W wielkanocny weekend we francuskim Rivesaltes odbyła się pierwsza runda Mistrzostw Świata i Mistrzostw Europy Supermoto.  Po raz pierwszy w historii tej rangi zawodów mogliśmy zobaczyć występ naszego rodaka, który przeciera szlaki w stawce najlepszych zawodników z Europy. Wojciech "Maniek" Mańczak, bo o nim mowa, startujący z numerem startowym 113 na motocyklu marki TM, na torze Grand Circuit du Roussillon był po raz pierwszy, w dodatku jako jedyny Polak w stawce.

Pierwszy wolny trening był ukierunkowany głównie na naukę toru i ustalenie prawidłowej linii jazdy oraz dostrojenie zawieszenia. W kolejnym treningu udało się urwać cenne 5 sekund i poprawić ustawienia motocykla. Niestety wolne treningi składały się wyłącznie z 2 sesji, a sam tor jest z reguły zamknięty dla zawodników na tydzień przed każdą imprezą, co uniemożliwiło wcześniejsze zapoznanie się z nim. Pozostał więc jeden trening kwalifikacyjny, podczas którego Maniek urwał kolejne 2,5 sekundy. Tor ten znacznie różnił się od torów, na których rozgrywane są zawody w Polsce. Jego długość to 1,7km z czego 600m to off-road. Część asfaltowa to przede wszystkim bardzo ciasne zakręty i długie, bardzo szybkie proste, a część terenowa bardzo twarda i równie szybka.

W kwalifikacjach Maniek uplasował się na trzecim miejscu od końca czyli 27 na 30 zawodników. Założeniem na tą rundę było, aby nie przyjechać ostatnim. Niedziela Wielkanocna przywitała zawodników deszczem, co skutkowało brakiem możliwości kolejnego przetrenowania części terenowej, ponieważ była ona wyłączona z porannej rozgrzewki, aby nie zabrudzić toru. Po kilku godzinach warunki uległy zmianie przez co pierwszy wyścig mógł rozpocząć się jako suchy. Maniek wystartował bardo agresywnie i udało mu się przebić na miejsce 19 i tą pozycję utrzymywał przez kilka okrążeń do momentu efektownego zderzenia z Fredrikiem Erikssonem ze Szwecji. Wojtek próbował odzyskać pozycję utraconą dwa zakręty wcześniej wciskając się pod łokieć Szweda, który popełnił błąd na lewym zakręcie po krótkiej prostej. Pech chciał, że Fredrik nie widział Mańka i z pełnym impetem w niego wjechał. Obaj zawodnicy wylądowali efektownie na asfalcie, a ich motocykle spektakularnie zaczęły koziołkować. Motocykl Szweda po wypadku został do góry nogami na nitce toru. Maniek pozbierał się szybko po wypadku i próbował dokończyć wyścig lecz szybka jazda była niemożliwa ze względu na uszkodzenia w motocyklu. Pozostało dokulanie się do mety w celu ukończenia wyścigu.

Mocno poobijany ale z naprawionym sprzętem Wojciech Mańczak stanął do drugiego wyścigu. Odniesiona wcześniej kontuzja uniemożliwiła jego ukończenie. Ostatecznie "Maniek" zakończył tę rundę bez punktów, lecz z bagażem nowych doświadczeń, które, miejmy nadzieję, zaprocentują podczas kolejnych rund. Najbliższa z nich odbędzie się 18 maja w rumuńskim mieście Arad. Po więcej szczegółów dotyczących przygotowań występów tego zawodnika w Mistrzostwach Europy jak i Mistrzostwach Polski zapraszamy na jego fanpage na Facebooku. 

Sponsorzy i partnerzy:
- Hi-Octane Packaging
- Cooper Vision My Day
- Motocylon
- Five
- Bel-Ray
- Chiromed
- Shoei
- Ścigacz
- Automobilklub Wielkopolski
- PZM