Włókniarz Częstochowa - Unibax Toruń
W czwartkowym spotkaniu na szczycie Speedway Ekstraligi lepsi okazali się aktualni Drużynowi Vice Mistrzowie Polski z Torunia, którzy pokonali miejscowy Włókniarz Częstochowa 50:41. Gospodarze są jednak częściowo usprawiedliwieni, gdyż już w drugim biegu zawodów stracili dwójkę swoich zawodników: Lee Richardsona i Michała Szczepaniaka. Jakby tego było mało, na mecz nie dotarł jeden z liderów biało-zielonych - Greg Hancock, którego zmogła grypa żołądkowa.
Spotkanie, które miało być hitem kolejki, już od samego początku miało niecodzienny przebieg. W biegu pierwszym upadek po starcie zanotował Damian Celmer, ale widząc prowadzącego partnera z teamu - Chrisa Holdera, szybko pozbierał się z toru i żużlowcy mogli kontynuować jazdę. Przy wyjściu z pierwszego wirażu ostatniego okrążenia zdefektował jednak motocykl Australijczyka, który zdołał go dopchać do mety i ustalić wynik pierwszej gonitwy na 5:1 dla gospodarzy. W istocie dla Lwów okazały się to tylko dobre złego początki. Już bowiem w drugim wyścigu dnia złamania barku doznał Michał Szczepaniak, a Lee Richardson okazał się niezdolny do kontynuowania jazdy po tym, jak cała czwórka żużlowców tuż po starcie upadła, próbując wejść w pierwszy łuk. Wszyscy zawodnicy wyszli równo spod taśmy, a Anglik mocno przycinał do krawężnika, czym spowodował zawężenie toru jazdy Adriana Miedzińskiego. W ten oto sposób nie pozostało miejsca dla starszego z braci Szczepaniaków, który został wytrącony z równowagi przez składającego się po wewnętrznej Wiesława Jagusia. Motocykl wychowanka Iskry Ostrów staranował całą stawkę żużlowców, powodując ich upadek. W karambolu w zasadzie nie ucierpiał Jaguś, który został tylko lekko podcięty i szybko był już znowu na nogach. Do pozostałej trójki zawodników wyjechały karetki, ale zabrały one tylko Szczepana, gdyż zarówno Miedziak, jak i Rico zdołali wrócić do parkingu o własnych siłach. Ból ręki i podejrzenie jej złamania wykluczyły jednak Richardsona z dalszego występu w zawodach. W powtórce wystąpiła zatem tylko para toruńska, która spokojnie dowiozła do mety zwycięstwo 5:0.
Odsłona trzecia to 3:2 dla częstochowian. Tym razem spowodowane było to wykluczeniem Hansa Andersena, który przejechał dwoma kołami poza wewnętrzną część toru. Jako, że wcześniej defekt zanotował Sebastian Ułamek, to punkty w programie zapisaliśmy tylko Tomaszowi Gapińskiemu - trzy i Robertowi Kościesze - dwa. Następne trzy biegi to dwie pewne wygrane Nickiego Pedersena oraz jedna podwójna porażka gospodarzy. W wyścigu szóstym defekt po starcie odnotował Kostek, co w rezultacie pozwoliło jeden punkt zdobyć Mateuszowi Szczepaniakowi i zmniejszyć przewagę gości do dwóch punktów.
Bieg siódmy, po raz kolejny tego dnia, zaowocował kuriozalną sytuacją na torze. Jadącemu samotnie w tej gonitwie dla CKM-u Taiowi Woffindenowi przestał pracować silnik. Stracił on tym samym dwa oczka, jakie wiózł dla swojej drużyny, ale zyskał za to możliwość sprawdzenia swoich umiejętności biegowych. Stało się to bowiem tuż przed rozpoczęciem ostatniego okrążenia, co oznaczało, iż nie zostanie on już zdublowany. Młody Australijczyk z angielską licencją wykazał się ambicją i publiczność po raz kolejny mogła oglądać bieg z motocyklem do mety. Tym razem dystans był większy i po jej przekroczeniu dało się zaobserwować, że żużlowiec ledwo stoi na nogach. Publiczność nagrodziła tę heroiczną walkę o każdy punkt brawami na stojąco.
Druga część spotkania nie przyniosła już takich emocji. W wyścigu ósmym jedyny raz tego dnia pokonany został Pedersen. Power okazał się wtedy gorszy od Jagody. Po stronie Włókniarzy walkę wykazywali jeszcze tylko Gapa oraz Woffinden, który jednak był wolniejszy od Aniołów, co powodowało, iż tracił na dystansie dobre pozycje. Totalnie zawiódł Ułamek, który zdobył raptem jeden punkt i nie pokonał żadnego z rywali. Tylko dzięki dwóm podwójnym zwycięstwom Pedersena i Gapińskiego odniesionych w końcówce meczu (w tym jedno z jokerem 8:1), wynik nie wygląda aż tak bardzo tragicznie i w rezultacie wyniósł 41:50 dla przyjezdnych.
Warto odnotować także fakt, że pomimo „lania", jakie dostał team spod Jasnej Góry, atmosfera na trybunach była wspaniała. Sprzedano 16 tysięcy biletów, a do tego należy dodać wszystkich posiadaczy karnetów i małe dzieci, które wchodzą za darmo. Publiczność dopingowała swój zespół nawet wtedy, kiedy się nie wiodło, a popularna „Szkocja" wykonywana równo przez cały stadion robiła piorunujące wrażenie. Gromkie brawa potrafili zebrać także goście, jak stało się np. po biegu pierwszym, w którym to Chris Holder dopchał motocykl do mety.
Włókniarz Częstochowa: 41
9. Michał Szczepaniak (w) -
10. Lee Richardson (w,w) -
11. Sebastian Ułamek (d,0,0,1) 1
12. Tomasz Gapiński (3,1,3,1,2*,2*) 12+2
13. Nicki Pedersen (3,3,2,3,6!,3) 20
14. Mateusz Szczepaniak (3,0,1,0,0,1) 5
15. Tai Woffinden (2*,1,0,0,0) 3+1
KS Unibax Toruń: 50
1. Wiesław Jaguś (3,3,3,3,d) 12
2. Adrian Miedziński (2,2*,1,1,2*) 8+2
3. Hans Andersen (w,2,2,2*,3) 9+1
4. Robert Kościecha (2,d,1*,1) 4+1
5. Ryan Sullivan (2,3,3,0,1) 9
6. Damian Celmer (u) -
7. Chris Holder (1,1*,2*,2*,2*) 8+4
Bieg po biegu:
1. Mt. Szczepaniak, T. Woffinden, C. Holder, D. Celmer (u) 5:1 (5:1)
2. W. Jaguś, A. Miedziński, Mi. Szczepaniak (w/2min), L. Richardson (w/2min) 0:5 (5:6)
3. T. Gapiński, R. Kościecha, H. Andersen (w), S. Ułamek (d) 3:2 (8:8)
4. N. Pedersen, R. Sullivan, C. Holder, Mt. Szczepaniak 3:3 (11:11)
5. W. Jaguś, A. Miedziński, T. Gapiński, S. Ułamek 1:5 (12:16)
6. N. Pedersen, H. Andersen, Mt. Szczepaniak, R. Kościecha (d) 4:2 (16:18)
7. R. Sullivan, C. Holder, T. Woffinden, L. Richardson (w/2min) 1:5 (17:23)
8. W. Jaguś, N. Pedersen, A. Miedziński, Mt. Szczepaniak 2:4 (19:27)
9. T. Gapiński, H. Andersen, R. Kościecha, T. Woffinden 3:3 (22:30)
10. R. Sullivan, C. Holder, T. Gapiński, S. Ułamek 1:5 (23:35)
11. N. Pedersen, H. Andersen, A. Miedziński, T. Woffinden 3:3 (26:38)
12. W. Jaguś, C. Holder, S. Ułamek, Mt. Szczepaniak 1:5 (27:43)
13. N. PEDERSEN(x2), T. Gapiński, R. Kościecha, R. Sullivan 8:1 (35:44)
14. H. Andersen, A. Miedziński, T. Woffinden, Mt. Szczepaniak 1:5 (36:49)
15. N. Pedersen, T. Gapiński, R. Sullivan, W. Jaguś (d) 5:1 (41:50)
Sędziował: Wojciech Grodzki
Najlepszy czas dnia: Wiesław Jaguś w 8. Wyścigu - 64,22
Wypowiedzi pomeczowe:
Jacek Grajewski:
Ważne jest zwycięstwo, liczą się dwa punkty dla mojego zespołu. Szkoda tylko kibiców, którzy musieli oglądać takie sytuacje na torze. No, ale gospodarze sami są sobie winni. Jeśli przygotowuje się tak ciężki tor, tak przyczepny, to trzeba się z tym liczyć, że one nastąpią.
Piotr Żyto:
Dostaliśmy na początku strzał, dwóch zawodników wyeliminowanych, nie przyjechał Hancock. Za dużo nieszczęść jak na raz. No i to tak się stało po prostu, że w dwóch zawodników, choćby nie wiem jak jechali, a jechali dzisiaj bardzo dobrze: Pedersen i Gapa, nie jest w stanie wygrać meczu. Mało było wsparcia, Sebastian troszkę zawiódł. W sumie to nie trochę, po prostu zawiódł. Nie zrobił punktów i to też trochę brakowało tego, bo naprawdę wczoraj na treningu, który mieliśmy tutaj wieczorem w podobnych warunkach Michał zasuwał podobnie jak Gapa. Także myślę, że dzisiaj byli w naszym zasięgu.
Jeśli chodzi o Hancocka, to Greg miał grypę jelitową. Rozłożyło go na łopatki i leżał w łóżku, także mam nadzieję, że w niedzielę wystartuje. Za Lee możemy zrobić ZZ, bo jest w najlepszej trójce za zeszły sezon. Lee chce jednak jechać. Pojedzie teraz do szpitala na prześwietlenie i zobaczymy, jeśli będzie zdrowy, to będzie gotowy do jazdy. No, ale zadecydujemy później. On musi najpierw troszkę ochłonąć, musi się przebadać, żeby nie na wariata. Będziemy robić tak, żeby było jak najlepiej i wygrać to spotkanie.
Tai Woffinden:
Beznadziejny występ. Może raz było dobrze na trasie, ale potem zmieniłem silnik, nie było za dobrze, to wróciłem znowu do poprzedniego, który się zepsuł, więc było ciężko. Cały czas próbowaliśmy znaleźć właściwe ustawienia. Teraz tamten pierwszy musimy zabrać do Anglii i dać Michaelowi Lee, by zobaczył, co da się z nim zrobić, bo jest kompletnie padnięty. W niedzielę startuję w Anglii, więc niestety nie będę mógł pojechać w Rzeszowie. Jeśli chodzi o trybuny, to dobra atmosfera, super kibice. Nigdy wcześniej tego nie widziałem, może 5000 ludzi maksymalnie. To sprawia, że chcesz wygrać jeszcze bardziej. Moim celem na ten sezon jest zdobywać tak dużo punktów, jak będę w stanie, a także zyskiwać doświadczenie. Zostaję tutaj przez najbliższe pięć lat, więc chciałbym się stać w tym czasie zawodnikiem numer 1 i do tego będę dążył.
Chris Holder:
Nie byłem za dobry, ale zawiodłem się w pierwszym wyścigu, gdy rozsadziło mi silnik. Potem używałem innego motocykla, który w zasadzie spisywał się nieźle. Cała drużyna pojechała równo. Każdy zrobił swoje punkty. Mieliśmy też trochę szczęścia, że nie było Grega i Lee zranił się w biegu drugim. No, ale szczęście sprzyja lepszym. Teraz udaję się na jutrzejsze spotkanie w Coventry, by potem znowu wrócić do Polski i być gotowym do jazdy w niedzielę. Ogólnie teraz mam dużo jazdy wczoraj było Poole, we wtorek Szwecja. Nie mam nawet ostatnio czasu wyspać się za dobrze. Robię to po prostu, kiedy mogę. Jeśli chodzi o kibiców to byli wspaniali. Jazda w Polsce jest z tego powodu niezwykła, bo są oni dodatkowym zawodnikiem. Czasem są jednak także trochę szaleni, ale to jest OK. Chcę wygrać polską ligę ze swoją drużyną. Uważam, że to jest bardzo realne.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze