Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 19
Pokaż wszystkie komentarzeWitam, Całe szczęście, że koledze nic sie nie stało. Ja byłem w podobnej sytuacji. Też nic większego mi się nie stało (poza stłuczonym barkiem). Niestety reakcje ludzi bywają w takich sytuacjach straszne. Nie wiedzą co się stało, a i tak oskarżają (oczywiście motocyklistę). Wypadek był poza miastem, w nocy i nikt postronny go nie widział. Pierwszy samochód przyjechał dopiero po około minucie od zderzenia. Koleś zatrzymał się, pomógł, zadzwonił po policję i pogotowie... super. Niestety kolejni kierowcy (włącznie z policjantami) już nie byli tacy "super". Od razu okazało się, że to moja wina, bo "zapierdalałem tym ścigaczem (GS500 naked!!) ponad 150" jak to powiedział mi jeden z policjantów. Dodatkowo zgodnie ze zeznaniami jakiegoś "świadka" wyprzedzałem na podwójnej ciągłej, chociaż droga była pusta i zwyczajnie jechałem środkiem swojego pasa. Poza tym w tym miejscu często zwierzyna przebiega z lasu (po lewej) na pola (po prawej) więc jechałem około 70-80 km/h, żeby w razie czego zdązyć zahamować. Pech chciał, że jednak upolowałem "zwierza"... i to dosyć grubego :) "Zwierz" był pijany i wyjechał z bocznej drogi prościutko pod moje koło. Co więcej ów "zwierz" jechał na skuterze :) Na szczęście "prawie" zdazyłem go ominąć i tylko lekko zahaczyłem o jego tylne koło, więc jemu też nic się nie stało. Miał tylko kilka niegroźnych otarć. Nikomu nic się nie stało, więc teraz pozostaje się z tej sytuacji śmiać :) Niestety, ze względu na "świadków" będę miał rozprawę w sądzie. Gdyby nie oni to sprawa była by oczywista... skuterzysta był pijany i wyjechał z bocznej drogi - jego wina. No ale wegług "świadków" jechałem 150 i wyprzedzałem, więc sprawa będzie w sądzie...
OdpowiedzBrak odpowiedzi do tego komentarza