Ubłocony i zadowolony - Rafał Sonik wypełnił plan
Przed startem drugiego etapu Rajdu Dakar, Rafał Sonik wiedział jedno: przez cały dzień będzie musiał wyprzedzać. Na zmianę w błocie i w kurzu. I zrobił to… niemal 50 razy! Polak po upadku pierwszego dnia zmagań zaczął drogę w górę klasyfikacji, awansując we wtorek o siedem pozycji.
Odcinek specjalny liczący 275 km stanowił mozaikę warunków terenowych. Na trasie na zmianę pojawiały się bajora mętnej wody, wciągające pojazdy błoto oraz ubite, suche drogi, na których zawodnicy wzniecali tumany kurzu. Podobnie, jak przed rokiem, były to odcinki rodem z rajdów WRC, na których można rozwijać potężne prędkości.
Rafał Sonik zdecydowanie woli kręte, techniczne etapy w górach, ale jak sam zwykł mawiać "nie pęka na robocie". Doskonale obrazuje to osiągnięty przez niego rezultat. Motocykle i quady startują naprzemiennie według osiągniętych dzień wcześniej rezultatów. Krakowianin ruszył jako 141. zawodnik, a mecie zameldował się z około 92. czasem. W swojej klasie odnotował 16. wynik, udowadniając, że rajd dopiero się dla niego rozpoczął. Zwycięzcą okazał się Pablo Copetti, który został również nowym liderem.
- Spełnił się najlepszy z możliwych scenariuszy. Wiedziałem, że będę mieć przed sobą wielu wolniejszych motocyklistów i quadowców, przez których stracę kilkadziesiąt cennych minut. Wyzwanie polegało na tym, by było ich jak najmniej. Udało się! Skoczyłem w klasyfikacji o kilka pozycji i taki sam plan mam na kolejne kilka dni - zapowiedział Sonik, który awansował z 25. na 18. miejsce w "generalce".
Krakowianin dotarł na biwak ubłocony i zmęczony, ale w dobrym humorze. Nawet potężny upał i dokuczający ból potężnego krwiaka na nodze nie przeszkodziły mu w żartowaniu z niedogodności. - W miejscu, gdzie tankowaliśmy było 48 stopni Celsjusza. Na wszelki wypadek włączyłem więc wszystkie wentylatory silnika, a kiedy błoto zarzuciło mi termometr, nie czyściłem go, żeby się nie denerwować - śmiał się sześciokrotny zdobywca Pucharu Świata.
Kamil Wiśniewski również stawił się na mecie. Koledzy z zespołu spotkali się we wspomnianym punkcie tankowania, z którego "SuperSonik" wyjechał kilka minut wcześniej. Młodszy z duetu, stracił nieco czasu w drugiej części oesu z powodu drobnych problemów technicznych i zajmuje obecnie 25. lokatę w stawce.
W środę dakarową kolumnę czekają 364 km odcinka specjalnego w górach na północy Argentyny. Na trasie z San Miguel de Tucuman do San Salvador de Jujuy pojawią się pierwsze sekcje w pełni off-roadowe. Nadal doskwierać będzie upał, a stawka zdecydowanie bardziej rozciągnie się między startem i metą. - Cieszy to, że będę mieć przed sobą zdecydowanie mniej rywali. Krok po kroku realizujemy zamierzenia i odbudowujemy pozycję. Prawdziwe wyzwania czekają nas dopiero w Boliwii - zakończył Sonik.
Wyniki 2. Etapu
1. Pablo Copetti (ARG) 3:14.29
2. Nelson Sanabria (PAR) + 1.59
3. Axel Dutrie (FRA) + 5.31
...
16. Rafał Sonik (POL) + 25.19
26. Kamil Wiśniewski (POL) + 1:03.37
Klasyfikacja generalna:
1. Pablo Copetti (ARG) 3:49.06
2. Nelson Sanabria (PAR) + 1.54
3. Marcelo Medeiros (BRA) + 4.20
...
18. Rafał Sonik (POL) + 30.20
25. Kamil Wiśniewski (POL) + 1:05.10
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze