Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 18
Pokaż wszystkie komentarzeTeoretycznie nie trzeba ani pasji, a tym bardziej miłości do wykonywanego zawodu – niby wystarczy fachowość. Jednak życie pokazuje, że takie przymioty są mile widziane i wyraźnie odczuwalne przez klienta (zmartwieniem dealera by takich ludzi pozyskać i utrzymać). W temacie motocykli testowych mam niewielkie doświadczenie, natomiast osobiście oraz na przykładzie kolegów miałem okazję obserwować podejście dealera i serwisu odnośnie sprzedaży i przeglądu. Teraz kilka historii z życia wziętych: Kilka lat temu (jako nowicjusz) odbierałem nowy motocykl (cudem żyję). Regulacja linki gazu – luz około 1 cm. Linka sprzęgła niewiele lepiej. Po przejechaniu w deszczu 10 km odkręciło się lewe lusterko (w domu dokręciłem i działa do teraz). Można powiedzieć nic takiego, gdyby nie to, że kolega, który odbierał motocykl parę miesięcy wcześniej, miał podobny problem z lusterkiem (na szczęście odkręciło się po przejechaniu 100 m i wrócił do salonu). Regulacja linek w jego motocyklu już po pierwszym przeglądzie wyglądała tak samo jak u mnie (widocznie nie było tego w programie przeglądu). Inne kwiatki z tego salonu to olej nalany na maxa, lśniący i luźny łańcuch w wypożyczonym motocyklu. Po pierwszym przeglądzie znalazłem inny serwis i korzystam z niego do dzisiaj (serwis kiedyś autoryzowany, dzisiaj bez autoryzacji marki, ale ludzie ci sami). Gdy odstawiam motocykl do przeglądu (lub montażu gniazdka) to wiem, że mechanik (tak niechcący) sprawdzi wszystkie drobiazgi, które laikowi mogą umknąć (luzy, wyciągnięcie łańcucha, ciśnienie w kołach). Pasja, miłość lub jak kto woli zwyczajna fachowość połączona z tymi pierwszymi.
OdpowiedzMoże z czasem coś co się wydaje nie wiadomo jakim odlotem - "kurczę, mam na serwisie Dukata wersja Matrix" - powszednieje i po prostu się tą robotę odwala. Ale to nie jest dobra metoda - robię tylko to za co klient zapłacił - bo jak klient odbiera maszynkę i po tygodniu od wizyty w serwisie coś się dzieje to uznaje że to wina serwisu który niedopatrzył. Poza tym - tak myślę - fachowiec też co prawda jeść musi i pić, ale nie koniecznie robić tylko to za co mu zapłacili, szczególnie jak to coś zajmuje mu 3 minuty i 2 machnięcia kluczem.
Odpowiedz