Weekend w kratkę dla POLand POSITION
Zawodnicy zespołu Suzuki POLand POSITION zaliczyli weekend w kratkę podczas piątej rundy motocyklowych Mistrzostw Polski w Poznaniu. Adam Badziak był czwarty w klasie Superstock 1000, a Przemek Saleta przewrócił się podczas walki w klasie Pretendent.
Saleta na deskach
Dzięki postępom podczas niedawnych testów, przed swoim trzecim wyścigiem na torze w Poznaniu i piątym w karierze, Przemek Saleta liczył w miniony weekend na nawiązanie walki o wysokie pozycje oraz na kolejną poprawę czasów okrążeń.
Niestety, były bokser pojechał w kwalifikacjach minimalnie wolniej, a po starcie z dość odległej, osiemnastej pozycji, już w pierwszym zakręcie niemal pożegnał się z walką. Mimo wyjazdu poza tor, Saleta szybko redukował straty i wyprzedzał rywali, popisując się stylem i agresją, z których niegdyś słynął na bokserskim ringu.
Szaleńcza pogoń nie trwała jednak długo, bowiem już dwa okrążenia później 41-latek został przyblokowany przez wolniejszego zawodnika - znów w pierwszym i jednym z najszybszych zakrętów toru Poznań. Tym razem skończyło się to dramatycznym wypadkiem, w efekcie którego Suzuki GSX-R 1000 zostało niemal kompletnie zniszczone. Choć sam także najadł się strachu i piasku z pobocza, Saleta z wypadku wyszedł niemal bez szwanku, a jedynymi jego obrażeniami była spuchnięta kostka i urażona duma.
Jak przystało na zawodowego sportowca, cała sytuacja tylko jeszcze bardziej zmotywowała zawodnika Suzuki POLand POSITION do powrotu na tor i okiełznania swojego motocykla podczas ostatniego wyścigu we wrześniu. Tym razem już, najprawdopodobniej, w bardziej zaawansowanej klasie Rookie.
Przemek Saleta:
„Choć znów dokonaliśmy postępów jeśli chodzi o moją technikę jazdy, nie odbiło się to na czasach okrążeń. Byłem nieco wolniejszy niż się tego spodziewałem, ale liczyłem na dobry wyścig. Niestety, zakończył się on dla mnie upadkiem, w którym ja sam, co prawda nie ucierpiałem, ale serce mi pękło, gdy zobaczyłem, co zostało z mojego motocykla. Z góry dziękuję zespołowym mechanikom, których czeka teraz odbudowa maszyny przed ostatnią rundą. Wszystko co robimy w tym sezonie ma zaprocentować na torze dopiero za rok, ale podczas ostatniej rundy zamierzam dać z siebie wszystko!"
Badziak znów czwarty, ale...
To miał być ważny weekend dla Adama Badziaka. Zdając sobie sprawę ze sporej straty punktowej do lidera klasyfikacji generalnej Mistrzostw Polski klasy Superstock 1000 - Gwena Giabbani, zawodnik Suzuki POLand POSITION postanowił skupić się na walce o wicemistrzostwo. By tego dokonać, Badziak musi przeskoczyć o dwa oczka w tabeli i wyprzedzić w niej głównych rywali: obrońcę tytułu, Marcina Walkowiaka oraz mistrza sprzed dwóch lat, Bartka Wiczyńskiego.
Podczas piątej rundy niewiele brakowało, a plan udałoby się wykonać połowicznie. Giabbani znów był poza zasięgiem, Wiczyński wpadł na metę drugi, ale Walkowiak popełnił błąd. Wypadł z toru i otworzył Badziakowi drogę ku drugiemu w tym roku podium i pierwszemu w tym sezonie na torze w Poznaniu. Marcin wrócił do walki i stoczył z Adamem pasjonujący pojedynek, ostatecznie na mecie o włos wyprzedzając Suzuki z numerem 100.
Do końca sezonu pozostała już tylko jedna, ale za to podwójna runda, podczas której, do zdobycia będzie aż pięćdziesiąt punktów. Strata do Walkowiaka jest minimalna, bowiem wynosi tylko trzy i pół punktu. Do Wiczyńskiego brakuje Badziakowi dwadzieścia jeden i pół punktu, ale reprezentant Suzuki POLand POSITION zrobi wszystko, aby zakończyć sezon w pierwszej trójce.
Zadanie nie będzie łatwe, bowiem podczas ostatniej rundy, która odbędzie się 19-20. września w Poznaniu, polscy zawodnicy wystartują wspólnie z uczestnikami międzynarodowego pucharu Alpe Adria, którzy będą mogli odbierać im cenne punkty. Choć poprzeczka będzie z pewnością ustanowiona wysoko, skorzystają na tym kibice oglądając dramatyczną walkę.
Adam Badziak:
„Wydawać by się mogło, że czwarte miejsce nie jest spełnieniem marzeń, ale jestem z niego zadowolony. Najbardziej cieszy mnie to, że mimo ostrej walki z Marcinem, któremu gratuluję rewelacyjnej jazdy po upadku, moje tempo na każdym kółku było niemal identyczne. Zespołowi udało się odpowiednio ustawić motocykl, a ja ścigałem się prawie bezbłędnie i byłem maksymalnie skoncentrowany. Niestety, choć jeżdżę równo i coraz lepiej, to jednak o sekundę za wolno. W niedzielnym wyścigu pojechałem o dwadzieścia sekund szybciej na całym dystansie w porównaniu do poprzedniej rundy, ale muszę jeszcze urwać sekundę na okrążeniu, aby regularnie walczyć z Marcinem i Bartkiem. Wspólnie z całym zespołem, spróbuję to zrobić podczas ostatniej rundy."
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze