Warsaw Motor Show 2018. Motocykle do k±ta, mocna Strefa Kobiet
Wiem, że Motor Show to nie impreza motocyklowa, ale wciśnięcie fajnego stoiska Liberty Motors do kąta hali było nie fair. Na plus - Strefa Kobiet, gdzie można było przybić piątkę ze znanymi zawodniczkami.
Na Warsaw Motor Show wybrałem się głównie dla zawodniczek, nad którymi Scigacz.pl ma patronat medialny. Chciałem dowiedzieć się co u nich słychać, jakie mają plany i tak, po prostu przybić piątkę.
Warsaw Motor Show połączone były z imprezą dotyczącą części zamiennych i akcesoriów - na pierwszy rzut oka trudno się było połapać co gdzie jest. Kiedy już trafiłem do hali F, stało się dla mnie jasne, że to impreza, gdzie motocykli nie pooglądam.
Grubo ponad 95 procent ekspozycji zajmowały samochody. To z pewnością gratka dla fanów czterech kółek, do których ja się nie zaliczam. Było sporo oldtimerów, były lśniące nowością modele najbardziej znanych producentów, ale przede wszystkim wszędzie pełno było różnej maści tunerów. Od naklejek z napisem "power" do kompleksowych przebudów nadwozi - Warsaw Motor Show to z pewnością raj dla tych, którzy kochają topić pieniądze w bezdennej studni samochodowego tuningu.
Na uwagę z mojego punktu widzenia zasługiwały dwa miejsca - pierwsze to ładne stoisko Liberty Motors, na którym można było obejrzeć motocykle Ducati, Aprilia, Moto Guzzi i kilku innych marek. Sprzęty dobrze wyeksponowano, a obsługa chętnie odpowiadała na pytania. Niestety - z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu wciśnięto stoisko w miejsce, do którego można było trafić tylko przez przypadek.
Drugie miejsce to Strefa Kobiet - to właśnie tam udało mi się porozmawiać z Karoliną Karolewicz - zawodniczką startującą w kategorii quadów i Dominiką Orlik - mistrzynią enduro i pit bike, która zaraża tak potężną energią, że mogę kawę odstawić na co najmniej dwa tygodnie. Nie udało mi się złapać Eweliny Szudlarek (szkoda!), ani Marzeny Chrostek, która z Barrym poleciała na organizowana w RPA przez Motula wyprawę.
Ptak Expo wydaje się miejscem idealnym na zorganizowanie imprezy targowej - kilka ogromnych hal z niezłym zapleczem sanitarnym i gastronomicznym może przyjąć potężną liczbę wystawców, parkingi spokojnie pomieszczą gości. Niestety zawiodła, jak zwykle, infrastruktura drogowa - dojazd do kompleksu okazał się ogromnym wyzwaniem, które skutecznie blokowało kierowców nawet na dwie godziny. Na szczęście ja pojechałem motocyklem.
Organizatorzy nie przewidzieli także, że dość wąskie przejścia między pawilonami zostaną błyskawicznie zablokowane przez rosnący z każdą godziną tłum. W efekcie przejście z hali F do E potrafiło zająć w sobotę nawet kwadrans, a to zaledwie 50 metrów.
Warsaw Motorcycle Show ma spory potencjał. Nie mnie oceniać samochodowe atrakcje, choć miałem wrażenie, że nic odkrywczego na tej wystawie się nie zdarzyło. Chyba to jeszcze nie ta ranga. Nie rozumiem też dlaczego organizator nie zdecydował się na wydzielenie jednego pawilonu dla motocykli. Jeśli zatem jesteś fanem motoryzacji w ogóle, to pewnie warto się tam wybrać. Dla samych motocykli - już nie.
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzeA o stoisku wypo¿yczalni Abacus, na którym mo¿na by³o obejrzeæ Nikena chyba zapomnia³e¶?
Odpowiedz"Mocne" by³o te¿ powietrze w zadymionym, zamkniêtym tunelu ³±cz±cym hale wystawowe. "Genialny" pomys³, ¿eby w zamkliêtej przestrzeni pozwoliæ paliæ...
Odpowiedz