WMMP 2011 - runda w Brnie
Za nami druga runda WMMP. Wstępne wyniki przedstawiliśmy wam już w relacjach z piątku i niedzieli, kiedy to odbywały się same wyścigi, teraz czas na podsumowanie imprezy. Tegoroczny Memoriał Frantiska Stastneho, bo tak oficjalnie nazywały się zawody Alpe Adria w Brnie, wyjątkowo rozciągnął się w czasie. Już w środę 18. maja rozpoczęły się pierwsze treningi, w czwartek kwalifikacje klas pucharowych i w piątek wyścigi pucharów. W sobotę przeprowadzono kwalifikacje klas mistrzowskich, a w niedzielę wyścigi. Niestety przy tak dużej ilości kategorii i zawodników nie dało się niestety zrobić tego inaczej, tym bardziej na słowa uznania zasługuje sprawne i zgodne z rozkładem przeprowadzenie imprezy.
W piątek na starcie stanęły klasy pucharowe. Można się spierać, czy zawodnicy kręcący czasy poniżej 2.10 (czyli lepsze niż połowa stawki w klasie Supersport) powinni być dopuszczani do wyścigów pucharowych, ale jak widać także w Czechach istnieje określony folklor. Na tym tle Polacy wypadli bardzo dobrze. W Rookie 600 Szymon Strankowski z czasem 2.14 i niewiele wolniejszy Kuba Szwedzik spokojnie daliby sobie radę w klasach mistrzowskich, w których miejmy nadzieję już wkrótce ich zobaczymy. Podium uzupełnił Mirek Bożek. W tabeli z kompletem zwycięstw prowadzi Strankowski przed Szwedzikiem i Knawą. W litrach najlepszy z Polaków był ponownie Przemek Janik, a potem powstało małe zamieszanie. Drugi na metę dojechał Wojtek Wróbel, ale Wojtek… pojechał w tym wyścigu przez pomyłkę, myśląc że jedzie w Stockach… W rezultacie po rewizji wyników drugi w Rookie 1000 był Marcin Fraszka, a trzeci Kamil Barański. W generalce Janik po dwóch zwycięstwach prowadzi przed Fraszką i Leciejem. Pełne wyniki klas pucharowych znajdziecie w relacji z piątku.
W klasach mistrzowskich zmagania przebiegały w miarę spokojnie. Nie licząc kilku niegroźnych paciaków, zawodnicy praktycznie w komplecie stawili się po kwalifikacjach na polach startowych. Co prawda komplety były jakby skromne, ale co poradzić? Niedzielne wyścigi rozpoczęły się od biegów 125-tek, w których niestety nie zobaczyliśmy ani jednego Polaka. W połączonym wyścigu z czeskimi Superstockami pojechali nasi Juniorzy. Rywalizację po raz kolejny wygrał Mateusz Korobacz umacniając się tym samym na pierwszym miejscu w klasyfikacji generalnej. Drugi na mecie zameldował się Artur Wielebski, drugi także w generalce. Bardzo ładnie spisał się Adrian Pasek, który w drugiej części wyścigu mocno skrócił dystans do Mateusza i jedynie na samym końcu wyścigu dał się wyprzedzić Wielebskiemu. Wyścig wyraźnie pokazał, że Korobaczowi, który opanowany ma rodzimy obiekt w Poznaniu, przybywa groźnych rywali, bowiem postępy jakich sukcesywnie dokonuje Pasio i Wielebski wróżą walkę na łokcie już w najbliższych wyścigach, szczególnie na obiektach poza Polską. Duży plus należy się Natalii Florek za wolę walki. Mimo wizyty w pułapce żwirowej, Natalia nie poddała się i kontynuowała wyścig przywożąc do mety cenne punkty.
Superstocki 1000 były najmocniej obsadzoną klasą przez Polaków. Najmocniej obsadzoną także przez motocykle BMW, które stanowiły więcej niż połowę wszystkich wystawionych maszyn! Wyścig rozpoczął się od z pozoru niegroźnej gleby Pawła Górki na wyjściu z Omegi. Polak długo jednak leżał bez ruchu w żwirze i z toru zniesiony został na noszach. Na szczęście Pawłowi, który jak się potem okazało został uderzony w głowę przez inny motocykl, poza potłuczeniami nic poważnego się nie stało. W tym czasie na czele wyścigu uformowała się najszybsza trójka w składzie Meklau, Choy i Resch, która nadawała tempo. Na trzecim kółku wycofuje się Michalski, a w tym samym czasie Meklau ewidentnie bawi się z rywalami, czego potwierdzeniem jest szybkie wyjście na prowadzenie na 3 okrążenia przed metą i odjechanie konkurentom. Za ich plecami wspaniałe starcie rozgrywają Mariusz Kondratowicz i Waldek Chełkowski. Kondratowicz mocno przyciska Waldka, aby pod koniec wyścigu wyjść przed ubiegłorocznego zwycięzcę pucharu BMW. Chełkowski na ostatnim okrążeniu przypuszcza jednak atak, broniąc pozycję. Wyścig wygrywa Meklau przed Choyem i Reschem. Okazało się jednak, że Choy zostaje po wyścigu zdyskwalifikowany, zatem trzecie miejsce przypada Michalowi Drobnemu. Najlepszy z naszych, czyli Chełkowski jest siódmy. W sumie na starcie klasy SST1000 stanęło 31 zawodników, w tym 12 Polaków. Pełne wyniki znajdziecie w naszej relacji z niedzieli. W tabeli pod nieobecność Giabbaniego (52 pkt.), na prowadzenie wysunął się Meklau (68 pkt.) z przewagą 16 punktów nad Francuzem. Trzeci jest Mariusz Kondratowicz z 40 punktami na koncie.
Na starcie Supersportów stanęło 33 zawodników, z których tylko piątka to nasi. Bukowski startujący z pierwszej linii po dobrym starcie przebił się na trzecią pozycję. Już na pierwszym kółku odpada Hanzalik, a dwa okrążenia później Buła spada na czwartą pozycję. Wyścig prowadzi najszybsza grupa czterech zawodników, a za ich plecami coraz śmielej poczyna sobie Marek Szkopek, który najpierw wychodzi na 5. pozycję, a potem zaczyna zmniejszać dystans do Bukowskiego. Gdyby wyścig był dłuższy o 2-3 kółka, jego zakończenie mogłoby wyglądać inaczej. Wyścig wygrywa Jeżek, który musiał się na ten wynik solidnie napracować, walcząc bez ustanku z Włochem Conti oraz rodakiem Kalabem. Najlepszy z Polaków - Bukowski. W tabeli Buła i Kałdowski prowadzą mając po 51 punktów, tuż za nimi Marek Szkopek ze stratą zaledwie siedmiu punktów. Pełne wyniki znajdziecie w naszej relacji z niedzieli.
Starcie Superbików kończy wyścigowy weekend w Brnie. Meklau, zastępujący Junoda wystrzela ze startu jak z procy i prowadzi cały wyścig do samej mety. Ponownie świetną rundę zalicza Janusz Oskaldowicz, który nieco spóźnił start, ale szybko wyszedł przed Bartka Wiczyńskiego i ostatecznie wyścigu ukończył na doskonałej 4. pozycji! Drugi na mecie jest Czech Rous, a trzeci Węgier Kispataki. Na ostatnim kółku na omedze wypada jadący po pudło Austriak Resch. Widok tego, jak wyładowuje swoją frustrację na stalowej bandzie godny był wyścigów MotoGP. Tymczasem w tabeli sytuacja się nieco wyklarowała. Na prowadzeniu, dzięki dwóm zwycięstwom w Poznaniu, ciągle pozostaje Junod, natomiast Oskaldowicz wyszedł na drugą pozycję przed Bartkiem Wiczyńskim. Pełne wyniki wyścigu Superbike znajdziecie w naszej relacji z niedzieli.
Zawody w Brnie przyciągnęły blisko 300 zawodników z krajów uczestniczących w rozgrywkach z cyklu Alpe Adria i nie tylko. W żadnym z wyścigów nie wygrał niestety Polak. Co gorsza, żaden z naszych zawodników nie stanął nawet na podium w klasyfikacji AA. W klasach Superbike i Supersport wystartowało po zaledwie pięciu naszych zawodników, co rodzi obawy dotyczące dalszej części sezonu i możliwości jego zakończenia zgodnie z regulaminem.
Nie ma sensu się rozpisywać, tudzież pastwić nad naszymi wyścigami. Wyniki mówią same za siebie. Brno pokazało, że nasza diagnoza po pierwszej rundzie w Poznaniu nie była oderwana od rzeczywistości. Brak takich nazwisk jak Szkopek, czy też Pawelec wśród naszych zawodników spycha niestety Polaków do roli statystów na tle zmotywowanych i dobrze przygotowanych młodych jeźdźców z Europy. Trzeba zdać sobie sprawę, że bez stwarzania zawodnikom warunków do rywalizacji nawet największy zapał i najlepsze talenty, których nam nie brakuje, zostaną zmarnowane. Tu nawet nie chodzi o pieniądze, bo zawodnicy i zespoły udowadniają, że potrafią je jakoś zdobyć. Potrzebujemy natomiast systemu szkolenia, szczególnie młodzieży, sprawnego mechanizmu promocji najlepszych no i… infrastruktury. Brak naszej młodzieży w 125-tkach, pisane na kolanach regulaminy (albo ich brak, jak przypadku klasy 125) i zaangażowanie w rozwój sportu wśród tzw. działaczy mierzone jedynie delegacjami i kilometrówkami dowodzą, że szybko ten stan rzeczy się nie zmieni.
|
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzePodsumowując ostatnie 10 lat polskich wyścigów,można powiedzieć tak:dwa największe talenty ostatniej dekady to Pawelec i Szkopek.Gdyby 10 lat temu wystawić ich w jednym teamie i w jednej klasie ...
OdpowiedzPZM akurat finansował Szkopka ,który indywidualnie biegał do prezesa,także Szkopek miał swoją szansę ...
OdpowiedzPZM akurat finansował Szkopka ,który indywidualnie biegał do prezesa,także Szkopek miał swoją szansę ...
OdpowiedzTakich talentów jest wiecej, tylko ze nigdy nie wypłyną. Szkopek i Pawelec mieli własną kase aby sie pokazac, a wielu dzieciaków z jajem konczy na predatorach albo zabawaiajac dziewczyny jazdą na gumie po swoim mieście. Niestety.
OdpowiedzMasz sporo racji.Ale SZKO i PAW mieli kase tylko na wyścigi wkoło komina.Tutaj mowa o profesjonalnym zespole z dużym i zabezpieczonym budżetem na kilka sezonów wprzód.Gdyby PZM miał jaja i wykorzystał swoje kontakty,to może przeszedł by taki pomysł utworzenia coś w rodzaju oficjalnej "narodowej reprezentacji" na MŚ w wyścigach.I w tym momencie doszłoby do głosu Ministerstwo Sportu,którego zarząd co roku przydziela finanse na poszczególne dyscypliny w Polsce.Mam pewną wiedze i moge na 100% powiedzieć,że są takie dyscypliny sportu w Europie,gdzie Polacy JAKO JEDYNI w Europie są finansowani prawie w 100% przez Ministerstwo Sportu.Więc dlaczego nie miałoby to wypalić w przypadku motocyklowego teamu?Do tego jeszcze jakiś,nawet niewielki dodatkowy sponsorig,coby ministerstwo widziało dobre chęci i nie czuło sie w całości obciążone kosztami,i było by OK. To byłoby duże wyzwanie dla PZM,Ministerstwa i wielu innych ludzi,ale NIKT mi nie powie że nie do zrealizowania.Poprostu tu by sie wszystko rozbiło o kłótnie przy korycie,kto i ile ma z tego nagłabać,czyli polskie realia - czyż nie prawda?
OdpowiedzGdyby babcia miała wąsy…. PZM to szkodniki, ale mają monopol na wyścigi i nic z tym nie zrobisz. Gdyby im się chciało, albo umieli to może by zrobili. Ale to nieudaczniki, którzy mordują sport. 1 runda skuterków się nie odbyła, WMMP ciągną do dna. Co im zrobi Pan minister, jeśli przymyka oczy na 4 osobową kadrę narodową? Konkluzja tekstu o delegacjach i kilo metrówkach mówi wszystko, szczególnie wartość sportu w oczach działaczy.
OdpowiedzAmen.
Odpowiedzale ci panowie nie przepadali za sobą. szybciej Kaczyński w PO niż oni razem
Odpowiedzale ci panowie nie przepadali za sobą. szybciej Kaczyński w PO niż oni razem
OdpowiedzSłabiutko.
Odpowiedz