu pozytywnych wspomniej, ktorymi bedziesz sie mogl z nami ...
OdpowiedzOdblokowany, odblokowany :) Z blokadami wróciłbym nie za trzy tygodnie tylko trzy miesiące :)
OdpowiedzZ chęcią bym się wybrał w taką podróż, ale chyba bym zbankrutował (biorąc pod uwagę apetyt mojego sprzętu...) Czekam z niecierpliwością na sprawozdanie z wyprawy :) Pozdrawiam i życzę ...
OdpowiedzDziękuję za życzenia. A jaki masz sprzęt ?
Odpowiedzznam kolesia z południa emeryta który z drugim jeździ nad Balaton na Węgrzech i był już w Chorwacji na chińskim skuterze wiec jakoś nie uważam że wyprawa po "płaskim" w tak cywilizowane kraje była ...
OdpowiedzCzołem Jak byłem w Mongolii to jeszcze nie miałem skutera. Obiecuję, że jak przetestuję na tej trasie sprzęt to następna wyprawa będzie bardziej odjazdowa :) Pozdrawiam
OdpowiedzPowodzenia i gratuluje odwagi :P
OdpowiedzDzięki wielkie
Odpowiedz