Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 46
Pokaż wszystkie komentarzeUważam, że nie mam braków w czytaniu ze zrozumieniem. Rozumiem, że Boczowi chodziło o "zawalidrogi", które swoją wolną jazdą powodują nie mniej groźne sytuacje drogowe, niż te spowodowane przez pirtatów. Obawiam się jednak, że artykuł może też być odebrany jako zachęta do łamania przepisów bo niektóre, tak jak sam piszesz są w naszej ocenie bezsensowne. Moim zdaniem przepisów należy przestrzegać w każdej sytuacji. Nie można niejako wybierać sobie miejsc gdzie będziemy przepisów przestrzegać, a w innych nie. Zgoda, są miejsca w których wydawać by się mogło znaki ograniczenia prędkości ustawione są niepotrzebnie biorąc pod uwagę tylko bezpieczeństwo ruchu. Nie zapominajmy jednak również o hałasie i spalinach. Szacunek do przepisów stanowi o poziomie społeczeństwa. U nas kozakiem jest ten, kto łamie przepisy, a frajerem osoba postępująca zgodnie z przepisami. Jeżeli zaś uważamy jakieś przepisy za niepotrzebne, bądź nawet głupie mamy możliwość interweniowania w tej sprawie, choćby w wydziałach zarządzania ruchem. Łamanie przepisów zawsze zasługuje na potępienie, niezalażnie od okoliczności. Pozdrawiam!
OdpowiedzW mojej miejscowości, na jednej z ulic wylotowych (po 2 pasy w obu kierunkach, oddzielone zielenią) ustawiona była "50" usilnie egzekwowana przez nieoznakowane radiowozy, sprawą zajęli się reporterzy lokalnej gazety, zrobili test jadąc koło siebie 50 tak aby nikt nie mógł ich wyprzedzić, jak się szło domyśleć po przejechaniu 3 kilometrowego odcinka z taką prędkością powstał zator który wrócił do normalnego trybu dopiero po około godzinie (nie muszę wspominać chyba jakie są normy emisji spalin i hałasu w korkach) jednak ustawodawca był tak dumny z przepisów które w tym miejscu ustanowił (lub z dochodów które przynosiły) że postanowił je zmienić dopiero po 4 latach na "70" od pisanych wniosków i nagłośnienia sprawy w gazecie. Na dzień dzisiejszy muszę dziękować ludziom którzy narażali się na mandat, przejeżdżając tamtędy z rozsądnymi jak dla tego odcinka prędkościami gdyż inaczej musiał bym przez te lata wyjeżdżać o ww godzinę wcześniej do pracy... nie zrozumcie mnie źle, nie nakłaniam do naginania przepisów gdyż 85% z nich ma sens, o czym dowiadujemy się niestety dopiero gdy coś zaczyna się dziać zbyt nagle, ale niestety istnieją też miejsca w których ograniczenia powstawiane są chyba jedynie z nadmiaru produkcji znaków z 50 a walka o ich usunięcie przypomina walkę z wiatrakami
Odpowiedz