Wielki powrót - MotoGP i EWC ponownie na torze Spa-Francorchamps
Od ostatniego wyścigu motocyklowych mistrzostw świata na słynnym belgijskim torze Spa-Francorchamps minęło już prawie 30 lat. Dzięki zaangażowaniu miejscowych władz i sporemu zastrzykowi gotówki na przebudowę obiektu, już za kilka lat mogą tu powrócić rundy MotoGP i Mistrzostw Świata Endurance.
Spa-Francorchamps to jeden z najszybszych i najtrudniejszych torów na świecie. Wyścigi MotoGP odbywały się tu 40 razy, w latach 1949-1990. W 1977 roku Barry Sheene na Suzuki RG500 ustanowił absolutny rekord średniej prędkości na pojedynczym okrążeniu - 220.721 km/h. Problemem tego obiektu zawsze było jednak bezpieczeństwo zawodników. Mimo kilkukrotnej przebudowy nie zdołał spełnić wymogów FIM dla wyścigów motocyklowych. Ostatnie większe zawody pod patronatem federacji, 24-godzinny wyścig endurance, odbyły się tu w 2003 roku. Rok później zostały już odwołane z powodu niewykonania przez zarządcę niezbędnych prac w kierunku poprawy bezpieczeństwa.
Ostatnio, dzięki staraniom władz Walonii, czyli francuskojęzycznej części Belgii, tor uzyskał bardzo konkretne finansowanie - łącznie 80 milionów euro w kilku transzach - na przebudowę pod kątem bezpieczeństwa motocyklistów. Celem jest ponowne ściągnięcie tu najbardziej prestiżowych zawodów - rundy MotoGP oraz Mistrzostw Świata Endurance. Według doniesień lokalnej prasy, wyścig FIM EWC mógłby się odbyć już w 2022 roku, a MotoGP dwa lata później, w sezonie 2024.
Pytanie tylko, czy Dorna zdecyduje się na organizację rundy MotoGP na tym obiekcie. Tor Spa-Francorchamps położony jest na bardzo malowniczych, stromych i zalesionych wzgórzach w otoczeniu Ardenów Belgijskich. Panuje tu jednak specyficzny mikroklimat, który powoduje, że średnio przez 12 dni w miesiącu pada deszcz, stąd ogromna szansa na wyścigi na mokrej nawierzchni. Gęsty las otaczający tor nie sprzyja ponadto wyznaczaniu stref bezpieczeństwa, niezbędnych w wyścigach wyczynowych motocykli, jeszcze szybszych niż 30 lat temu.
Ostatnim problemem Belgów jest bliskość pozostałych obiektów, na których rozgrywane są obecnie rundy MotoGP. Tor położony jest tylko 375 km od Assen i po 600 km od Le Mans i Sachsenringu. Nadmierne zagęszczenie wyścigów może niekorzystnie wpłynąć na frekwencję wśród kibiców.
Zawodnicy i ekipy startujące w cyklu MotoGP już teraz narzekają na zbyt dużą liczbę rund w sezonie, stąd GP Belgii musiałoby prawdopodobnie zastąpić którąś z obecnych. A chętnych nie brakuje - mówi się m.in. o planach organizacji GP Finlandii oraz Indonezji na nowym torze na wyspie Lombok. Wydaje się, że obiekty azjatyckie mają większą szansę - to tam bije teraz serce motocyklowego świata. W Azji produkuje się i sprzedaje najwięcej motocykli, istnieje też największa baza oddanych fanów wyścigów. Europejskie obiekty z piękną historią mogą już nie mieć siły przebicia.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze