Używany Suzuki GSR600 po 30 000 km
Od redakcji: To nie będzie typowy artykuł o motocyklu używanym. A to dlatego, że napisał go jeden z naszych blogerów – Jakub Żukowski. Trafiliśmy na jego wpis na http://moto-tata.riderblog.pl/ i jednogłośnie stwierdziliśmy, że warto się nim z wami podzielić. Zapraszamy do lektury!
Welcome back i podsumowanie 30 000km dla GSR600
Po długiej przerwie wracam, mam nadzieję, że już na stałe. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że to nie było tak, że całkiem odpuściłem, zapomniałem i olałem bloga. Wpadałem co jakiś czas, czytałem inne wpisy, ale z braku czasu i pomysłu nie miałem o czym napisać. I tak minęły dwa lata :-)
GSRowi właśnie stuknęło 31 000km i uznałem, że to dobry temat na to, by powrócić do bloga. Zapraszam na krótkie podsumowanie.
Mój GSR to sztuka z 2007 roku, bez ABSu, sprowadzona z Francji przez pewną znaną osobę. Ja kupiłem go 2 października 2009 z przebiegiem 10 700km. Leżał wtedy dwa razy: raz wyrąbał się na podjeździe i raz poprzedni właściciel położył go na mikro-rondzie, na piachu. Obyło się bez lakierowania, bo upadki naprawdę były leciutkie i crash-pady wzięły na siebie wszystko. Crashe to produkt firmy Puig za prawie 900zł.
Ja dojeździłem nim do końca 2009 w niezmienionej formie i bez żadnych wymian. W kwietniu 2010 wymieniłem opony na naprawdę zarąbiste Michelin Power Race. Kupiłem mieszankę Soft. Gumy rewelacyjne: bardzo szybko łapią temperaturę i kleją się niesamowicie. Jedyna ich wada to to, że tak jak szybko nabierają temperaturę, tak szybko stygną, więc po pit-stopie na fajkę trzeba uważać, a nie pałować. Niestety, mieszanka Soft okazała się niezbyt trwała, i po 8 000km tylna guma nie istniała, a przód też najlepiej nie wyglądał. Razem z oponami, czyli w kwietniu 2010, przy przebiegu 12 000km GSR dostał: nowe świece, nowe filtry, nowy olej, nowy płyn chłodniczy, nowy płyn hamulcowy i komplet nowych bezpieczników. W tym stanie dojechał jednak tylko do sierpnia 2010, kiedy to przy przebiegu 17 500km wymieniłem znowu komplet filtrów i olej. Sezon 2010 skończyłem przy 24 000km. Nie zanotowałem w tym czasie ani jednej awarii lub uciążliwości. Jedyne co, to gdy zamykałem bramę po wjeździe na posesję moto rezolutnie wywineło orła. Po prostu złożyła się kosa i gleba. Efektem była leciutko skrzywiona kiera i delikatnie obtarty zadupek, z którym jeżdżę do dziś.
Przez zimę 2010/2011, standardowo przy 24 000km, w GSRce wymieniłem: komplet filtrów, olej, płyn chłodniczy, zmierzyliśmy luzy zaworowe, na główce ramy, dokręcaliśmy kluczem dynamometrycznym wszystkie śruby wskazane do inspekcji (te niewskazane też). Luzy były w normie i na główce i na zaworach. Dokupiłem za to: nowe manetki, nowe klamki, nowe lusterka, zamiast oryginalnych, szkaradnych. Wymieniłem również tą rowerową kierownicę, na coś poważniejszego: kupiłem bardzo szeroką kierę z katalogu Lucasa. Teraz z ciężarkami ma 88cm. W korku czasem muszę "wiosłować", ale na winklach jest super, moto zrobiło się bardzo reaktywne. Kupiłem też nowe opony na nowy sezon: Dunlop Sportmax Qualifier, na których latam do dziś. Wymieniłem jeszcze podświetlenie zegarów na białe. Fabryczne, pomarańczowe było straszne, szczególnie, że motocykl mam czarno-srebrny. Wymiana to koszt jakichś 5zł + wysyłka i 40 minut własnego czasu. Jednak komuś, kto nigdy nie trzymał w ręku nigdy lutownicy nie polecam robić tego samemu. Mimo, że jest to proste, to nieumiejętne rozkładanie zegarów może skończyć się ich wymianą, a to około 1000zł za używkę.
Sezon 2011 nie był już tak intensywny, bo zrobiłem w sumie 5 000km. W sierpniu 2011 skończyły się klocki z przodu, więc wymieniłem od razu z tyły, żeby nie podchodzić do tego dwa razy. Zauważyłem za to jeden niepokojący objaw: przy dojeździe do świateł, albo w ogóle przy dohamowaniu do zatrzymania, przy niewielkich już prędkościach GSR potrafi zgasnąć w momencie wcisnięcia sprzęgła jak schodzi z obrotów. Powiedzmy: lecę na 3 bez gazu, delikatnie hebluje, redukcja na 2 (8 000 rpm) i dalej hamuje, jak mam około 4000-5000 rpm i wciskam sprzęgło silnik gaśnie. W 2011 zdarzyło mi się to może ze dwa razy, a w tym roku już z 5, więc przy następnej wizycie w ASO poproszę, by to sprawdzili.
Zimę 2011/2012 GSR przestał w spokoju, nieodpalany, w garażu. Nic też przy nim nie robiłem. Podłączyłem go jedynie do specjalnej, motocyklowej ładowarki do akumulatorów, żeby nie było wiosną niespodzianki. Za to w lutym 2012 wysłałem go do ASO na przegląd przy 30 000km, choć miał 29 000 z jakimś śmiesznym haczykiem. Standardowo: olej, filtry, płyn chłodniczy, luzy zaworowe (które dalej okazały się w normie), synchro wtrysków, wymiana łożyska główki ramy i ogólny przegląd. Po jego powrocie wymieniłem przewody hamulcowe na HEL w stalowym oplocie: przód i tył. Przód zrobiłem na dwóch przewodach już od pompy do każdego zacisku osobno. W maju wymieniłem olej w lagach i komplet uszczelniaczy: i olejowe i przeciwpyłowe. W tym stanie latam do dziś, a że dużo nie latam, to i nie ma nic do roboty. Myślę tylko o wymianie płynu chłodniczego i oleju jakoś pod koniec września/początek października, żeby zimę spędził mając świeże płyny bez żadnych toksycznych związków chemicznych. Koszt nie duży, a głowa spokojna. Awarię miałem jedną, która w końcu okazała się nie być awarią. Pewnego razu zauważyłem, że silnik ma temperaturę 112st C. Pierwsze co zrobiłem, to full-stop, poczekałem aż ostygnie i pognałem do domu, bo daleko nie miałem. Tam okazało się, że spalony jest bezpiecznik od wiatraka. Wymieniłem, ale nic to nie dało, więc od razu, na pełnej mocy, poleciałem do ASO. Na pełnej mocy, bo wtedy silnik się nie zagotuje, bo chłodnica jest non stop owiewana przez powietrze. Tam podpięcie do kompa nie wykazało błędu, wymieniliśmy przekaźnik wentylatora i też nic. Okazało się, że kamyk o średnicy 3-4mm zaklinował wiatrak. Po jego usunięciu i inspekcji chłodnicy i wiatraka w poszukiwaniu uszkodzeń złożyliśmy wszystko do kupy i moto lata jak ta lala :-)
Eksploatacyjnie również jest super. Nie bierze oleju i nie trzeba go dolewać między wymianami. Paliwa potrzebuje tyle, ile potrzebuje. Jeśli jeżdżę swoim tempem, czyli dość szybko i agresywnie, to na stację udaję się co 180km i tankuję do strzału 12-14 litrów, czyli spala w mieście gdzieś 6,5-7,7 litra na 100km. Rekordowo zszedłem do 5,5 litra na 100km, ale zmiana biegu na wyższy poniżej 6 000rpm nie ma sensu. W drugą stronę osiągnąłem równe 10 litrów na 100km, ale to raczej nie był najwolniejszy wieczór w moim życiu. Na trasie spala 5,5 litra na 100km przy średnich przelotowych prędkościach 150km/h. Zbiornik ma teoretycznie 16,5 litra, ale nigdy nie udało mi się wlać więcej niż 14,5 litra. Tankuje od razu jak zapali się rezerwa. Z oponami innymi, niż o sportowym profilu nie mam doświadczeń, ale ogólnie obchodzi się z nimi łagodnie. Co prawda jazda po Warszawie wykańcza środek opony, ale weekend na torze niweluje różnice w zużyciu i nie mam płaskiego placka.
Podsumowując: czy polecam zakup GSR? Tak. Czy to fajne moto? Tak! Czy jest awaryjny? Nie! Dla mnie to wszechstronny motocykl: latam nim do pracy, do klubu, do kawiarni, na tor do Radomia, na Słowację, nad morze, na lansy, na dupy nie latam, bo mam żonę ;-) Ogółem naprawdę świetny zakup. Sprzętem idzie zejść na kolano i trzeć podnóżkami, idzie na gumie polatać, można się przejechać spokojnie, ale tez i pałować. To jest też jeden z powodów, dla których postanowiłem go nigdy nie sprzedawać. W garażu ma dla mnie większą wartość, niż w portfelu. Wiem, że część z was wie to, co opisałem, a część nie wie. Jednak granica 30 000 km dla sześćsetki to w Polsce dalej granica magiczna. O takich przebiegach się nie mówi. Na serwisach aukcyjnych takich sześćsetek tez nie ma, wszystkie mają 12-17tyś km.
Ja jednak wiem, bo widzę, że nie ma się czego bać. Sztuka zadbana, to sztuka wdzięczna w użytkowaniu. I niech tak pozostanie;-)
|
Komentarze 21
Pokaż wszystkie komentarzeWitam, zgubiłem klucze od swojego Suzuki GSR600 z 2007r. Co teraz mam zrobić... Pomocy! Proszę o wiadomość na mail adaluk18@wp.pl
Odpowiedz30 tyś i mu gaśnie, wymienił pół motocykla i się cieszy że się nie psuje :)) Rocznie robię 15 tyś, mam TDM 900 przebieg 70tyś i w głowie mi się nie mieści żeby porządny motocykl miał się psuć po 30...
Odpowiedz30 tyś km. to jest bardzo dobry sezon :) Moja CBR1100XX ma 134tyśkm i śmiga aż miło :)
Odpowiedzhttps://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=uPuXYJiNxSM
Odpowiedzczy wiesz co było powodem gaśnięcia silnika przy wciskaniu klamki sprzęgła? mam dokładnie ten sam problem, który pojawia się co raz częściej.
OdpowiedzCześć, Mi też gasł w podobnych okolicznościach (przy schodzeniu z obrotów) i sprawę załatwiła wymiana filtra powietrza na nowy egzemplarz. Poprzedni chyba był od nowości a moto ma już 33 tysiące nalotu :) Pozdrawiam!
OdpowiedzMój chiński skuter 2T ma prawie 26000 km na blacie i śmiga... A podobno one rozpadają się po 8000 km... Szerokości!
Odpowiedz