Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 14
Pokaż wszystkie komentarzeWitam wszystkich, szczególnie zaś komentujących. Dziękuję za wszystkie komentarze do mojego tekstu. Mam nadzieję, że nikt z Was nie obrazi się za zbiorczą odpowiedź: → Jasnoksiężnik: Zgadzam się z Tobą w jednym, że nie warto wyważać otwartych drzwi. Z całą reszta się nie zgadzam. Nie „złożyłem” sobie „Zero DSR” - wystarczy porównać parametry i ceny. W wersji z podstawowej „Zero” kosztuje w przeliczeniu, nieco ponad 60 tysięcy złotych, ale w USA. Sprowadź go do Polski, a po opłatach zobaczysz co najmniej 90 tysięcy złotych. A dostaniesz za to akumulator 14 kWh, oraz silnik o mocy MAKSYMALNEJ ( „up to” ) 67 koni mechanicznych. Pozwól, że wyjaśnię, iż moc maksymalna ma się do znamionowej jak pensja brutto do netto – mniej więcej. Zero nie chwali się mocą znamionową, więc należy przypuszczać, że nie ma czym się chwalić. Biorąc pod uwagę fakt, że ich silniki są chłodzone powietrzem, to spokojnie możemy założyć, że ich moc ciągła wynosi (mniej więcej) trzecią część mocy maksymalnej, czyli około 24 konie mechaniczne. Tymczasem ja „mam” silnik chłodzony cieczą o mocy ciągłej / znamionowej 60 kW, czyli około 90 koni mechanicznych... I na dodatek baterię o pojemności 17 kWh, a to wszystko za 2/3 ceny Zero. Jakbyś był ciekaw, czemu nie biorę pod uwagę mocy maksymalnej: bo mamy do niej dostęp przez kilka sekund (w silnikach chłodzonych powietrzem) do kilkudziesięciu sekund, czasem nawet minuty (w silnikach chłodzonych cieczą). Potem silnik się spali, albo elektronika obcina moc i czeka, aż się silnik wychłodzi. Aha, „mój” silnik ma 100 kW mocy maksymalnej – przez minutę. → Belor: Pokaż mi chociaż jedno miejsce w tekście, gdzie wspominam o wykorzystaniu elektryka w trasie, albo o ekologii. Wskazuję na przydatność technologii w bardzo konkretnym obszarze zastosowań – do którego ta technologia jest już „bardzo gotowa”. Idźmy dalej: Moje akumulatory wytrzymają dużo dłużej niż 4 lata – ponad dwukrotnie. Czyli zaoszczędzone pieniądze owszem, wydam na nowe, razem z nowym motocyklem do kompletu. Tak samo jak ze spalinówką. I jeszcze taka dygresja, czy sądzisz, że technologia „spalinowa” była na 100 procent gotowa, kiedy wyszła „na ulice”? Kiedy to się działo, większość dziwiła się po co to, skoro technologia parowa jest dużo lepsza – naprawdę. → Zmirrzh: Dzięki. → Dede: A wiesz, że w Japonii, gdzie pojazdy elektryczne już nie są zjawiskiem egzotycznym, tamtejszy związek osób niewidomych wystosował kilka lat temu petycję z żądaniem wprowadzenia emiterów dźwięku w elektrykach, żeby nie były one „niewidzialne” dla niewidomych? Więc coś musi być na rzeczy. → . Dla każdego coś miłego, dal jednych turbina, dla innych Junkers, albo amerykańskie V8. → Szatan 667: A co, nie lubisz transformatorów prostowniczych? Ja mam trzy, pewnie się zmartwią, jak im powiem ;-) A w bateriach będzie magazynowany prąd, w rozumieniu potocznym – tym samym, co prąd z gniazdka. A tak naprawdę, to będzie w nich magazynowana różnica potencjałów, czyli energia – jeżeli mamy być fizycznie dokładni. → Adam: No to witam w klubie. Też tak mam, że doceniam każdy rodzaj napędu. W napędach parowych dostrzegam pewną romantyczność, w spalinowych mistrzostwo mechaniczne (uwielbiam mojego olejaka), w elektryce uwodzi mnie elegancka prostota konstrukcji. → KenLee: Poruszyłeś kilka dosyć odległych tematów, aby ustosunkować się do każdego wątku, musiałbym tylko Tobie odpowiedzieć oddzielnym artykułem. Więc chyba sobie odpuszczę. Powiem tylko, że również obawiam się tego samego, co Ty. Może poza kwestiami mechanicznymi. Uwierz mi na słowo, że potrafię zaprojektować dowolną maszynę, bardzo dokładnie wyznaczając jej wagę, czy środek ciężkości na długo, zanim zacznę ją budować – tak zarabiam na życie od prawie dwudziestu lat. Natomiast co do najgorszych przeczuć co do fiskalnych zakusów wszelakich polityków to się zgadzamy. Za ()uj ()ujom nie ufam! → Fim: Proszę bardzo! Cała przyjemność po mojej stronie. O do oszczędność przy budowaniu czegokolwiek, należy uważać. Kilka razy już widziałem, jak niewielkie oszczędności puszczały z dymem spore przedsięwzięcia. Trzeba uważać, żeby za psie pieniądze nie nażreć się psiego g()wna... I jeszcze jedno, nie podłączałbym zasilacza sieciowego do 144 voltowej baterii akumulatorowej. Może on źle znieść napięcie stałe, gdy sam przystosowany do przemiennego przecież... Ale coś może być na rzeczy: W USA działa pewien start-up, który pracuje na wprowadzeniem ogniw z trzema elektrodami, które podawałyby napięcie przemienne! Nie mam pojęcia, jak to ma działać, ale podobno mają bardzo obiecujące rezultaty pierwszych testów. I kiedy się uda, będzie to niesamowity skok jakościowy w dziedzinie napędów elektrycznych. → Ekoterorrysta & Karol: Skoro wydaję się to Wam mało wiarygodne, to co byście powiedzieli na ładowanie jeszcze większego „kloca”, bo o pojemności ponad 4 MEGA-watogodzin w 9 minut? Jeżeli i to uważacie za mrzonkę, to koniecznie skontaktujcie się z zarządem Scandlines żeby ich ostrzec, że ABB chce ich zrobić w wała! ;-) → Motorek: Czyli zgadzamy się. Miasto i do pracy, ewentualnie wokół komina na prądzie, w trasę stary, dobry olejak. Chociaż z drugiej strony, odpowiednio planując trasę... Ale to na pewno nie w Polsce. → Patryk: Policzmy jeszcze raz: Wedle danych za 5 lat (pomijając dwa ostatnie – jakoś tak mało wtedy jeździłem), początek mojego sezonu przypada na połowę marca. Kończę go w połowie listopada. Odejmijmy od tego 10 dni urlopu w lecie. No i jednak wychodzi 6 tysięcy na plusie. Do tego cotygodniowe, nieśpieszne pojeżdżawki kaszubsko-kociewskie, gdzie podczas każdej zrobię blisko 200km – całkiem realne przy prędkościach maksymalnie 110km/h. Do tego oszczędności wynikające z odpadających dwóch przeglądów z wymianami filtrów/płynów. Myślę, że do dychy dobijemy. Sorki, zgadza się.
OdpowiedzJeżeli mamy być precyzyjni, akumulator gromadzi ładunek elektryczny (w kulombach) albo energię (w watach), a nie różnicę potencjałów nazywaną też napięciem (w woltach). A naładowanie akumulatora 4MWh w 9 minut to w Erze, albo Wojnach Gwiezdnych energią Mocy, nawet tego swojego małego akumulatorka 15kWh nie naładujesz łatwo w 9 minut, ponieważ potrzeba do tego 700A i 100 kW mocy, czego się nawet z gniazda trójfazowego nie uzyska.
Odpowiedz@Autorze Jednak nadal coś mi się nie zgadza. Uwzględniasz, że nie będziesz jeździł w czasie 10 dniowego urlopu, a nie uwzględniach sobót i niedziel? Codziennie jeździsz do pracy? :P 33, 4 * 6* 24 = niecałe 5 000, a nie ponad 6, nawet nie odejmując tych 10 dni urlopu i nawet pracując nieco więcej niż 5 dni w tyg. Wiem, że bardzo się czepiam, ale miło, że odpisałeś, nie spodziewałem się :) Pozdrawiam i powodzenia ;)
OdpowiedzA co z Empulse R ale z tego co pamietam Victory nie ma homologacji jeszcze na Europę, ale bez problemu można Brammo dostać, a to samo co Empulse Victory, nawet są Brammowe wersje mocniejsze. Na Twoje wymagania Empulse dałby radę tylko jeśli byś go w pracy doladowywal, mowię ze swojego doświadczenia bo sam poruszam się elektrykiem (Empulse R). Jeśli by zaś chciało się większych osiągów to Energica Ego ale tu już walizka kasy ale niszczy umysł... To tesla wsród motocykli
OdpowiedzI bym zapomniał Ego ma szybkie ładowanie 30 min i 85% baterii naładowane, pewnie potem musi sie balans aktu zrobić ale i tak mega szybko, Empulse potrzebuje 3,5 h od 0 do 100% to nie tragedia rownież ale wielu widzi w tym problem
Odpowiedz